Czy zacięty, pełen zwrotów i długich akcji mecz siatkarski może w końcowym wyniku okazać się jednostronnym spotkaniem? Dzisiejszy mecz w Będzinie pokazał, że taka sytuacja jest możliwa. W każdym z trzech setów końcówka należała do gości z Podbeskidzia, którzy zwyciężyli bez straty seta (25:27, 23:25, 23:25).
Początek spotkania ułożył się dużo lepiej dla gości. Jako pierwszy w polu zagrywki zameldował się Sergiej Kapelus i przyjezdni zaliczyli pierwszą serię punktów (0:3). Potem gra trochę bardziej się wyrównała, ale na pierwszą przerwę techniczną to zawodnicy Krzysztofa Stelmacha schodzili ze skromnym prowadzeniem (6:8). Goście bardzo dobrze czuli się w zagrywce, a to sprawiało spore problemy drużynie z Będzina (10:13). Dopiero po wejściu na zagrywkę Macieja Pawlińskiego będzinianie zdobyli dwa punkty z rzędu i zaczęli zmniejszać straty (12:13). Nic to jednak nie dało na świetnie broniących dziś bielszczan, którzy po fantastycznej akcji w defensywie zablokowali rywali i objęli czteropunktowe prowadzenie (12:16). W dalszej fazie seta nic się nie zmieniało. Na boisku widzieliśmy bardzo wyrównane starcie, ale czysto siatkarskie elementy były w pierwszym secie po stronie gości i zawodnicy z Podbeskidzia trzymali swoją przewagę (16:19). Po chwili jednak będzinianie wrócili do gry. Gdy Mateusz Piotrowski zablokował Kamila Kwasowskiego zrobił się tylko punkt straty i goście musieli drzeć o losy pierwszego seta (19:20). Wyrównanie przyszło dopiero po kilku akcjach, ale zapewniło spore emocje na koniec pierwszego seta (22:22). Bielszczanie mieli po kilku chwilach w górze piłkę meczową, ale świetny blok na Kapelusu dał remis (24:24). Końcówka seta to koncert gry Bartosza Janeczka, który wziął na siebie ciężar zdobywania punktów, a seta punktowym blokiem zakończył Kwasowski (25:27).
Drugi set rozpoczął się od zwrotu sytuacji o 180 stopni. Obie drużyny wyglądały tak, jakby zamieniły się w przerwie koszulkami. Goście zatracili swą dobrą skuteczność, a ekipa z Będzina od początku straszyła ich kapitalną zagrywką. Świetna gra w ataku Mateusza Piotrowskiego i dobra skuteczność kolegów w obronie dały będzinianom prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej (8:4). Po przerwie widzieliśmy chwilę gry seria za serię, ale goście zaczęli dochodzić do rywali (11:9). Kolejne minuty to lepsza gra gospodarzy, którzy uważnie trzymali swoją ciężko wypracowaną przewagę (14:10). W tym momencie znowu straty zaczęli odrabiać goście, a błędy drużyny gospodarzy nie mogły ujść na sucho, w efekcie czego, na drugiej przerwie technicznej przegrywali oni tylko dwoma punktami. Mecz zrywów trwał więc dalej (16:14). Po przerwie w meczu widzieliśmy dużo walki, sporo długich i ciekawych akcji, które powodowały, że ten mecz był naprawdę emocjonujący (16:17). W kolejnej akcji błąd popełnili będzinianie i z ich sporej przewagi już nic nie zostało (17:17). Od tego momentu znowu widzieliśmy zacięte spotkanie i wszystko wskazywało na to, że kibice BBTS-u zobaczą tak zaciętą końcówkę, jak w pierwszej partii (20:20). W końcówce drugiego seta mieliśmy dużo kontrowersyjnych piłek, interwencji sędziów, ale wynik trzymał się nadal na poziomie remisu (22:22). Ostatecznie nerwy na wodzy ponownie utrzymali jednak goście i po skutecznym ataku z drugiej linii Kapelusa, zapewnili sobie w tym meczu przynajmniej jeden punkt (23:25).
Początkiem seta trzeciego gospodarze znowu odpalili ze świetną zagrywką. W pierwszych kilku akcjach toczyła się co prawda gra punkt za punkt, ale asy serwisowe Piotrowskiego i Pawlińskiego dały gospodarzom prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej (8:5). Goście nie byli jednak dłużni i po asie serwisowym Janeczka zmniejszyli straty, a po bloku Bartłomieja Krulickiego w kolejnej akcji, był już remis (8:8). I znowu mieliśmy szybką zmianę wyniku w trzecim secie – najpierw przewaga gości została zbudowana do dwóch punktów (9:11), by za chwilę, na tablicy wyników obserwować remis (12:12). Problemy gości zaczęły się, gdy po dwóch przegranych akcjach o czas musiał prosić Krzysztof Stelmach (15:13). Po przerwie goście znowu zaczęli gonić swoich rywali, ale niewiele to dało, bo znowu świetną zagrywką popisał się Pawliński (18:16). Od tego momentu znowu inicjatywę zaczęli przejmować bielszczanie wychodząc na jednopunktowe prowadzenie (19:20). Gospodarze znowu wrócili do dobrej gry, a co najważniejsze – zaczęli bronić trudne piłki i po skończonej akcji Pawlińskiego wyszli na prowadzenie (22:21). A końcówka seta? Tradycyjnie. Więcej nerwów zachowali bielszczanie, kończąc mecz wygraną 3:0 (23:25).
MKS Będzin – BBTS Bielsko-Biała 0:2 (25:27, 23:25, 23:25)
MVP: Bartosz Janeczek
MKS Będzin: Schamlewski, Laane, Pawliński, Tyler James, Batchkala, Gaca, Oczko, Warda, Piotrowski, Żuk, Peszko, Kamiński, Kaczmarek, Stysiał
BBTS Bielsko-Biała: Krulicki, Siek, Modzelewski, Neroj, Pilarz, Janeczek, Bogdan, Wika, Kapelus, Sacherewicz, Kwasowski, Stabrawa, Lewis, Koziura