Europejska siatkówka różnie odnosi się do zmian i trendów mających miejsce w turniejach CEV, ale tym razem postanowiła sama zreformować swoje podwórko, a mianowicie rozgrywki Ligi Mistrzów i Ligi Mistrzyń. Od nowego sezonu część zespołów będzie musiała przechodzić przez eliminacje do tych rozgrywek.
Jest to bardzo ciekawa zmiana. Do tej pory każdy kraj w tych rozgrywkach miał przydzieloną określoną pulę miejsc (w zależności od rankingu), a zespoły były losowane do 7 grup, po 4 zespoły u mężczyzn i 6 grup po 4 zespoły u kobiet. W przyszłym sezonie zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn liczba uczestników będzie równa – rywalizować będzie 20 zespołów.
12 klubów z najsilniejszych europejskich lig dostanie automatyczną przepustkę do tych rozgrywek, z kolei ośmiu pozostałych wyłonią kwalifikacje. U mężczyzn pewny awans do LM zanotuje mistrz i wicemistrz Polski, a trzeci zespół ligi będzie przedzierał się przez kwalifikacje. Gorzej sytuacja przedstawia się dla przedstawicieli Orlen Ligi – pewne miejsce będzie miał tylko mistrz Polski, druga drużyna zagra w kwalifikacjach.
W ostatnich latach, w środowisku siatkarskim przetoczyło się wiele opinii na temat tego, że najbardziej prestiżowe europejskie rozgrywki są zbyt trudne dla drużyn z krajów słabiej rozwiniętych siatkarsko, stąd obniżają one poziom rozgrywek, łatwo przegrywając z potentatami. To główny powód przeprowadzanej reformy. Wydaje się jednak, że może ona zyskać sporą liczbę zwolenników.
