Pierwszym rywalem Biało-Czerwonych podczas turnieju w Ningbo była reprezentacja Francji. Podopieczni Laurenta Tillie okazali się za mocni dla naszych zawodników. Polacy przegrali spotkanie 1:3.
Francuzi zaczęli spotkanie od dwupunktowej przewagi (0:2), ale nie musieliśmy długo czekać na reakcję ze strony Polaków (2:2). Po serii dobrych zagrywek Norerta Hubera Biało-Czerwoni zdobyli trzypunktową przewagę (7:4). Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili już czterema “oczkami”. Przerwa widocznie była potrzebna Francuzom, bo na szybko zbliżyli się do naszych siatkarzy. Po dobrym ataku Kevina Tillie i błędzie o naszej stronie wynik wynosił już 9:9. Po dobrym bloku Les Bleus wyrwali się na prowadzenie (10:12). Biało-Czerwoni szybko odpowiedzieli i sami dwukrotnie zatrzymali francuski atak. Podopieczni Laurenta Tillie jednak niezmiennie utrzymywali się na prowadzeniu (13:15). Partia powoli zbliżała się do końca, a zespoły grały punkt za punkt. Na nasze nieszczęście prowadzenie nadal utrzymywało się po stronie Francuzów (15:17). W końcu rywale popełnili błąd i wynik wyrównał się (18:18, 20:20). Zespoły walczyły zacięcie aż do ostatniego gwizdka (23:23). Francuzi mieli okazję na zakończenie seta na swoją korzyść, ale popełnili błąd i rozpoczęliśmy grą na przewagi.. My niestety też nie stroniliśmy od błędów. Na zagrywce pojawił się Lynnel, ale nie zdołał zagrozić naszym zawodnikom (26:26). Fantastycznie spistwał się nowy nabytek ONICO Warszawa, Kevin Tllie. To do niego należało ostatnie słowo w tej partii. Polacy musieli pogodzić się z przegraną 26:28.
Drugą partię rozpoczęliśmy od błędu w ataku (0:1). nasi zawodnicy szybko złapali kontakt i kolejny raz w tym spotkaniu gra toczyła się punkt za punkt (3:3). Na nasze nieszczęście nie udało się przejąć kontroli nad grą. Francuzi szybko wybiegli na prowadzenie (4:7). Zdecydowanie lepiej grali w ofensywie i bardzo często wykorzystywali kontry. Po pierwszej przerwie technicznej Polacy zabrali się za odrabianie strat i bardzo szybko złapali kontakt z rywalami (8:9). Francuzi nie pozwolili się dogonić. Po fantastycznym ataku Patry’ego Vital Heyen był zmuszony poprosić o przerwę. Les Bleus prowadzili już trzema “oczkami” (10:13). Przy stanie 13:16 na boisku pojawił się Maciej Muzaj. Młody atakujący zmienił Dawida Konarskiego i przywitał się z boiskiem autowym atakiem. Set powoli wchodził w decydującą część. Po fantastycznym pojedynczym bliku Piotra Łukasika dystans między zespołami wynosił tylko jeden punkt (16:17)! Taki stan rzeczy utrzymywał się już do samego końca seta. Zespoły niby grały punkt za punkt, ale to podopieczni Laurenta Tillie zawsze byli o kroczek lepsi (20:21, 22:23). Blok na Łukasiku dał naszym rywalom piłkę setową, a chwilę później w ataku ze środka siatki pokazał się Chinenyeze (23:25).
Podopieczni Vitala Heynena lepiej rozpoczęli trzecią odsłonę (2:0), ale nie wykorzystali swojej szansy i szybko pozwolili rywalom się dogonić (2:2). Dopiero po bloku na Chinenyeze Polakom udało się wrócić na prowadzenie (6:4). Niestety, przy tej akcji ucierpiał Michał Szalacha i zmienić musiał go Mateusz Bieniek. Na całe szczęście nasi zawodnicy nie dali się rozproszyć i grali swoją, bardzo dobrą, siatkówkę. Po raz kolejny dobrze zagraliśmy blokiem. Tym razem w polską ścianę “wpakował się” Louati. Przewaga Biało-Czerwonych szybko urosła do czterech “oczek” (12:8) i tym razem nasi siatkarze nie wypuścili jej z rąk ani na sekundę. Francuzi dobrze popracowali w ofensywie i udało im się zmniejszyć straty, jednak nie do zera (16:14). Na zagrywce swoimi umiejętnościami popisywał się Maciej Muzaj. Również Norbert Huber był w bardzo dobrej dyspozycji, po ataku młodego środkowego Polacy byli o kilka kroków od zwycięstwa w tym secie (22:19). W ostatniej chwili nasi rywale się obudzili i ruszyli w pogoń. Niestety dla naszego zespołu była ona udana (23:24). Biało-Czerwoni jednak fantastycznie się obronili i po olejnym już bloku na Patrym mogli cieszyć się z triumfu 26:24.
Czwartą partię otworzył dobry atak Carle (0:1). Zespoły od samego początku grały punkt za punkt, wymieniając się dobrymi ciosami. Na pierwszą przerwę techniczną zespoły zeszły przy skromnym, jednopunktowym prowadzeniu Francuzów (7:8). Po czasie Les Bleus wrócili na boisko z nową energią. Szybko “odjechali” naszym siatkarzom. Biało-Czerwoni nie poprawiali swojej sytuacji popełniając proste błędy (8:12). Podopieczni Laurenta Tillie za to z akcji na akcję powiększali swoje prowadzenie (9:14). Dobrze na środku siatki spisywał się Bieniek, ale to nie wystarczyło, żeby przegonić rywali. Przy stanie 12:18 Vital Heynen zmuszony był poprosić o przerwę. Julien Lynnel w dalszym ciągu męczył naszych zawodników zagrywką. Na szczęście Polakom udało się zdobyć punkt blokiem i “ściągnąć” przyjmującego z linii 9. metra. Biało-Czerwonym udało się co prawda zbliżyć do rywali (14:18), ale Les Bleus bardzo szybko odskoczyli (15:21). Niestety, nic nie szło po myśli naszych zawodników. Nie byliśmy w stanie zatrzymać dobrze dysponowanych Lynnela i Patry (24:18). Kropkę nad “i” postawił wspomniany wcześniej zawodnik Jastrzębskiego Węgla (20:25).
Polska – Francja 1:3 (26:28, 23:25, 26:24, 20:25)
Polska: Łukasik, Szalacha, Komenda, Konarski, Fornal, Huber, Popiwczak
Francja: Brizard, Le Goff, Louati, Patry, Chinenyeze, Tillie, Grebennikov