Indykpol AZS Olsztyn i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie mogą zaliczyć tego sezonu do udanych. Ekipy, które w poprzednią edycję PlusLigi skończyły odpowiednio na 5. i 4. pozycji zmierzyły się dzisiaj w pierwszym meczu o miejsca 5-12. Mimo iż olsztynianie musieli radzić sobie bez dwóch nominalnych atakujących, którzy byli kontuzjowani, a po przekątnej z rozgrywającym zagrał Levi Alves Cabral, to i tak stawili spory opór rywalom i wygrali po tie-breaku.
ZAKSA rozpoczęła spotkanie od mocnego uderzenia. Za sprawą trudnych zagrywek Dominika Witczaka udało im się odrzucić rywali od siatki i wyjść na kilkupunktowe prowadzenie. Gospodarze zmobilizowali się jednak i wyrównali wynik 10:10. Gra obydwu drużyn falowała, ekipy wychodziły na prowadzenie, by po chwili je stracić. Dopiero w końcówce kędzierzynianie przyspieszyli i dzięki temu pierwsza partia padła ich łupem.
Na początku drugiego seta minimalnie lepsi byli gospodarze, którzy trzymali rywali na dystans kilku “oczek”. Trener Sebastian Świderski zdecydował się na zmianę rozgrywającego, jednak i to nie pozwoliło gościom na wyrównanie wyniku, bowiem podopieczni Andrei Gardiniego byli nie do zatrzymania w ataku. Dopiero w końcowej fazie seta kędzierzynianom udało się zniwelować przewagę do jednego punktu. Ostatecznie jednak i tak zwycięscy okazali się “Akademicy”, którzy wygrali 25:22.
W trzeciej partii po obydwu stronach siatkach było sporo błędów, a żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie przewagi. Dopiero od stanu 9:9 gospodarzom udało się “uciec” na dwa punkty. Po chwili jednak na tablicy wynik ponownie pokazał się remis. W końcówce gospodarze znacznie przyspieszyli. Nie pomogły przerwy na żądanie trenera kędzierzynian, bowiem olsztynianie grali bezbłędnie i dzięki temu wygrali kolejną partię 25:20.
W czwartym secie gra obydwu drużyn ponownie falowała. Skuteczne ataki przeplatały się z popełnionymi błędami. W decydującej fazie seta po raz kolejny mieliśmy do czynienia z kontrowersyjnymi decyzjami sędziów i na boisku zrobiło się bardzo nerwowo. Ostatecznie, więcej zimnej krwi zachowali goście, którym udało się wyrównać wynik całego spotkania.
Na początku tie-breaka na zagrywce szalał Dick Kooy, dzięki któremu kędzierzynianie wyszli na sześciopunktowe prowadzenie. Jednak po zmianie stron goście się zablokowali, co bezlitośnie wykorzystali rywale niwelując przewagę do jednego punktu. Olsztynianie udowodnili, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i po chwili na tablicy wyników pojawił się remis 11:11. W końcówce gospodarze po raz kolejny pokazali ogromną wolę walki i ostatecznie zwyciężyli 3:2.
MVP: Maciej Dobrowolski
Indykpol AZS Olsztyn – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (21:25, 25:22, 25:20, 22:25, 15:12)