Nie było niespodzianki w Orlen Arenie. Wisła Płock przegrała na inaugurację EHF Velux Ligi Mistrzów z broniącym tytułu Vardarem Skopje.
Przed startem nowego sezonu Velux EHF Ligi Mistrzów wydawało się, że los nie był łaskawy dla Orlen Wisły Płock. Wicemistrzowie Polski już w pierwszej kolejce otrzymali najtrudniejszą z możliwych przeszkód – do Orlen Areny zawitała najlepsza drużyna w Europie, Vardar Skopje. -Jesteśmy świadomi jak dużo atutów ma nasz rywal – mówił przed spotkaniem szkoleniowiec Nafciarzy. – Choćby bramkarz Arpad Sterbik jest w stanie zatrzymać każdy zespół na świecie. Ale my o tym nie rozmawiamy, bo wszyscy to wiedzą. Nasze podstawowe zadanie – znaleźć sposób, jak im te atuty we własnej hali odebrać – zapowiedział.
Wiślacy w mecz we własnej hali weszli jednak na zaciągniętym hamulcu ręcznym Po podopiecznych Przybeckiego widać było nerwowość i pewną dozę respektu przed utytułowanym rywalem. Vardar nie wykorzystywał jednak indolencji Orlen Wisły i potrafił odskoczyć na wyraźną przewagę. Dopiero pod koniec pierwszej połowy różnica pomiędzy oboma zespołami zaczęła wynosić cztery bramki. Ostatecznie właśnie z taką stratą do Vardaru, na przerwę schodzili gospodarze.
Nie wiemy co w przerwie swoim podopiecznym powiedział trener Piotr Przybecki, ale możemy z czystym sumieniem przyznać – pomogło. Nafciarze zaczęli być skuteczni w ataku i w obronie. Lepsza gra znalazła również odzwierciedlenie w wyniku – Orlen Wisła zniwelowała przewagę, jaką Vardar wypracował sobie przed przerwą. Goście wydawali się być oszołomieni świetną grą podopiecznych Przybeckiego i przez długie minuty nie potrafili złapać odpowiedniego rytmu gry. Fantastycznie bronić zaczął Marcin Wichary, który zaliczał kilka interwencji z rzędu.
Na kwadrans przed końcem wydawało się, że już za chwilę gospodarze wyjdą na prowadzenie, znów do głosu zaczął dochodzić Vardar. Na korzyść najlepszej drużyny w Europie działał również fakt, że Nafciarze zaczęli łapać dwuminutowe kary. W newralgicznym momencie meczu otrzymali je bracia Gębala i Michał Daszek. Ekipa ze stolicy Macedonii również łapała kary, ale w osłabieniu radziła sobie dużo lepiej niż gospodarze. W rezultacie im bliżej końca meczu, tym większą przewagę miał Vardar. Na pięć minut przed końcem wynosiła ona 4 bramki.
Gdy na zegarze wybiła 56.minuta Orlen Wisła Płock zdecydowała się na ostatni zryw. Do dwóch bramek stratę zniwelowali Sime Ivić i Przemysław Krajewski. Kibice znów zaczęli wierzyć. Wydawało się, że gospodarze mogą odwrócić losy meczu. Niestety, Vardar pokazał swoją wyższość i nie pozwolił się dogonić. Zwycięzcy Ligi Mistrzów rozpoczęli nową kampanię od zwycięstwa w Płocku.
Orlen Wisła Płock – Vardar Skopje 22:26 (9:13)
Wisła: Wichary, Morawski, Borbely – Daszek 6, Duarte 1, Krajewski 3, Obradović, Ghionea, T. Gębala, Ivić 4, Tarabochia 3, M. Gębala, Zabić 1, Mihić, De Toledo 4, Wołowiec.
Vardar: Sterbik Capar, Gjorgjeski – Stoilov 2, Kristopans 4, Ferreira Moraes, Maquenda Pena 1, Karacić 2, Abutović, Canellas Reixach 1, Cindrić 3, Cupić 3, Dibirov 3, Shiskarev 2, Borozan 5, Vojvodić, Marsenić.