Lotos wraca na zwycięską ścieżkę. Nadrabiamy zaległości w Plus Lidze!

24 mar 2016, 20:53

Zanim bardzo powoli będziemy rozgrywać ostatnie mecze sezonu zasadniczego Plus Ligi, trzeba nadrobić zaległości, jakie wkradły się w terminarz najwyższego szczebla rozgrywek polskiej męskiej siatkówki. Dzisiejszy dzień dobrze będą wspominać siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk, którzy pokonali u siebie BBTS Bielsko-Biała 3:1 (21:25, 25:18, 25:18, 25:18).

Początek meczu miał bardzo wyrównany przebieg. W ekipie gości ciężar ataku na swoje barki brał niezastąpiony Bartosz Janeczek (3:3). Gdańszczanie opierali swoją grę na kapitalnym bloku, a punkt dający przerwę techniczną, zdobył wracający po ciężkim przeziębieniu do składu, Mateusz Mika (8:6). Po przerwie goście dopadli swoich rywali, ale po nieudanym ataku Janeczka, znowu gospodarze objęli prowadzenie (12:9). Kolejne cztery punkty zdobyli jednak goście, choć ich wkład nie był zbyt duży, gdyż to głównie podopieczni Andrei Anastasiego mylili się w ataku (12:13). Wydawało się, że bielszczanie zejdą na przerwę z jednopunktowym zapasem, ale świetny atak z kontry Artura Ratajczaka dał takie prowadzenie gdańszczanom (16:15). To, co stało się po przerwie technicznej, nie mogło się śnić gospodarzom w najgorszych koszmarach. Wyraźnie będący pod formą Mika został trzy razy z rzędu zablokowany i goście uzyskali olbrzymi komfort (17:21). Do końca seta na boisku widzieliśmy grę punkt za punkt i po autowej zagrywce Miłosza Hebdy, gospodarze objęli prowadzenie (21:25).

Drugi set rozpoczął się bez wyraźnej przewagi któregoś z zespołów, ale po kolejnym bloku na Mice to podopieczni Krzysztofa Stelmacha objęli prowadzenie (4:5). To jednak było wszystko, co do pierwszej przerwy technicznej udało się zdobyć zawodnikom z Podbeskidzia (8:5).  Podrażnieni końcówką pierwszej partii goście wyraźnie chcieli trzymać zdobytą inicjatywę i po potężnym ataku Troya mieli dwa punkty przewagi (10:8). Po chwili ta przewaga powiększyła się jeszcze bardziej, a Miłosz Hebda, który pojawił się na dłużej na boisku, był w tym czasie bardzo skuteczny (16:11). W drugim secie gospodarzom wychodziło wszystko – kontry, ataki bloki, a to musiało tylko zwiększać prowadzenie gdańszczan (20:13). Tak jak grali oni przez cały czas trwania drugiego seta, tak też go zakończyli. Kapitalnym asem serwisowym popisał się na koniec seta Wojciech Grzyb (25:18).

Na starcie trzeciej partii tradycyjnie widzieliśmy zaciętą walkę, a atakujący z obu stron świetnie radzili sobie z blokiem rywali (4:4). Świetnie dziś dysponowany Murphy Troy zapewnił minimalne prowadzenie gospodarzy na pierwszej przerwie technicznej (8:7). Gdy po przerwie Amerykanin dołożył dwa atomowe serwisy i skuteczny atak  (11:7). Było pewne, że rozkręconego „Jankesa” trudno będzie zatrzymać rywalom. Sam Janeczek nie mógł powstrzymać napór rywali, którzy świetnie serwowali i na drugą przerwę techniczną schodzili w niezwykle komfortowej sytuacji (16:10). Po przerwie dobrze funkcjonowała wymiana ciosów ze środka w wykonaniu duetu Ratajczak-Krulicki (18:13). Po błędzie gdańszczan, ich prowadzenie zmalało do trzech punktów, ale po chwili kapitalną zagrywką popisał się wchodzący Mateusz Czunkiewicz i było właściwie po zabawie (21:15). Kilka błędów przyjezdnych w kolejnych akcjach nie mogło dać im nowej siły przed czwartym setem, gdyż Lotos wyszedł na prowadzenie po łatwo wygranej partii (25:18).

Najjaśniejszym punktem na początku czwartego seta był na boisku gospodarzy Miłosz Hebda, kończąc sporo ataków (3:3). Bielszczanie tuż przed przerwą techniczną objęli prowadzenie, a po ataku w aut niesamowicie skutecznego wcześniej Troya, BBTS objął dwupunktowe prowadzenie (6:8). Szybko jednak gospodarze wrócili na dobre tory, zdobywając trzy kolejne punkty (9:8). Po bloku na Sergieju Kapelusu o czas poprosił Krzysztof Stelmach, a sytuacja gości stała się lekko nieprzyjemna (11:9). W kolejnych akcjach gospodarze jeszcze mocniej wrzucili „piąty bieg” włączyli bardzo skuteczny blok i wyszli na bardzo spokojne prowadzenie (16:11). Akcje po przerwie nie były bardzo widowiskowe, bo toczyły się głównie w obszarze zagrywki, która była albo zepsuta albo punktowa (18:13). Gospodarze jednak bardzo spokojnie dążyli do zakończenia spotkania w czterech partiach, Po bloku na Bartłomieju Krulickim przewaga gospodarzy wzrosła jeszcze bardziej i goście mogli właściwie pożegnać się z jakimikolwiek marzeniami o zdobyczy punktowej. Gra punkt za punkt nic nie dała gościom tego meczu, którzy zeszli z parkietu pokonani 1:3, co przerwało ich dobrą formę z ostatnich spotkań (25:18).

Lotos Trefl Gdańsk – BBTS Bielsko-Biała 3:1 (21:25, 25:18. 25:18, 25:18)

MVP: Murphy Troy

Lotos Trefl Gdańsk: Grzyb, Stępień, Falaschi, Schulz, Schwarz, Gawryszewski, Troy, Ratajczak, Mika, Hebda, Czunkiewicz, Gacek

BBTS Bielsko-Biała: Krulicki, Siek, Modzelewski, Neroj, Pilarz, Janeczek, Bogdan, Wika, Kapelus, Sacharewicz, Kwasowski, Stabrawa, Lewis, Koziura

 

 

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA