Drugie spotkanie półfinałowe między Aluronem Virtu Wartą Zawiercie a ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Miejscowi prowadzili już 2:0, ale kędzierzynianie powrócili do swojej gry i udało im się odwrócić losy spotkania o 180 stopni.
Spotkanie rozpoczął błąd w ataku Mateusza Malinowskiego (0:1). ZAKSA szybko doskoczyła do rywali i na tablicy wyświetlił się remis (3:3). Zawiercianie jednak w mgnieniu oka uciekli rywalom. Wychodziło im dosłownie wszystko, podczas gdy przyjezdni męczyli się ze swoją grą. Przy stanie 13:9 Andrea Gardini poprosił o przerwę dla swojej drużyny. Nie zadziałało to na korzyść ZAKSY, kędzierzynianie w dalszym ciągu mieli problemy, szczególnie w polu serwisowym. Do tego nie najlepiej wyglądała ich defesnsywa. Zawiercianie za to radzili sobie bardzo dobrze. Asem serwisowym popisał się Marcin Waliński (17:13). Przyjezdni całkowicie się zablokowali, nie byli w stanie samodzielnie zdobyć punktu. Aluron chętnie wykorzystał problemy rywali i wyrwał się do przodu (21:14). Miejscowi dosłownie rozbijali przeciwników, nie pomagały nawet zmiany wprowadzane przez Gardiniego. Punktową serię na zagrywce zaliczył Ferreira (24:15). Kropkę nad “i” postawił potężny atak Malinowskiego. Zawiercianie triumfowali z dużą przewagą – 25:16.
Tym razem partię lepiej otworzyli przyjezdni z Kędzierzyna-Koźla (0:2). Zawiercianie starali się jak najszybciej dogonić rywali, jednak bezskutecznie. Dwupunktowy dystans był nie do przełamania (6:8). Z trudnej piłki zaatakował Aleksander Śliwka i prowadzenie przyjezdnych wzrosło do czterech oczek (6:10). Zawiercianie jednak nie zwieszali głów, utrzymywali się za rywalami i co jakiś czas doskakiwali o kolejny krok (10:12). Podopieczni Andrei Gardiniego nie mogli sobie pozwolić na to, żeby rywale ich dogonili, dobrze grali na kontrach i ponownie powiększyli przewagę (13:17). Set powoli zbliżał się do końca i sytuacja nie ulegała zmianie. Zespoły raz się do siebie zbliżały, raz oddalały, ale wicemistrzowie Polski niezmiennie pozostawali na prowadzeniu (17:20). Niespodziewanie przyjezdni stanęli w miejscu i dystans zmniejszył się tylko do jednego oczka (20:21), a po kolejnym ataku Malinowskiego wynik wyrównał się. Pomocną dłoń podał miejscowym Łukasz Kaczmarek. Końcówka partii w wykonaniu atakującego ZAKSY niestety nie powalała. Po kolejnym nieudanym ataku zawiercianie prowadzili 23:22. Podopieczni Marka Lebedewa nie mogli wypuścić z rak takiej szansy. Po długiej walce miejscowi zakończyli akcję z lewego skrzydła i mogli cieszyć się z wygranej 25:23!
Trzeciego seta ZAKSA rozpoczęła bez Łukasza Kaczmarka. Na pozycji atakującego Gardini postawił Aleksandra Śliwkę. Podobnie jak w poprzednim secie ZAKSA rozpoczęła od prowadzenia 2:0. Nie musieliśmy jednak długo czekać na odpowiedź Jurajskich Rycerzy, w mgnieniu oka doprowadzili do remisu 2:2. Nie udało im się ugrać nic więcej, po dobrym ataku Rafała Szymury z lewego skrzydła dystans urósł do trzech punktów (2:5). Przyjezdni zaczęli dobrze grać zagrywką, odrzucali przeciwników od siatki i dzięki temu utrudniali im wyprowadzenie pierwszej akcji (5:10). Zawiercianie dwoili się i troili, ale nie byli w stanie przełamać pięciopunktowego dystansu (9:14). Partia zbliżała się do końca i wynik wyraźnie przechylał się na stronę wicemistrzów Polski (11:17). Nic nie wskazywało na to, żeby ZAKSA miała wypuścić tego seta z rąk. Przewaga wicemistrzów Polski była znacząca (12:19). Andrea Gardini musiał wprowadzić zmiant i wprowadził na boisko Swodczyka, Andrzejewskiego, Żuka, Boćka i Dosanjha (16:23). Chwilę później Swodczyk popisał się asem serwisowym, ale było to za mało, żeby zatrzymać ZAKSĘ (19:24) Seta zakończył autowy atak Boćka (19:25). Tym samym spotkanie przedłużyło się o co najmniej jeszcze jedną partię.
ZAKSA otworzyła czwartego seta od dwóch szczelnych, skutecznych bloków na Malinowskim (1:4). Bardzo dobrze czuł się przestawiony na atak Śliwka i to on nakręcał swoich kolegów do walki (4:7). Bardzo szybko przewaga wicemistrzów polski zwiększyła się do pięciu punktów. (7:12). O czas musiał poprosić Mark Lebedew. W końcu zawiercianom udało się zatrzymać Śliwkę i odrobić nieco straty (11:13). O przerwę musiał poprosić trener Gardini i po czasie Ferreira zepsuł zagrywkę. Nim się obejrzeliśmy przewaga kędzierzynian z dwóch oczek z powrotem urosła do czterech (13:17). Na nieszczęście dla zawiercian w ataku zablokował się Mateusz Malinowski, nie był już on tak skuteczny jak w pierwszej części meczu (17:21). Ciężar gry brał na siebie Ferreira, ale nie sprzyjało mu szczęście – arbiter najpierw niesłusznie odgwizdał piłkę rzuconą, a sekundę później podwójne odbicie i wynik uciekł do 17:23. ZAKSA zakończyła odsłonę efektownym atakiem Szymury (18:25).
Zawiercianie przywitali Aleksandra Śliwkę w tie-break’u szczelnym blokiem (2:1) Asem serwisowym popisał się Ferreira i wynik uciekł na 4:2. Masny ponownie uruchomił środek siatki, najpierw przetestował Rejno, a chwilę później Gawryszewskiego (6:4). Przy zmianie stron gospodarze niezmiennie dwupunktowe prowadzenie (8:6), ale nie trzeba było długo czekać na odpowiedź ZAKSY (9:10). W decydującym momencie Mateusz Bieniek popisał się jeszcze asem serwisowym (11:13), a po bloku na Semeniuku wicemistrzowie Polski mieli do wykorzystania serię piłek meczowych (11:14). Ostatnie słowo należało do Łukasza Wiśniewskiego (12:15). Kędzierzynianie zaliczyli wspaniały powrót i dzisiejszym zwycięstwem wyrównują stan rywalizacji do 1:1. Kolejne, decydujące spotkanie odbędzie się w Kędzierzynie-Koźlu 24 kwietnia.
Aluron Virtu Warta Zawiercie – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:16, 25:23, 19:25, 18:25, 12:15)
MVP: Sam Deroo
Aluron Virtu Warta Zawiercie: Masny, Malinowski, Rejno, Gawryszewski, Ferreira, Waliński, Koga
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Toniutti, Kaczmarek, Wiśniewski, Bieniek, Śliwka, Deroo, Zatorsk