PLK: GTK znów zbyt silne we własnej hali

11 mar 2018, 22:48

GTK Gliwice ponownie pokonało wyżej notowanego rywala. Tym razem o sile śląskiej drużyny przekonał się Start Lublin. Najlepszy mecz w sezonie rozegrał Marcin Salamonik, który poprowadził swoją drużynę do wygranej 90:73 (16:23, 24:18, 28:18, 22:14).

Podobnie jak w zeszłym tygodniu, przy okazji meczu z Asseco Gdynią, GTK bardzo słabo rozpoczęło mecz. Goście na samym początku spotkania zanotowali serię 7:0, a po chwili ich przewaga osiągnęła nawet 11 punktów. Nie do zatrzymania był Chavaughn Lewis, który co chwila wykorzystywał błędy w obronie i stawał na linii rzutów osobistych. Do przerwy miał na swoim koncie aż 16, ale brakowało wsparcia od reszty zawodników. Gliwiczanom udało się w porę obudzić, a dzielenie się piłką i brak forsowania ilości rzutów przez jednego zawodnika, pozwoliło podopiecznym Pawła Turkiewicza odrobić stratę do zaledwie jednego oczka. Dodatkowy impuls dał swoim kolegom z drużyny Marcin Salamonik, który równo z syreną kończącą pierwszą połowę trafił rzut prawie z połowy boiska.

W III kwarcie obraz gry kompletnie uległ zmianie. Start zaczął mieć spore kłopoty w obronie, zatrzymał się w ataku. Prawdziwe koszykarskie show dał wspominany już Salamonik, który zdobył w tej ćwiartce meczu aż 17 punktów. Ostatnie 10 minut spotkania dalej trwało pod dyktando gospodarzy. Za trzy trafiał Lukas Palyza, w obronie pod koszem dobrze grał Paweł Zmarlak, a kolejny bardzo dobry mecz rozegrał Quinton Hooker.

GTK Gliwice – TBV Start Lublin 90:73 (16:23, 24:18, 28:18, 22:14)

GTK Gliwice: Salamonik 20, Hooker 19, Palyza 17, Radwański 12, Williams 5, Morgan 4, Jędrzejewski 4, Piechowicz 4, Pieloch 3, Ratajczak 2, Zmarlak 0 (10 zb)

TBV Start Lublin: Lewis 25 (10 zb), Washington 18, Mirković 9, Gospodarek 7, Szymański 6, Reynolds 6, Dutkiewicz 2, Ciechociński 0, Dziemba 0, Czerlonko 0, Zalewski 0


Na pomeczowej konferencji wypowiedzieli się:

David Dedek – trener Startu: Gratulacje dla przeciwników za dobrą grę, szczególnie w II połowie, gdzie nas zdominowali na boisku. Co do naszej gry. Był to jeden z najsłabszych meczów, jeśli nie najgorszy. To na pewno nie jest podejście, które możemy prezentować na boisku. Zagraliśmy indywidualnie, nie było w ogóle zespołu. Będą konsekwencje z tego tytułu.
Co było przyczyną tej dominacją drużyny z Gliwic w drugiej połowie?
To, co mówiłem. Do tej pory wyróżniała nas gra zespołowa. Pomagaliśmy jeden drugiemu. Każdy z zawodników wykonywał swoją część, a jak doszło do jakiegokolwiek problemu, to ktoś inny mu pomagał. Dzisiaj tego nie było. To jest to, o czym mówiłem wcześniej, graliśmy indywidualnie, a nie jako zespół i to była główna przyczyna dzisiejszej porażki.

Mateusz Dziemba: Jedyny pozytywny aspekt tego meczu, to I kwarta wygrana siedmioma punktami. Patrząc na statystyki, to byliśmy słabsi w praktycznie wszystkich statystykach. GTK zagrało bardzo zespołowo, co dodało im skrzydeł, trafiali w pewnym momencie praktycznie wszystkie rzuty. My niestety nie mieliśmy na to odpowiedzi i stąd porażka 17 punktami. Wiedzieliśmy, że to jest ciężki teren, że Gliwice są przygotowane na walkę, co pokazały poprzednie mecze. Kolejne nasze potknięcie, play-offy się oddalają. Musimy coś zmienić w naszej grze, by dalej się liczyć w tej walce o play-off.

Paweł Turkiewicz – trener GTK: Kolejny mecz udaje nam się wygrać z drużyną, która walczy o play-offy. Zabieramy drużyną punkty i okazuje się, że jesteśmy groźni dla każdego. W momencie, kiedy się zmobilizujemy w II połowie, to jakoś to wygląda, ale na początku wchodzą nerwy. Pierwszą połowę mogliśmy lepiej zagrać, ale i tak pokazaliśmy, że potrafimy z niczego zdobyć 40 punktów. W drugiej połowie zagraliśmy bardzo dobrą obronę, poparliśmy to mądrą ofensywą, dobrymi decyzjami i skutecznością 50% za 3. W pierwszej połowie przegraliśmy zbiórkę, ale w drugiej połowie się poprawiliśmy i wygraliśmy na deskach zarówno w ataku, jak i obronie. Widać, że gramy zespołowo i 21 asyst o tym świadczy. Cieszymy się i to jest dobra informacja dla zawodników, że to, co robimy, daje dobre wyniki. Bijemy się, zostało nam 8 meczów w lidze i w każdym chcemy się zaprezentować jak najlepiej. Mam nadzieję, że zawodnicy cały czas będą to realizować.

Marcin Salamonik: Kolejny spotkanie, które zaczynamy nijak. Jesteśmy bardzo zaspani, jacyś zamuleni i myślę, że nad tym musimy popracować. Później musimy gonić przeciwnika i nadrabiać, a myślę, że spokojnie można to zniwelować. Dobrze, że w drugiej połowie pokazaliśmy charakter, pokazaliśmy, że jesteśmy naprawdę groźnym zespołem i każdy, kto tutaj przyjedzie, musi liczyć się z tym, że może wyjechać nawet nie tyle, że pokonany, ale dosyć porządnie przegrany. Musimy pracować dalej, mam nadzieję, że jeszcze parę spotkań wygramy w tej lidze i skończymy jak najwyżej.
Jest jakaś przyczyna, że te początki są nie najlepsze?
Myślę, że nie ma jakiejś większej przyczyny, bo to praktycznie drugi mecz tak słabo zaczynamy. Nie przypominam sobie, żebyśmy wcześniej mieli jakieś problemy z początkami meczów. Trzeba usiąść, porozmawiać, może trochę agresywniej wyjść i wtedy będzie ok.


Pozostałe mecze rozegrane dzisiaj:

PGE Turów Zgorzelec – Trefl Sopot 99:100 (20:15, 18:21, 14:20, 32:28, d: 15:16)

PGE Turów Zgorzelec: Balmazović 25, Waldow 17 (10 zb), Ayers 16, Jarecki 12, Skibniewski 9, Petrukonis 6, Borowski 5, Camphor 4 (8 ast), Patoka 3, Bochno 2

Trefl Sopot: Trotter 29 (5 ast), Love 20, Zack 18 (12 zb), Śmigielski 7, Dylewicz 6, Ł. Kolenda 6, Karolak 5, Mielczarek 5, Stefański 4, M. Kolenda 0

Anwil Włocławek – Asseco Gdynia 92:105 (20:33, 23:22, 23:21, 26:29)

Anwil Włocławek: Almeida 31 (8 ast), Leończyk 18, Sobin 13 (10 zb), Nowakowski 10, Airington 8, Hosley 5, Zyskowski 3, Delas 2, Łączyński 2

Asseco Gdynia: Garbacz 29, Szubarga 18 (8 ast), Żołnierewicz 17, Witliński 13, Szczotka 11, Ponitka 10, Wyka 5, Put 2, Jankowski 0

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA