W ramach 15. kolejki PlusLigi drużyna z Radomia podjęła na swoim boisku Trefl Gdańsk. Nie brakowało walki na boisku. Ostatecznie to gospodarze zapisali na swoim koncie zwycięstwo.
Początek spotkania był bardzo wyrównany (3:3, 5:5). Toczyła się walka punkt za punkt (7:7), żadna z drużyn nie była w stanie zbudować kilkupunktowej przewagi (10:10). Dopiero po skutecznym bloku Wojskowych, gospodarze wyszli na prowadzenie (12:11). Zaraz jednak siatkarze z Gdańska odpowiedzieli stawiając równie skuteczną ścianę, co dało wynik 14:14. Po błędzie Jakubiszaka (17:15) szkoleniowiec Trefla, Michał Winiarski poprosił o czas i za chwilę niesamowita zagrywka w wykonaniu Filipiaka ponownie pozwoliła wyrównać wynik (17:17). Zapowiadała się bardzo emocjonująca końcówka seta (20:19). As serwisowy Sandera zbliżył gospodarzy do zwycięstwa w tej partii (23:21). Goście byli bezradni wobec zagrywek przyjmującego gospodarzy (24:21). Ostatecznie seta zakończył Michał Ostrowski (25:22).
Drugą partię rozpoczął Jakubiszak atakiem z lewego skrzydła (0:1) i od razu goście zaczęli budować swoją przewagę (1:3). Atak Schotta dał wynik 4:7, jednak po błędzie atakującego „gdańskich lwów” gospodarze mieli do odrobienia tylko jeden punkt (6:7). Nie trzeba było długo czekać aż podopieczni Michała Winiarskiego ponownie odskoczą na bezpieczną odległość (6:10), lecz Czarni znowu zaczęli zmniejszać dystans punktowy (10:12). Gdańszczanie zaczęli nabierać wiatru w żagle, a niesamowita zagrywka Schotta dała gościom piąte „oczko” przewagi (13:18) i to właśnie Trefl błyszczał w tej części seta (14:20). Goście utrzymywali bezpieczną przewagę do końca seta (19:23), a partię zakończył Sander błędem w zagrywce (21:25).
W trzecią część spotkania lepiej weszli goście (1:3). Drugi blok na Protopsaltisie i atak Filipiaka dał siatkarzom z Gdańska aż cztery oczka przewagi (1:5). Zaraz jednak po atomowym ataku Pajenka na tablicy pojawił się wynik (4:5). Radomianie zdołali dogonić rywali (6:6), lecz ponownie to Trefl odskoczył na trzy punkty (6:9). Po raz kolejny zagrywki Sandera sprawiły gościom niemały problem (10:10), ale podobnie jak w poprzednim secie, gdańszczanie szybko się odbudowali (11:14). Wchodząc w decydującą część tej partii Trefl prowadził 16:19. Sprytna kiwka Jakubiszaka zbliżyła gości do objęcia prowadzenia w tym spotkaniu (22:23), a kropkę nad „i” postawił Ruben Schott (22:25).
Set numer cztery rozpoczął Protopsaltis atomowym atakiem z szóstej strefy (1:0). Podobnie jak w pierwszej partii, oba zespoły zaczęły bardzo równo (3:3, 5:5). Toczyła się zażarta walka punkt za punkt (8:8). Przełamanie dał atak Sandera przy stanie 10:8. Tym samym to radomianie zaczęli budować swoją przewagę (14:10). Goście szybko zaczęli odrabiać straty, a zagrywka Pablo Crera doprowadziła do remisu (15:15). Podopieczni Roberta Prygla ponownie popisywali się skutecznymi akcjami, a piekielnie mocna zagrywka Butryna nie dawała gościom szans (21:17). Gospodarze pewnie zmierzali do wyrównania wyniku tego meczu (23:20). Dwudziesty piąty punkt zdobył Protopsaltis (25:21).
Piąta partia zaczęła się równo dla obu drużyn (3:3). Na siatce popisywał się grecki przyjmujący, dzięki czemu radomianie objęli dwupunktowe prowadzenie (6:4), lecz goście nie dawali o sobie zapomnieć (7:7). Po bezbłędnej zagrywce po stronie Czarnych (9:7), trener Winiarski poprosił o czas. Po „czapie” siatkarzy Trefla i błędzie po stronie radomian na tablicy pojawił się wynik 10:10. Na boisku w Radomiu zrobiło się naprawdę gorąco! W polu zagrywki popisywał się niesamowity Karol Butryn (14:11), a cały mecz zakończył błąd Jakubiszaka (15:12).
Cerrad Enea Czarni Radom : Trefl Gdańsk 3:2 (25:22, 21:25, 22:25, 25:21, 15:12)
MVP: Brenden Sander
Cerrad Enea Czarni Radom: Pajenk, Ostrowski, Kędzierski, Protopsaltis, Sander, Butryn, Ruciak, Masłowski
Trefl Gdańsk: Filipiak, Janusz, Schott, Crer, Grzyb, Jakubiszak, Olenderek