Dzisiejszej nocy doszło do bardzo ciekawego meczu 9. kolejki amerykańskiej National Football League, w którym drużyna polskiego “rodzynka” w tych rozgrywkach, Sebastiana Janikowskiego, podejmowała u siebie aktualnych mistrzów Denver Broncos. Lepsi okazali się futboliści Oakland Raiders, wygrywając zasłużenie 30:20.
Starcie bardzo dobrze zaczęli gospodarze, którzy dzięki dobrej postawie swojego rozgrywającego systematycznie przybliżali się do pola punktowego. Derek Carr nie zdołał jednak mieć bezpośredniego udziału w wywalczeniu pierwszych punktów w tym meczu. Rezultat zdobyczą trzech “oczek” otworzył w 5. minucie Sebastian Janikowski, który popisał się kopnięciem z pola z odległości 24 jardów. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 6:0, ponieważ polski kopacz wykorzystał field goala również niewiele ponad pięć minut później. Tym razem piłka była oddalona od bramki o 29 jardów.
Zwłaszcza druga kwarta była koncertem gry ekipy z Oalkand, która nie pozwoliła aktualnemu mistrzowi na wiele. Pierwsze w tym starciu przyłożenie padło po efektownym rzuceniu się w pole punktowe w wykonaniu Lataviusa Murraya. Jedno “oczko” z podwyższenia zapewnił Janikowski i gospodarze prowadzili już 13:0. Całkowicie bezproduktywni w ataku byli przyjezdni. Wystarczy wspomnieć, że Broncos na pierwszy dzisiejszej nocy first down musieli czekać aż to piątej minuty… drugiej kwarty. Wręcz beznadziejnie zaprezentował się rozgrywający Trevor Siemian, który miał jednak przebłysk w połowie drugiej kwarty, kiedy posłał około 45-jardowe podanie do Jordana Norwooda. Doświadczonemu skrzydłowemu nie pozostało wówczas nic, jak tylko wbiec w endzone Raiders i zmniejszyć stratę swojej drużyny. Po podwyższeniu Brandona McManusa wynik zmienił się zatem na 7:13.
Kilka minut później swoją kolejną szansę miał Sebastian Janikowski. Jego próba kopnięcia z pola z 48 jardów okazała się jednak niecelna. Polak dopiero po raz pierwszy w tym sezonie pomylił się więc z kopnięcia z odległości poniżej 50 jardów. Przed meczem z Denver Broncos 38-latek mógł pochwalić się w tym względzie bilansem 10/10. Nie zmieniło to jednak wiele, gdyż jeszcze przed zejściem do szatni Murray po raz kolejny zanotował touchdown, a po podwyższeniu Janikowskiego na tablicy brzmiał wynik 20:7. Goście nie zamierzali dać za wygraną. Na niespełna 3 sekundy przed gwizdkiem oznaczającym możliwość zejścia do szatni, McManus wykorzystał field goal. Warto jego wyczyn podkreślić, gdyż piłka musiała przelecieć aż 55 jardów i wpadając między słupki zmieniła rezultat na 20:10.
Trzecia kwarta nie przyniosła żadnych punktów i nieco uśpiła czujność kibiców, którzy nie spodziewali się takich emocji w ostatniej odsłonie. Czwarta kwarta rozpoczęła się kopnięciem z pola w wykonaniu Brandona McManusa (44 jardy). Janikowski nie pozostał dłużny i niespełna 7 minut gry później również i on dopisał na konto swojej ekipy trzy punkty, a wszystko to za sprawą field goala z 35 jardów. Latavius Murray grał dziś jednak jak z nut i w ostatniej kwarcie po raz drugi rzucił się ofiarnie w stronę pola punktowego, dając gospodarzom przyłożenie. Jednopunktowe podwyższenie Sebastiana Janikowskiego zmieniło wynik na 30:13 i było już pewne, kto dopisze do swojego dorobku siódme w obecnym sezonie zwycięstwo. Ostatnie słowo należało do obecnych mistrzów NFL, którym udało się jedynie zmniejszyć rozmiary porażki. Efektownym, 69-jardowym rajdem popisał się Kapri Bibbs, a rezultat podwyższeniem na 30:20 ustalił McManus.
Raiders przeskoczyli zatem swoich rywali w tabeli dywizji AFC West, gdzie na dzień dzisiejszy piastują fotel lidera z bilansem 7 zwycięstw i 2 porażek. Są więc na doskonałej drodze do fazy play-off, co byłoby fantastycznym osiągnięciem. Zespół z Oakland po raz ostatni do tego etapu rozgrywek zakwalifikował się bowiem w 2002 roku. Od tamtej pory kibice czekali na przełom w grze i wiele wskazuje na to, że trwający sezon może go właśnie przynieść.
Sebastian Janikowski zdobył dziś 12 punktów. Nie miał okazji pobić własnego rekordu ligi w liczbie skutecznie wyegzekwowanych kopnięć z pola z odległości powyżej 50 jardów. Obecnie rekord Polaka nadal wynosi więc 55 udanych prób. W następnej kolejce Oakland Raiders zagrają w… Meksyku. Jednorazowo swój mecz rozegrają na ponad stutysięcznym Estadio Azteca, by pomóc w promowaniu futbolu amerykańskiego za południową granicą USA. Ich rywalem będzie zespół Houston Texans, który w obecnym sezonie może pochwalić się bilansem 5/3.