„Nie wystarczy wygrać, żeby wygrać”

8 cze 2015, 22:05

Mateusz Masternak opublikował na swoim profilu na Facebooku oświadczenie dotyczące kontrowersyjnej porażki z Johnnym Mullerem.

„Drodzy kibice!
Przede wszystkim chciałbym bardzo serdecznie podziękować wam wszystkim za wiele słów wsparcia oraz kciuki!!! Jest to dla mnie niezwykle ważne i daje dużo siły.
Jak się wczoraj okazało – nie wystarczy wygrać, żeby wygrać.
Osobiście jeśli chodzi o ring, nie mam sobie nic do zarzucenia. Oddałem Mullerowi trzy rundy, chcąc odpocząć, choć wszystko miałem pod kontrolą. Nie zmienia to jednak faktu, że walkę wygrałem. Tym wszystkim, którzy zarzucają mi, że powinienem skończyć walkę przed czasem, przypominam, że pojedynek odbył się w mieście, położonym 2 tysiące metrów npm i uwierzcie mi, po każdej rundzie walczyłem z własnym organizmem, by nie zemdleć. W pierwych dniach po przybyciu dostawałem zadyszki już podczas lekkiego truchtu. Uważam, że w innych warunkach skończył bym pojedynek przed czasem. Byłem świetnie przygotowany, co było widać na sparingach. Muller niczym mnie nie zaskoczył… choć sposób, w jaki się wygrywa, nie ma tu żadnego znaczenia i nie powinien stawać się pretekstem do tak okropnego przekrętu, którego ofiarą stałem się wczoraj. Werdykt uważam za co najmniej skandaliczny i jedyne rozwiązanie, które mnie usatysfakcjonuje, to jego zmiana na moją korzyść. Nie zgadzam się ze swoimi promotorami, mówiącymi o rewanżu, ponieważ tę walkę wygrałem i nie muszę już nic nikomu udowadniać. Szczerze mówiąc, mam do nich żal, ponieważ gdyby przyjechali tu razem ze mną, to mogliby do takiej sytuacji nie dopuścić. Przez dłuższy czas byłem do tego pojedynku namawiany i kiedy w końcu musiałem się zgodzić, nikt nie pofatygował się nawet, by tam ze mną być.
Promotor Mullera zobowiązał się zrobić wszystko, by werdykt został zmieniony bądź walka uznana za nieodbytą. Czy moi promotorzy zrobią coś więcej niż dodanie komentarza na twitterze, tego nie wiem. Mam nadzieję.
Jestem zdenerwowany i z jednej strony chciałbym zrobić wszystko, by wpłynąć w jakiś sposób na zmianę werdyktu, a z drugiej po prostu odpocząć od tego biznesu, nazywanego sportem.”

Przypomnijmy, Mateusz Masternak przegrał niejednogłośnie na punkty w 10-rundowym pojedynku w RPA, mimo że aż dwukrotnie posyłał rywala na deski. Należy się zastanowić czy sport faktycznie nie zamienia się w biznes. Przecież sytuacja taka nie zdarza się pierwszy raz. Czy sportem  jeszcze można nazwać walkę, w której o zwycięstwie decyduje miejsce a nie sam pojedynek?

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA