Esencja siatkówki. Tymi dwoma prostymi słowami możemy podsumować to minione spotkanie w radomskiej hali, które z pewnością na długo zostanie zapamiętane przez kibiców obu drużyn i odbije się szerokim echem w świecie siatkówki.
Spotkanie świetnie rozpoczęła drużyna Cerradu Czarnych Radom, która już po pierwszych minutach wypracowała sobie aż siedem punktów przewagi (10:3). Chwilę później jednak podopieczni trenera Gruszki pokazali, że nie zamierzają tak łatwo oddać tego spotkania i stopniowo zaczęło odrabiać punkty do przeciwników (12:9). Gdy po świetnym ataku Karola Butryna na tablicy wyników pojawił się remis (14:14), momentalnie cała pewność siebie uszła z ciał gospodarzy, którzy musieli wręcz szarpać się z gośćmi o każdy punkt (19:19). Pierwsza odsłona koniec końców zakończyła się zwycięstwem GKS-u po dwóch z rzędu błędach rywali (24:26).
Podbudowani wygraniem pierwszego seta katowiczanie rozpoczęli kolejną partię mocnym uderzeniem, co nie pozwoliło radomianom rozwinąć skrzydeł, przez co już ma starcie musieli mocować się z pewnymi siebie podopiecznymi Piotra Gruszki (6:11). Dzięki kolejnej, świetnej akcji Krulickiego, jego ekipa tylko wzmacniała swoją i tak już znaczną przewagę nad gospodarzami (9:17). Końcówka seta potoczyła się już niezwykle szybko, bowiem rywalom z Mazowsza udało się jeszcze zdobyć w tym secie zaledwie 5 „oczek”, co zadecydowało o ich porażce w tej części meczu (14:25).
Początek trzeciej partii był kolejnym podpisem gry środkiem katowickiej drużyny, która na swoim koncie miała już dziesięć punktowych bloków (2:5). Rozwścieczeni radomianie jednak zmobilizowali się na tyle, że udało im się w końcu wyjść na prowadzenie w tej odsłonie, w dużej mierze dzięki pewnej grze Wojciecha Żalińskiego (15:12). Pod koniec tej części meczu dla odmiany gospodarze dyktowali warunki gry, jednak katowicka ekipa dzielnie walczyła o każdy punkt (20:14). Na nieszczęście dla GKS-u rozpędzeni radomianie nie dali się już zatrzymać w tym secie, co przedłuża ich szanse na odwrócenie losów spotkania (25:18).
Czwarta część spotkania była już od początku popisem umiejętności Cerradu (6:3). Pomimo czasu wziętego przez Piotra Gruszkę, gra jego podopiecznych wciąż odbiegała poziomem od pierwszych dwóch odsłon (15:13).Trener katowiczan zdecydował się jednak na podwójną zmianę, co w końcu przyniosło oczekiwane rezultaty, bowiem jego klub zaczął znów zdobywać punkty, które przywróciły GKS-owi nadzieje ma zwycięstwo w tym meczu (18:18). Po niezwykle emocjonującej końcówce i problemami z challengem ostatecznie przedłużyło spotkanie o piąty set (25:23).
Tie-break zaczął się również lepiej w wykonaniu Cerradu, który koniecznie chciał „ugotować” rywali (6:3). Po zmianie stron (8:7), górą wciąż byli gospodarze, którzy coraz bardziej przybliżali się do zwycięstwa w tym meczu (10:8). Gdy wydawać się mogło, że radomianie również i w tym secie gładko ograją rywali, Ci wykazali się ogromną wolą walki, co spowodowało niekończącą się grą na przewagi (18:18). Po niesamowicie ciężkiej przeprawie w tym secie to katowiczanie wywiozą z radomskiej hali cenne dwa „oczka”, które po takim spotkaniu są dla nich dużo bardziej wartościowe (22:24).
Cerrad Czarni Radom – GKS Katowice 2:3 (24:26, 14:25, 25:18, 25:23, 22:24)
MVP: Sierghei Kapelus