PGE Skra Bełchatów melduje się w wielkim finale!

12 kwi 2017, 22:55

Drugi mecz półfinałowy pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów a PGE Skrą Bełchatów rozegrany został na Podpromiu. W pierwszym spotkaniu bełchatowianie pewnie wygrali 3:0 i aby zakwalifikować się do finału musieli wygrać co najmniej dwa sety. “Plan minimum” żółto-czarnych został wykonany i po czwartej odsłonie mogli cieszyć się z awansu.

Premierowa odsłona rozpoczęła się od remisu (3:3), zespoły grały punkt za punkt i ciężko było zdobyć więcej niż jedno “oczko” przewagi (5:5). Bełchatowianie jako pierwsi zerwali się do ucieczki i różnica między drużynami wynosiła cztery punkty przewagi (8:12). Andrzej Kowal szybko zareagował i poprosił o przerwę dla swoich podopiecznych. Autowe ataki Bartosza Kurka pomogły gospodarzom wyrównać wynik (13:13) i tym razem to Philippe Blain wziął czas na żądanie. Jego zespół jednak nie poprawił swojej gry i stracił przewagę (17:15). Po punktowej zagrywce Nicolasa Uriarte i bloku na Jochenie Schoepsie na tablicy wyników po raz kolejny widniał remis (19:19). Końcówka partii zapowiadała się niezwykle emocjonująco. Potężne zagrywki Ivovicia sprawiły niemałe kłopoty przyjezdnym (24:21). Autowy atak kapitana PGE Skry zakończył pierwszą partię przy stanie 25:21.

Drugi set również zaczął się wyrównanie (2:2), tym razem jednak na prowadzenie szybciej wysunęli się gospodarze (5:3). Rzeszowianie nie pocieszyli się nim długo, trzy trudne serwisy Bartosza Kurka dały Skrze dwupunktową przewagę (5:7). O czas poprosił trener Kowal, jednak przerwa nie wybiła z rytmu genialnej serii zagrywek Bartosza Kurka. Niedługo potem, w równie mocny sposób zagrywką odpowiedział Gordon Perrin (7:9). Przyjezdni zaczęli grać coraz skuteczniej i powiększali swoją przewagę (8:12). Gospodarze mieli widoczny problem z zatrzymaniem ataku przeciwnika (9:15). Przy stanie 11:17 na boisku w miejsce Schoepsa pojawił się Thibault Rossard. Zmiana pobudziła rzeszowian do walki i odrobili straty punktowe (16:18). Bełchatowianie jednak po raz kolejny “odskoczyli” (18:22) i tym razem miejscowym nie udało się wyrównać. Set zakończył się przy stanie 19:25.

Napędzeni wygraną w poprzednim secie bełchatowianie pewnie zaczęli kolejną odsłonę (0:3). Gospodarze jednak szybko “dogonili” rywali (3:4) a dwa błędy po stronie Skry dały rzeszowianom skromne prowadzenie (6:7). Przyjezdnym ciężko było odzyskać przewagę, gra toczyła się punkt za punkt (10:10). Rzeszowianie zaczęli popełniać błędy i przy stanie 13:15 Andrzej Kowal poprosił o przerwę. Czas na żądanie zadziałał korzystnie na miejscowych i odzyskali prowadzenie (16:15). Końcówka zapowiadała się niezwykle nerwowo, nadal żaden z zespołów nie zdobył wyższego prowadzenia (17:18). Po potężnej zagrywce Rossarda przewaga wróciła na stronę miejscowych (20:19), Philippe Blain natychmiast zareagował i poprosił o przerwę. Rzeszowianie jednak nadal mieli dwa punkty przewagi (23:21). Bełchatowianom nie udało się odwrócić losów seta, trzecią partię zakończył blok na Nikolay’u Penchevie (25:21).

Kolejna odsłona, po raz kolejny, zaczęła się od remisu (3:3). Seria błędów po stronie PGE Skry pomogła miejscowym zdobyć trzypunktowe prowadzenie (6:3). Bełchatowianie szybko zmniejszyli różnicę do jednego “oczka” (8:7) Niezawodny w ataku był Rossard, przyjezdnym bardzo ciężko było go zatrzymać (10:10). Sytuacja w secie w dalszym ciągu nie uległa zmianie, wynik co chwilę wyrównywał się. Kolejny remis miał miejsce po asie serwisowym Kurka (13:13). Trudna zagrywka Uriarte dała przyjezdnym dwa punkty przewagi (15:17). Niedługo potem trener miejscowych poprosił o przerwę, jednak prowadzenie stale utrzymywało się po stronie żółto-czarnych (16:20). W końcówce Gordona Perrina zmienił Amerykanin Thomas Jaeschke. Błędy miejscowych przybliżały bełchatowian do wygranej (17:23). Błąd w polu serwisowym Rossarda pozwolił Skrze wygrać seta (18:25). Tym samym bełchatowianie zameldowali się w finale PlusLigi sezonu 2016/2017.

Tie-break był tylko formalnością. Zawodnicy zaczęli od serii zepsutych zagrywek (3:3). Jako pierwsi na prowadzenie wyszli goście (4:5). Utrzymywali je aż do zmiany stron (7:8). Gra miejscowych stanęła w miejscu, za to bełchatowianie bez problemów zdobywali kolejne punkty. Pomimo tego, ze Philippe Blain wystawił skład rezerwowych, zawodnicy szybko i bez problemów doprowadzili do końca spotkania (8:15).

Asseco Resovia Rzeszów – PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:21, 19:25, 25:21, 18:25, 8:15)

MVP: Bartosz Kurek

Asseco Resovia Rzeszów: Ivović, Drzyga, Schoeps, Nowakowski, Możdżonek, Perrin, Wojtaszek, Dryja, Lemański, Schmitt, Rossard, Masłowski, Jaeschke

PGE Skra Bełchatów: Lisinać, Wlazły, Kurek, Uriarte, Piechocki, Penchev, Kłos, Marcyniak, Bednorz, Szalpuk, Milczarek, Janusz, Gladyr, Winiarski

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA