Po niebywałym sukcesie w Lidze Mistrzów, w której to PGE Skra Bełchatów zwyciężyła z Zenitem Kazań, nadszedł czas powrotu na ligowe boisko. W 23. kolejce bełchatowianie na wyjeździe zmierzyli się z AZS Politechniką Warszawską. Jako dziewiąta drużyna tabeli warszawianie nie byli faworytami spotkania i mimo podjętej walki, nie zdołali pokonać przeciwnika. Rywalizacji zza band przyglądał się selekcjoner reprezentacji Polski siatkarzy – Stephane Antiga.
Początek meczu okazał się wyrównany, a zespoły badały na wzajem własne możliwości (4:4). Za sprawą świetnych i sprytnych rozegrań Pawła Zagumnego warszawianie objęli pierwsze dwupunktowe prowadzenie (7:5). Na reakcję przyjezdnych nie trzeba było długo czekać. PGE Skra Bełchatów zmobilizowała siły i nie tylko odrobiła straty, ale również zyskała minimalną przewagę na pierwszej przerwie technicznej (7:8). Całą robotę zrobił blok bełchatowian tak czujny na ataki rywala. Po świetnej przesuniętej krótkiej w wykonaniu Srećko Lisinaca prymat gości przybrał nieco bardziej zdecydowany wymiar (8:11). Tak powiększająca się strata sparaliżowała siatkarzy AZS-u Politechniki Warszawskiej. Zaś bełchatowianie nic sobie z tego nie robiąc, pewnie powiększali prowadzenie (11:16). Problemem gospodarzy były proste błędy własne, zaprzepaszczające szanse na podjęcie rywalizacji. Rozpoczęła się walka punkt za punkt, co ewidentnie odpowiadało PGE Skrze, która powoli zmierzała do zwycięstwa w tej odsłonie (15:20). Akademikom udało się zniwelować dystans punktowy do trzech oczek i nie pozwolili przyjezdnym szybko zakończyć partii (20:23). Jednak zepsuta zagrywka Michała Filipa dopełniła dzieła bełchatowian, którzy zatriumfowali (21:25).
Drugi set to dobry początek warszawian, którzy po skutecznym bloku na Wlazłym objęli dwupunktowe prowadzenie (3:1). AZS Politechnika złapała dobry rytm gry, a bełchatowianie nie byli w stanie zmniejszyć własnej straty (6:4). Gra przyjezdnych obfitowała w proste pomyłki, które kosztowały ich utratę punktów. Pierwsza regulaminowa przerwa upłynęła pod prymatem gospodarzy (8:6). Po powrocie na boisko drużyna gości szybko wyrównała wynik (8:8), a mimo zawziętej gry miejscowych remis co rusz powracał na tablicę wyników (12:12). Zespoły punktowały się naprzemiennie i obie strony odznaczały się niebywałą walecznością w obronie. Autowy atak Marechala dał gospodarzom prowadzenie na drugiej przerwie technicznej (16:15). Akademicy zdołali powiększyć przewagę do dwóch punktów (17:15), ale rywale szybko odpowiedzieli na tę sytuację. Trzypunktowa seria wyprowadziła PGE Skrę Bełchatów na uprzywilejowaną pozycję (17:18). Akcje zaczęły przybierać bardzo widowiskowy wymiar, a emocje buzowały szczególnie wśród sztabu szkoleniowego. Jednak to przyjezdni wciąż wypracowywali jedno lub dwupunktową przewagę (19:21). Środkowi AZS-u piękną akcją umożliwili swojej drużynie uzyskanie remisu w końcówce seta (21:21). Zapowiadało się na zaciętą rywalizację. Ostatecznie to bełchatowianie wykorzystali drugą piłkę setową i zapisali na swym koncie kolejną partię (24:26).
Następna odsłona rozpoczęła się analogicznie do tej premierowej, bowiem walka była wyrównana (3:3). Już po chwili dobra dyspozycja Nicolasa Uriarte w polu serwisowym przełożyła się na wynik, coraz lepiej wyglądający dla bełchatowian (3:6). Gospodarze podjęli pogoń za rywalem, jednak pierwsza przerwa upłynęła pod zdecydowanym prowadzeniem PGE Skry Bełchatów (5:8). Po dłuższej chwili Akademicy zniwelowali trzypunktową stratę, prezentując coraz to lepsze zagrania (12:12). Warszawski środek stał się niebezpieczny. Na drugą przerwę techniczną to warszawianie schodzili prowadząc (16:15). Walka była bardzo zacięta, a w grze nie brakowało ofiarności. W szeregach AZS-u błyszczał Michał Filip, który na siatce nie miał sobie równych. Co rusz kończył dla swej drużyny decydujące o przewadze akcje (18:16). Pięciopunktowa seria doprowadziła do znacznej dominacji gospodarzy w końcówce seta (23:17). Posypała się gra bełchatowian. Zakończenie okazało się formalnością. Warszawianie wykorzystali swą pierwszą piłkę setową (25:17).
Czwarta partia rozpoczęła się prowadzeniem siatkarzy przyjezdnej drużyny, którzy podrażnieni porażką w uprzedniej odsłonie wyszli na boisko zdeterminowani (3:1). Gospodarze szybko ostudzili zapał rywali doprowadzając do remisu (4:4). Nie brakowało emocji pod siatką. Przerwa upłynęła z nieznaczną przewagą bełchatowian, którzy godnie odpierali ataki rozpędzonych warszawian (8:7). PGE Skra Bełchatów zaczęła grać agresywniej co szybko przełożyło się na wynik (10:12). Mimo wideo-weryfikacji wykorzystanej przez Jakuba Bednaruka sędziowie przyznali punkt bełchatowianom, którzy na drugiej przerwie technicznej posiadali cztery oczka przewagi (12:16). Warszawianie zaczęli popełniać proste błędy własne, a autowe ataki nie poprawiały ich sytuacji (12:17). Również goście popełniali błędy, atakując w siatkę. AZS Politechnika Warszawska pomału niwelowała dystans (17:19). Srećko Lisinac otrzymał czerwoną kartkę za reakcję po decyzji sędziego, co dawało gospodarzom coraz większe nadzieje (18:19). Kolejny świetny blok w wykonaniu Akademików doprowadził do remisu w decydującej części seta (21:21). PGE Skra Bełchatów wykorzystała drugą piłkę meczową i w ten sposób zakończyła ten jakże emocjonujący mecz (23:25).
AZS Politechnika Warszawska – PGE Skra Bełchatów 1:3 (21:25, 24:26, 25:17, 23:25)
MVP: Nicolas Uriarte
AZS Politechnika Warszawska: Filip, Lemański, Olenderek, Samica, Zagumny, Wierzbowski, Świrydowicz, Kowalczyk, Łapszyński, Firlej, Halaba, Mikołajczak, Radomski, Smoliński.
PGE Skra Bełchatów: Conte, Lisinac, Marechal, Piechocki, Uriarte, Wlazły, Wrona, Kłos, Gromadowski, Janusz, Marcyniak, Milczarek, Rodriguez, Stanković, Winiarski.