Zaczęliśmy drugą fazę mundialu. W walce pozostało szesnaście drużyn, a do dalszego etapu awansuje jedynie sześć najlepszych reprezentacji.
Grupa E
Holandia – Rosja 0:3 (17:25, 16:25, 21:25)
Rewelacja pierwszej fazy, reprezentacja Holandii nie poradziła sobie z kolejnym wielkim przeciwnikiem. Rosjanie bez żadnego problemu triumfowali nad Oranje i to bez straty seta. Początek spotkania był dosyć wyrównany, różnica między drużynami nie była tak drastyczna, jednak nim się obejrzeliśmy Sborna zaczęła zyskiwać kolejne punkty. Pierwsza odsłona padła ich łupem 25:17. W kolejnym secie nasi wschodni sąsiedzi znacznie szybciej wyrwali się na prowadzenie i nie oddali go już do samego końca partii (16:25). Holendrzy znajdowali się w naprawdę trudnej sytuacji. Zmotywowani, prowadzili na początku trzeciego seta, jednak kwestią czasu było to kiedy Rosjanie odbiorą im kontrolę. Stało się to jeszcze przed pierwszą techniczną. Oranje byli jeszcze blisko wyrównania w końcówce, jednak to nie wystarczyło. Musieli uznać wyższość przeciwników 21:25.
Włochy – Finlandia 3:0 (25:20. 25:18, 25:16)
Współorganizatorzy mundialu zanotowali dzisiaj na swoim koncie kolejne zwycięstwo. Finowie nie zamierzali pokazywać strachu przed znacznie wyżej notowanymi rywalami i dobrze weszli w spotkanie. Włochom udało się zdobyć bardziej zdecydowane prowadzenie dopiero w końcówce i gdy już to zrobili, nie wypuścili go do ostatniego gwizdka (25:20). Podopieczni Tuomasa Sammelvuo w kolejnej odsłonie byli już znacznie bardziej onieśmieleni. Włosi bez problemu wyszli na prowadzenie i również bez przeszkód utrzymywali je aż do końca seta (25:18). Trzecia odsłona byłą kopią poprzedniej. Zawodnicy z Italii wypracowali sobie wysoką przewagę która okazała się nie do przebicia. Finowie dwoili się i troili, jednak byli bezradni wobec włoskiej siły. Podopieczni Gianlorenzi Blenginiego bez wysiłku triumfowali w ostatnim secie 25:16.
Grupa F
Brazylia – Australia 3:0 (25:21, 25:22, 25:15)
Dwie pierwsze odsłony spotkania były dość wyrównane, ale to Caarinhos wychodzili z nich obronną ręką. Zarówno w pierwszym jak i drugim secie wicemistrzom świata udawało się wyrwać na prowadzenie dopiero w okolicach drugiej przerwy technicznej, a i tak nie było ono spektakularnie wysokie. Australijczycy próbowali podrywać się do walki, jednak za każdym razem Brazylijczycy gasili ich entuzjazm. Siatkarze z Ameryki Południowej triumfowali kolejno 25:21 i 25:22. Trzecia odsłona, to już zupełnie inna historia. Canarinhos od pierwszego gwizdka utrzymywali dystans i nie pozwolili rywalom go zmniejszyć. Ostatecznie triumfowali z dużym zapasem punktowym – 25:15.
Belgia – Słowenia 0:3 (26:28, 26:28, 19:25)
Spotkanie drużyn aspirujących do drugiego miejsca w grupie zakończyło się lepiej dla podopiecznych Slobodana Kovaca i to oni są bliżej osiągnięcia celu. Zacięta walka trwała od pierwszego gwizdka. Belgowie mieli drobne problemy ze skutecznością w ataku, jednak w jakiś sposób dotrzymywali kroku rywalom. Słoweńcy wyśliznęli się dopiero w końcówce zakończając partię przystanie 26:28. To zdecydowanie napędziło ich do walki i prowadzili od początku drugiej odsłony. Niespodziewanie Słowenia stanęła przy prowadzeniu 24:19, co podopieczni Andrei Anastasiego bezwzględnie wykorzystali i doprowadzili do wyrównania. Drużyna trenera Kovaca w porę opanowała sytuację i zakończyła drugiego seta na swoją korzyść, również 28:26. Trzecia część była jedynie formalnością. Słoweńcy od początku atakowali rywali mocną zagrywką i wykorzystywali każdy ich błąd. Bez większych problemów zakończyli seta przy stanie 19:25.
Grupa G
USA – Kanada 3:1 (25:17, 25:14, 21:25, 25:17)
Amerykanie wygrali swój szósty mecz na mistrzostwach świata i są o krok od zapewnienia sobie udziału w następnym etapie. Sytuacja Kanadyjczyków natomiast znacznie się skomplikowała. Reprezentacja USA od pierwszego gwizdka górowała nad rywalami. Podopieczni Stephane’a Antigi przez pierwsze dwa sety ani przez chwilę nie byli na prowadzeniu. Drużyna trenera Sperawa bez żadnego problemu triumfowała kolejno 25:17 i 25:14. Schody pojawiły się dopiero w trzecim secie. Siatkarze z kraju klonowego liścia spróbowali zawalczyć o swoje i udało im się! Triumfowali w tej partii 25:21 i tym samym przedłużyli swoją szansę w tym meczu. Niestety, Amerykanie szybko zgasili ich zapał. Powtórzyła się sytuacja z pierwszych dwóch części i zwycięzcy grupy C mogli cieszyć się kolejnym triumfem (25:17).
Bułgaria – Iran 3:0 (25:19, 28:26, 26:24)
Kolejne spotkanie naszych rywali z grupy D rozegrało się tym razem na korzyść Bułgarów. Pomijając premierową odsłonę, mecz był niezwykle zacięty. Dwa ostatnie sety zakończyły się dopiero po grze na przewagi. Współgospodarze genialnie rozpoczęli mecz od razu zyskując przewagę i nie wypuszczając jej już do samego końca partii. W końcówce Persom udało się zmniejszyć straty, jednak nie na tyle, by zagrozić rywalom (25:19). Dopiero odsłony numer dwa i trzy przyniosły więcej emocji. Gra toczyła się w stałym kontakcie punktowym i żadnej z drużyn nie przychodziło łatwo zbudowanie przewagi. Walka punkt za punkt toczyła się do samego końca. Ostatecznie więcej szczęścia mieli Bułgarzy i to oni mogli cieszyć się z kolejnego triumfu, tym razem 28:26. Bardzo podobnie przebiegła trzecia część meczu. W końcówce gospodarze zaliczyli zryw i uzyskali cztery oczka przewagi, jednak Irańczykom udało się je zniwelować do zera. Na ich nieszczęście nie starczyło sił na przejęcie kontroli. Bułgarzy górowali 26:24.
Grupa H
Serbia – Francja 3:2 (22:25, 26:24, 25:20, 18:25, 18:16)
Już pierwsze spotkanie w „polskiej” grupie było niezwykle ważne. Było bowiem deską ratunkową dla Francuzów – przegrana dawała im jedynie teoretyczne szanse na awans do najlepszej szóstki. Trójkolorowi byli niezwykle zmotywowani i to popchnęło ich do wygranej w premierowej odsłonie (22:25). Nie musieliśmy długo czekać na to, aż Serbowie odpowiedzą. Drugi set zaczął się dla nich lepiej i Les Bleus wyrównali dopiero w końcówce. Na ich nieszczęście okazało się za późno na takie manewry. Po krótkiej grze na przewagi podopiecznym Nikoli Grbicia udało się zatriumfować 26:24. Popchnięci do działania równie dobrze zaczęli trzecią odsłonę i tym razem nie pozwolili przeciwnikom się zbliżyć. Serbowie pewnie zmierzali po objęcie prowadzenia w całym spotkaniu i tak też się stało, po secie wygranym 25:20. Niestety, siatkarze z Bałkanów za szybko ucieszyli się z triumfu i stracili czujność, co pozwoliło Francuzom się odrodzić. Trójkolorowi wygrali czwartego seta 25:18 i tym samym doprowadzili do tie-break’a. Decydująca partia rozwiązała się dopiero po nerwowej grze na przewagi. Ostatnią nadzieję na Final Six zabrał Francuzom sprzed nosa as serwisowy Urosa Kovacevicia (18:16).
Polska – Argentyna 2:3
Relację ze spotkania mogą znaleźć Państwo TUTAJ.