NBA: Wizards gromią Blazers, słabszy dzień Gortata

16 sty 2017, 22:51

16 stycznia to w Stanach Zjednoczonych Dzień Martina Luthera Kinga – w związku z tym w NBA rozgrywane są mecze o przyjaznej godzinie dla kibiców w Polsce. Mogli więc oni spokojnie obserwować, jak drużyna Marcina Gortata- Washington Wizards bez żadnych problemów pokonała na własnym parkiecie Portland Trail Blazers 120:101. Polak zaliczył akurat słabszy występ, kończąc mecz z dorobkiem 6 punktów i tylu samo zbiórek.

Pomimo bardzo dobrej gry gospodarzy Gortat był mało wykorzystywany w ofensywie, a gdy już to się działo, to nie zawsze potrafił odpowiednio się zachować. W trakcie 27 minut przebywania na parkiecie trafił tylko 3 z 9 rzutów z gry, będąc przy tym aż 3 razy blokowany. Sam zablokował rywali dwa razy i dorzucił jeszcze do tego 6 zbiórek.

W spotkanie zdecydowanie lepiej weszli gospodarze – po trójce Beala prowadzili już 10:0. Tego samego nie można było powiedzieć o Gortacie, który pierwszy swój rzut spudłował, a następnie został zablokowany przez Harklessa. Robił jednak to, w czym jest jednym z najlepszych, czyli stawianie zasłon i gra w pick&roll, które dawały jego partnerom wolne pozycje do rzutów.  Zawodnicy Wizards zagrali zresztą pierwszą kwartę na znakomitej skuteczności rzutów za trzy, trafiając 6 z 7 prób i wygrywając pewnie tą część meczu aż 37:21.

Początek drugiej ćwiartki to powiększanie prowadzenia Wizards po serii 7-0. Goście z Portland grali fatalne zawody, pudłując nawet z prostych pozycji pod koszem. Gortat po ponownym pojawieniu się na parkiecie nie był zbyt wykorzystywany w ataku, przez co nie mógł złapać swojego rytmu. Gdy już dostał piłkę pod koszem, został drugi raz zablokowany, tym razem przez Plumlee. Tymczasem Czarodzieje powiększali swoją przewagę, wykorzystując dużą ilość start swoich rywali i zdobywając punkty po szybkim kontrataku, dzięki czemu na przerwę schodzili prowadząc 25 punktami przy stanie 75:50.

Po rozpoczęciu drugiej połowy Gortat został zablokowany trzeci raz, tym razem przez McColluma i frustracja zaczęła w nim wzrastać, przez co został jeszcze upomniany przewinieniem technicznym. Swoje pierwsze punkty w meczu zdobył dopiero po upływie 4 minut trzeciej kwarty. Wizards jednak ciągle powiększali swoje prowadzenie, które w pewnym momencie wynosiło nawet 30 punktów. Ostatecznie przed ostatnią częścią meczu zespół z Waszyngtonu wygrywał 101:77.

Końcowe zwycięstwo Czarodziejów było praktycznie przesądzone, przez co w większości na parkiecie prezentowali się rezerwowi obydwu ekip. Gdy Blazers zmniejszyli stratę do poniżej 20 punktów na boisku zameldowali się jednak Wall oraz Beal, którzy wprowadzili spokój w szeregi gospodarzy i pomogli odzyskać pełną kontrolę. Ostatecznie Washington Wizards pokonali bez większych problemów Portland Trail Blazers 120:101.

Drużynę z Waszyngtonu do zwycięstwa poprowadził wspomniany wcześniej duet Beal-Wall, który zdobył odpowiednio 25 i 24 punkty. Wśród pokonanych najlepszy był Damian Lillard, który zakończył mecz z dorobkiem 22 punktów.

Po tym spotkaniu ekipa Marcina Gortata ma bilans 21 zwycięstw i 19 porażek i zajmuje 5. miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej. W następnym meczu spotka się z Memphis Grizzlies.

Washington Wizards – Portland Trail Blazers 120:101 (37:21, 38:29, 26:27, 19:24)
(Beal 25, Wall 24, Oubre 18 – Lillard 22, Turner 14, McCollum 12)

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA