Ewa Piątkowska (8-1, 4 KO) na jednym z portali społecznościowych wyraziła swoją opinię na temat ewentualnych walk z zawodniczkami grupy Tymex Boxing Promotion. Dodatkowo odpowiedziała na wypowiedzi Agnieszki Rylik.
Poniżej wpis Ewy Piątkowskie, który zamieściła na Facebooku.
“W ostatnich dniach 2/3 puncherek Tymexu wyzwało mnie do walki, z kolei telewizja jest zainteresowana moim rewanżem z pozostałą 1/3, odniosę się więc do tych propozycji.
Ewa Brodnicka:
Podobno telewizja jest zainteresowana naszym rewanżem na Polsat Boxing Night 2 kwietnia. Chętnie przystąpię do tej walki. Ewa stawia warunek – mam uznać swoją porażkę z poprzedniego PBN. Uznaję, że wygrałam większość rund i miałam ją na deskach. Co więcej, Ewa przegrała wszystkie walki w tym roku i powinna mieć rekord 7-3, a nie 10-0. Bazuje tylko na tym, że sędziowie są za nią i wystarczy, że doklinczuje do ostatniego gongu i dostaje zwycięstwo w prezencie. Jak widzieliśmy ostatnio, nawet sędziowie międzynarodowi nie gwarantują uczciwego werdyktu. W Polsce trzeba znokautować Brodnicką, żeby z nią wygrać. A ja potrafię ją znokautować. Musi tylko zostawić zbroję w domu. Ona panicznie boi się przyjąć cios nawet od zawodniczki, która nie bije mocno. Stąd niemal w każdej akcji wiesza się na przeciwniczce i przetrzymuje aż do reakcji sędziego. Jest jak pływak, który boi się wody. Może dlatego wychodzi do ringu w pontonie. Ewa lubi nazywać siebie królową polskiego boksu. Patrząc na reakcje kibiców po jej ostatnim „sukcesie”, powiem tak: królowo polskiego klinczu, ludzie właśnie wywożą cię na taczkach.
Karolina Łukasik:
Powiedziałam, że jestem gotowa się z nią zmierzyć, na co ona stwierdziła, że czeka ją występ na PBN i to będą łatwo zarobione pieniądze. Jak łatwo zarobić pieniądze, niech zapyta swojej koleżanki. Dla mnie Łukasik jest w tym momencie warta tyle, co początkująca zawodniczka. Od swojego powrotu po 7 latach boksuje z zawodniczkami o ujemnych rekordach i nic ciekawego w tych walkach nie pokazuje. Łukasik myśli, że wykrzyczy sobie walkę ze mną i nie rozumie jednej rzeczy. Ja i Ewa Brodnicka bardzo potrzebowałyśmy walki na PBN w zeszłym roku i podkręcanie atmosfery przed tym pojedynkiem było nam na rękę. Teraz jestem już w innym miejscu i obrażanie mnie w mediach ani trochę nie przybliża jej do naszego spotkania w ringu. Chcę się skupić na boksie i nie mam ochoty znowu tygodniami kłócić się z osobą o dwucyfrowym IQ.
Sasza Sidorenko:
Chętnie spotkam się z nią po rewanżu z Brodnicką. Byłoby to najciekawsze dla kibiców polsko-polskie zestawienie pod względem bokserskim. Dla mnie też, bo jestem ciekawa, jak wyglądałaby konfrontacja naszych stylów. Zagadką jest też to, czy Sasza potrafi przyjąć cios. Na zawodowstwie walczyła z rywalkami, które nie biją mocno, a w amatorstwie boksowała w kasku. Chętnie to sprawdzę.
Priorytetem w walkach polsko-polskich jest dla mnie rewanż z Brodnicką. Jeśli mi go nie da, pójdę swoją drogą. Ja przynajmniej mogę jechać za granicę i wygrać, a ona wszędzie za granicą zostanie zdyskwalifikowana. Po walce z Brodnicką mogę zmierzyć się z pozostałymi Polkami.
P.S. Agnieszka Rylik ma ostatnio dużo do powiedzenia na mój temat. Jeśli ta była posiadaczka arcyprestiżowych tytułów (WIBF – nie mylić z kobiecą wersją IBF, bo nie ma z nią nic wspólnego i WIBO – nie mylić z WBO) choć raz w karierze chciałaby się zmierzyć z przeciwniczką, która ma czym uderzyć, to zapraszam.”