Mateusz Masternak wygrał na punkty z Mormeckiem

Aktualizacja: 6 gru 2014, 10:13
5 gru 2014, 23:12

Mateusz Masternak (34-2, 24 KO) wypunktował byłego dwukrotnego mistrza świata Jeana Marca Mormecka (37-6, 23 KO). Mimo problemów z sędzią ringowym i jednym sędzią punktowym Mateusz dał z siebie wszystko i pokazał najlepszy od dłuższego czasu boks w swoim wykonaniu!

Francuz od początku ruszył do ataku, jednak był stopowany lewym prostym i kontrowany prawym krzyżowym, lub prawym podbródkiem. Mateusz zyskiwał nieznaczną przewagę, która pozwalała na zapisanie mu dwóch pierwszych rund.

Popularny „Master” dominował przez kolejne dwie i pół minuty, a Francuz strzelał obszernymi sierpami i chybiał, aż w końcu jeden z nich doszedł celu i zrobiło się gorąco, na szczęście Mateusz równo z gongiem odpowiedział potężnym prawym krzyżowym. Czwarta runda była zdominowana przez ciągle nacierającego byłego mistrza. Masternak jednak lepiej finiszował.

Piąte starcie przebiegało pod dyktando Polaka, który wyprzedzał akcje Mormecka. Szósta i siódma runda wyglądała podobnie, Francuz ruszał na przełamanie Mastera (nawet dwukrotnie trafiał bezpośrednim prawym), ale zostawał spychany do defensywy.

Od początku ósmego starcia zaczęły się obawy, bowiem wydawało się, że były dwukrotny mistrz świata dochodzi do głosy, ale po akcji prawy na prawy pod Mormeckiem ugięły się nogi. Polak doskoczył, kilka razy trafił, ale nie udało się dobić zranionej ofiary. W kolejnej rundzie miała miejsce podobna sytuacja, jednak sędzia uratował Jeana prosząc o wiązanie bandaży, jednak przewaga Mateusza była wyraźna.

Ostatnie trzy minuty przebiegały podobnie, zamroczony Mormeck jednak wyszedł z opresji stopując Masternaka obszernym sierpem na kilka sekund, ale po chwili wszystko wróciło do normy i Mateusz dalej realizował swój plan.

Sędziowie po walce orzekli zwycięstwo Mateusza Masternaka stosunkiem dwa do remisu… Mimo dominacji Polaka można było się spodziewać takiego werdyktu, gdyż walczył na terenie przeciwnika.

Podobne teksty

Komentarze

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA