5. kolejkę ligowych zmagań rozpoczęliśmy pojedynkiem w Olsztynie. Miejscowy AZS podejmował ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.
Od pierwszego gwizdka premierowej odsłony mogliśmy śledzić zaciętą walkę punkt za punkt. Zespoły wymieniły się i raz jeden, a raz drugi wychodził na prowadzenie (2:1, 4:5). Ostatecznie to przyjezdni jako pierwsi wyrwali się do przodu i zdobyli bezpieczne prowadzenie (5:9). Akademicy ruszyli w pogoń i z czasem zniwelowali dystans do dwóch oczek (11:13). Taki stan rzeczy utrzymywał się aż do samego końca partii (16:18). Miejscowi dwoili się i troili, ale nie byli w stanie przełamać dwupunktowej bariery (18:20). Olsztynianie walczyli o byli bardzo blisko wyrównania, jednak set zakończył się ich błędem w polu serwisowym (22:25).
Kolejna odsłona przebiegała bardzo podobnie. Na samym początku zespoły szły łeb w łeb (3:2). Tym razem jednak kędzierzynianom nie udało się zdobyć prowadzenia. Akademicy trzymali się bardzo blisko rywali, nie pozwalając im na żadne bardziej zdecydowane ruchy (11:11). Po jakimś czasie miejscowym udało się zdobyć skromną przewagę (16:14). Trener Andrea Gardini momentalnie zareagował i poprosił o czas dla swojej ekipy. Przerwa nieco pomogła wicemistrzom Polski i za chwilę wynik ponownie się wyrównał. Bezbłędnie brali Lux, Hadrava i Kapelus, jednak po drugiej stronie siatki rywale wcale nie odstawali. Partia wchodziła w decydująca odsłonę, a gra w dalszym ciągu była niesamowicie wyrównana. Ostatecznie AZS-owi udało się odskoczyć na dwa oczka i to oni byli bliżej triumfu (23:21). Kędzierzynianie nie zamierzali do tego dopuścić i doprowadzili do długiej gry na przewagi. Kropkę nad “i” postawił dopiero potężny atak Deroo, kończąc partię przy stanie 28:30.
Od samego początku trzeciej odsłony ZAKSA utrzymywała skromną przewagę (1:3, 3:4). Akademicy jednak pokazali na co ich stać i szybko przejęli kontrolę nad grą (10:7). Przyjezdni natomiast stracili gdzieś swoją skuteczność z poprzednich odsłon. Indykpol bez większych problemów zdobywał kolejne punkty umacniając się na prowadzeniu. Nagle wicemistrzowie kraju zaliczyli zryw i wyrównali do stanu 15:15. Olsztynianie nie pozwolili om na więcej. Szybko powrócili na trzypunktowe prowadzenie (18:15). Taki stan rzeczy utrzymywał się aż do ostatniego gwizdka tej odsłony (22:19). Niespodziewanie w ostatnim momencie przyjezdni zaczęli odrabiać straty i byli o włos od odwrócenia losów tej partii (23:22). W ostatniej chwili zareagował Kapelus. Po jego świetnym ataku olsztynianie mogli cieszyć się z wygranej 25:23.
Poirytowani kędzierzynianie fantastycznie weszli w czwartą odsłonę już na samym początku zdobywając miażdżącą siedmiopunktową przewagę (2:9). Akademicy próbowali walczyć i zmniejszyli nieznacznie straty (5:10), jednak w ostatecznym rozrachunku nie byli w stanie dogonić przyjezdnych. Olsztynianie niesamowicie męczyli się ze zdobywaniem kolejnych “oczek” (8:16). Wszystko wskazywało na to, ze ta partia, jak i całe spotkanie, padnie łupem wicemistrzów Polski (10:20). W samej końcówce podopieczni Andrei Gardiniego niespodziewanie zacięli się i pozwolili rywalom ponownie zmniejszyć dystans (13:22, 16:22). Niestety, na odwrócenie losów spotkania było zdecydowanie za późno. ZAKSA pewnie triumfowała 25:16 i 3:1 w całym meczu.
Indykpol AZS Olsztyn – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (22:25, 28:30, 25:23, 16:25)
MVP: Mateusz Bieniek
Indykpol AZS Olsztyn: Woicki, Warda, Lux, Hadrava, Zniszczoł, Kapelus, Żurek
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Toniutti, Sacharewicz, Deroo, Kaczmarek, Bieniek, Śliwka, Zatorski