Rywalizacja w grupach dobiega końca, drużyny dogrywają ostatnie mecze. Powoli klaruje się skład drugiej fazy mundialu. Przed nami tylko ostatnie osiem meczów, zanim pożegnamy się z częścią uczestników. A co działo się siódmego dnia mistrzostw?
Grupa A
Belgia – Dominikana 3:0 (25:18, 25:13, 25:17)
Belgowie przypieczętowali swój udział w fazie grupowej zwycięstwem z Dominikaną. Siatkarze z wyspy zdołali ugrać w tej części jedynie jednego seta. Jedynie początek meczu był wyrównany, z czasem podopieczni Andrei Anastasiego wyrwali się na prowadzenie i bez żadnego problemu utrzymali je do samego końca odsłony (25:18). W kolejnej części spotkania Czerwone Smoki nie zamierzały zwalniać tempa. Zawodnicy z Dominikany próbowali odpowiadać skutecznymi zagraniami, jednak różnica klas między temu zespołami była widoczna gołym okiem. Belgowie gładko wygrali z dużą, zdecydowaną przewagą – 25:13. Podobnie jak w pierwszej części meczu początek odsłony był wyrównany i tak samo podopieczni trenera Anastasiego nie mieli problemów ze zbudowaniem dystansu. Im bliżej było końca seta tym Belgowie prezentowali się coraz korzystniej, a Dominikańczycy za to z każdą chwilą opadali z sił. Trzecia partia również wpadła na konto Czerwonych Smoków (25:17).
Argentyna – Słowenia 3:2 (25:18, 22:25, 27:29, 25:17, 15:13)
podopieczni Julio Velasco dosyć niespodziewanie triumfowali nad reprezentacją Słowenii. Pomimo tego ich sytuacja w grupie jest niepewna – dalej nie są pewni awansu do kolejnej tury. Albicelestes agresywnie zaczęli mecz, od razu zdobywając wysokie prowadzenie. Z biegiem czasu dystans między zespołami się zmniejszała, jednak Argentyńczycy niezmiennie mieli kontrolę nad grą. tai stan rzeczy utrzymał się aż do końca odsłony (25:18). Drugi i trzeci set set od pierwszego gwizdka były wyrównane. Słoweńcy bezlitośnie wykorzystywali każdy błąd rywali i to między innymi dzięki temu udało im się w końcówkach dwukrotnie przechylić szalę na swoją stronę 25:22 i 29;27. Kolejna odsłona nie układała się już tak pomyślnie dla zespołu z Europy. Argentyńczycy mieli na swoim koncie wysoką przewagę i dopiero w samej końcówce Słoweńcy dali radę odrobić parę punktów. To jednak było za mało, set padł łupem Albicelestes (25:17). W ten sposób podopieczni Julio Velasco doprowadzili do tie-break’a. Decydująca partia była niemniej emocjonująca. Słoweńcy zaliczyli powrót i od pierwszego gwizdka dotrzymywali rywalom kroku. Zwycięzca jednak mógł być tylko jeden, ostatecznie więcej zimnej krwi w końcówce zachowali zawodnicy z Ameryki Południowej (15:13).
Grupa B
Egipt – Holandia 1:3 (18:25, 21:25, 25:23, 16:25)
Oranje w swoim ostatnim meczu grupowym rozprawili się z reprezentacją Egiptu. Zawodnikom z Afryki udało się ugrać tylko seta i po tym spotkaniu żegnają się z turniejem. Holendrzy rozpoczęli mecz składem rezerwowym. Przewagę udało im się wypracować dopiero po pierwszej przerwie technicznej. Utrzymali ją już do samego końca, nie pozwalając przeciwnikom na żaden kontrargument (18:25). Bardzo podobnie wyglądała następna część pojedynku. Egipcjanie jednak wyglądali lepiej niż w poprzedniej odsłonie, udawało im się zbliżyć do przeciwników jednak ani razu nie zdołali przełamać wyniku. Podopieczni Zakarii Ahmeda popełniali za dużo błędów, żeby móc odebrać kontrolę nad grą. Druga partia padła łupem Holendrów 25:21. Egipcjanie byli jednak bardzo zdeterminowani i trzecią odsłonę zaczęli z nową energią. Prowadzili do samego początku, a Oranje jakby zacięli się i nie byli w stanie skutecznie odpowiedzieć. Ta niemoc trwała aż do ostatniego gwizdka trzeciego seta (25:23). Czwarta część rozpoczęła się od walki punkt za punkt i dopiero po drugiej przerwie technicznej Holendrzy zaczęli wysuwać się na prowadzenie. Pomimo straty seta pewnie szli po zwycięstwo za trzy punkty. Oranje triumfowali nad Egipcjanami 25:16 i 3:1 w całym meczu.
Brazylia – Kanada 3:1 (25:22, 19:25, 25:23, 25:18)
Podopieczni trenera Antigi zaliczyli pierwszą porażkę w turnieju. Po czterosetowym pojedynku musieli uznać wyższość rywali z Brazylii. Po wyrównanym początku Canarinhos zdobyli skromne, dwupunktowe prowadzenie. Kanadyjczycy jednak nie próżnowali i sukcesywnie doganiali przeciwników, którzy co chwila odskakiwali. Na ich nieszczęście nie byli w stanie odebrać kontroli nad grą. Ostatecznie odsłona padła łupem Brazylijczyków (25:22). W następnej partii siatkarze z kraju klonowego liścia odwrócili sytuację i to oni mogli cieszyć się z wygranej, tym samym wyrównując setowy stan rywalizacji (19:25). Po zamianie stron gra zdecydowanie się zaostrzyła. Zespoły grały punkt za punkt aż do samego końca seta. Więcej nerwów zachowali jednak podopieczni trenera Blenginiego którzy ostatecznie triumfowali 25:23. Kanadyjczycy byli ogromne zmotywowani i dobrze otworzyli czwartą część, od razu zdobywając prowadzenie. Nie trzeba było czekać na ruch ze strony Brazylijczyków. Bezlitośnie odebrali przeciwnikom kontrolę nad grą i utrzymywali ją do ostatniego gwizdka (25:18).
Grupa C
Rosja – Kamerun 3:0 (25:16, 30:28, 25:15)
Siatkarze Sbornej pokonali reprezentację Kamerunu i tym samym odniosła trzecie zwycięstwo w turnieju. Pomimo niekorzystnego wyniku zespołowi z Afryki udało się napędzić rywalom stracha. Rosjanie w pierwszym secie szybko wyrwali się na prowadzenie. Kameruńczycy walczyli, jedna bezskutecznie, dystans był zbyt znaczący. Podopieczni Siergieja Szlapnikowa triumfowali z dużą przewagą – 25:16. Początek następnego seta należał już do zawodników z Afryki. Na ich nieszczęście rywale natychmiast ruszyli do walki i wyrównali. Rosja zdobyła skromne prowadzenie i utrzymywała je do końca odsłony. Niespodziewanie Kameruńczycy znowu wyrwali się do przodu i rozpoczęła się gra na przewagi. Set zakończył się dopiero przy stanie 30:28 dla Sbornej. Kolejna partia kolejny raz była pokazem siły naszych wschodnich sąsiadów. Tym razem bez większych problemów Rosjanie triumfowali (25:15).
Australia – Tunezja 3:1 (16:25, 25:17, 25:19, 25:16)
Spotkanie rozpoczęliśmy od niespodziewanego triumfu Tunezji. Podopieczni Marka Lebedewa jednak szybko naprawili swoje błędy i triumfowali w kolejnych odsłonach zapewniając sobie awans do kolejnej rundy. Siatkarze z Afryki zaskoczyli już na początku, od razu zdobywając prowadzenie. Kurczowo się go trzymali, a Australijczycy wyglądali na zupełnie pozbawionych woli walki. Premierowa odsłona pewnie padła łupem Tunezyjczyków (16:25). Zawodnicy z Antypodów nie popełnili drugi raz tego samego błędu i nie pozwolili rywalom wyskoczyć do przodu. Trzymali bezpieczny dystans, który powiększył się dopiero po drugiej przerwie technicznej. “Kangury” w pełni kontrolowały sytuację na boisku i zakończyły odsłonę przy stanie 25:17 tym samym wyrównując stan spotkania. Bardzo podobnie przebiegły dwie kolejne części meczu. Podopieczni trenera Lebedewa nie odpuszczali w żadnym elemencie siatkarskiego rzemiosła, od pierwszego do ostatniego gwizdka mając kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Trzecia i czwarta odsłona również należały do nich, kolejno 25:19 i 25:16.
Grupa D
Kuba – Portoryko 3:1 (25:15, 22:25, 25:21, 25:17)
Reprezentacje Kuby i Portoryko spotkał się w tak zwanym meczu o pietruszkę. Obydwie reprezentacje ponosiły klęski we wszystkich swoich dotychczasowych meczach. W pojedynku przegranych górą byli Kubańczycy. Już na samym początku przydusili przeciwników swoją potężną zagrywką. Szybko wyrwali się do przodu i Portorykańczycy nie mieli żadnych szans na kontratak. Młodzi siatkarze z Kuby triumfowali z dużą przewagą –25:15. Kolejna odsłona układała się niemalże identycznie, z tym wyjątkiem, że Portorykańczycy zdołali nawiązać kontakt z rywalem. Wykorzystali swoją szansę w końcówce i udanie zaatakowali. Wygrali 25:22 i wyrównali stan rywalizacji do 1:1. Kolejne dwie partie jednak nie pozostawiły złudzeń, który z zespołów jest lepszy. Kubańczycy bez żadnych problemów prowadzili aż do ostatniego gwizdka wygrywając najpierw 25:21, a potem 25:17.
Polska – Iran 3:0 (25:21
Więcej o spotkaniu mogą Państwo przeczytać TUTAJ.