Na zakończenie sobotnich zmagań, walkę w siedemnastej kolejce podjęły ze sobą zespoły GKS-u Katowice oraz Indykpolu AZS Olsztyn. Podopieczni trenera Dariusza Daszkiewicza przyzwyczaili swoich kibiców do pięciosetowych pojedynków, tym razem nie mogło być inaczej. Katowiczanie w dzisiątym tie – breaku w tym sezonie pokonali olsztynian, dopisując tym samym kolejne dwa punkty do ligowego konta.
Sobotnie spotkanie od samego początku zapowiadało się niezwykle interesująco. Już w pierwszych akcjach prowadzenie wypracowali sobie katowiczanie (3:0), dzięki świetnej zagrywce Zniszczoła. Set zaczynał się rozkręcać, a wachlarz wyprowadzanych ataków ze skrzydła i środka powiększali goście (7:3), czym skutecznie zaczęli niwelować przewagę. (12:11). Odważne ataki z lewego skrzydła Żalińskiego oraz wykorzystywanie błędów rywali sprawiło, że gracze szybko mogli ujrzeć na tablicy wyników remis, a już chwilę później wyjść na prowadzenie. (15:16). O czas poprosił wówczas zaniepokojony trener GKS-u – Dariusz Daszkiewicz, chcąc przerwać dobrą serię przyjezdnych. 30 sekundowa przerwa nie przyniosła jednak żadnych rezultatów, ponieważ przysłowiowe ‘pięć minut’ zaraz po niej miał Seyed, który kończył wszystkie piłki wystawione przez Woickiego. (18:20). Gospodarze jednak nie chcieli tak łatwo dać za wygraną, starając się skutecznie przeciwstawić rozpędzonym olsztynianom (20:23), ale to zadanie nie było takie łatwe, na jakie się wydawało. Ciężka wymiana punkt za punkt wreszcie dobiegła końca, a decydujące słowo w pierwszej partii miał Mika, który w fenomenalny sposób zaatakował z lewego skrzydła. (22:25).
Druga partia rozpoczęła się podobnie. Olsztynianie od samego początku widocznie dominowali w elemencie ataku, co od razu przełożyło się na wynik (1:3), ale szybko te straty nadrobili gospodarze, dzięki dobrym atakom ze skrzydeł w wykonaniu Żalińskiego i Miki. (6:5). Mecz trwał w najlepsze, a w drużynie z Katowic kształtował się nowy bohater – Szymura, który odważnie kończył wszystkie piłki. (12:12). Podopieczni trenera Dariusza Daszkiewicza momentalnie ‘dostali skrzydeł’ i w mgnieniu oka cztery punkty z zagrywki zdobył Nowakowski, którego float totalnie zdemolował przyjęcie gości. (16:13). Set zbliżał się ku końcowi, a rozpędzeni gospodarze z Szymurą i Kwasowskim na czele coraz pewniej atakowali z piłek sytuacyjnych. (20:16). GKS był coraz bliżej wyrównania w setach, ale błędy w ataku błyskawicznie sprawiły, ze przewaga gospodarzy błyskawicznie stopniała. (23:22). Kiedy większość myślała, że koniec seta jest już bliski, świetnie bronić zaczęli olsztynianie, doprowadzając do stanu 25:25! Mimo tak dramatycznej końcówki, drugą partię zdołali wyszarpać jednak katowiczanie, popisując się asem serwisowym w wykonaniu Zniszczoła. (28:26).
Trzecia odsłona sobotniej rywalizacji rozpoczęła się z korzyścią dla drużyny gospodarzy. (2:1). Minimalna przewaga bardzo szybko jednak przerodziła się w dość spore prowadzenie, za sprawą sprytnych ataków Kwasowskiego i Musiała. (7:3). Goście mimo usilnych prób sforsowania bloku rywali nie byli w stanie skutecznie zaatakować w boisko, ponieważ gospodarze popisywali się kosmicznymi obronami. (12:7). Przy stanie (17:10) dla podopiecznych trenera Daszkiewicza, o przerwę poprosił zdenerwowany trener Indykpolu AZS, gdyż partia szybko zaczęła wymykać się spod kontroli. Nerwowe zagrania olsztynian oraz szczelny blok rywali sprawiły, że GKS coraz swobodniej czuł się w każdym siatkarskim elemencie. (21:13). To był zdecydowany pogrom zespołu z Olsztyna, o którym bardzo dobrze wiedzieli wszyscy zawodnicy. Luźna głowa oraz dobrze zbilansowana gra katowiczan sprawiła, że wygrana w tym secie była na wyciągnięcie ręki. (23:15). Ostatnie słowo w trzecim secie miał Szymura, potężnie atakując po ciasnym skosie. (25:17).
Kolejny set rozpoczął udanym atakiem po przekątnej Żaliński. (0:1). Bardzo szybko na wysokie prowadzenie wyszli olsztynianie (1:4), którzy zmotywowani srogą porażką w poprzedniej partii, chcieli pokazać, że to jeszcze nie koniec. Dobre przyjęcie po stronie GKS-u sprawiło, że wysoka przewaga gości zaczęła diametralnie topnieć, za sprawą dokładnych rozegrań na skrzydła przez Firleja. (6:7). Wyrównana gra obu ekip sprawiła w następnych minutach zwiastowała wiele emocji, co potwierdzał również sam wynik. (11:11, 13:13). Szymura i reszta ekipy z Katowic wytrwale kończyli wszystkie piłki, aż do momentu, w którym Musiał dwa razy zaatakował daleko w aut. (15:17). Gospodarze błyskawicznie jednak naprawili te błędy, stawiając szczelny blok oraz zdobywając asa serwisowego. (19:20). Olsztynianie nadal minimalnie prowadzi w tej rywalizacji, za sprawą świetnych interwencji na siatce Seyeda. (22:23). Zapowiadała się ciekawa i bardzo emocjonująca końcówka. Bezpośredni błąd w ataku z lewej strony Szymury oraz block – out Żalińskiego oficjalnie powitały obie drużyny w piątej partii. (23:25).
W decydujący set zdecydowanie lepiej weszli zawodnicy z Olsztyna, bardzo szybko wypracowując sobie trzy punktową przewagę. (1:4). Natychmiast zareagował na to trener GKS-u, który chciał uspokoić swoich zawodników oraz spokojnie przekazać kilka istotnych faktów. (2:5). Przerwa w dużym stopniu przyniosła zamierzony efekt, tak samo, jak wejście na boisko Buchowskiego, który popisywał się coraz to lepszymi zagraniami. (6:6, 7:7). Zmiana stron przez obie drużyny okazała się być większą korzyścią dla katowiczan, gdyż nabrali potężnego wiatru w żagle. (12:9). Ostatnie akcje piątego seta były dużym pokazem gry Musiała, Szymury oraz Buchowskiego, którzy nie dali odebrać sobie zwycięstwa w tym spotkaniu. (15:12).
GKS Katowice – Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (22:25, 28:26, 25:17, 23:25, 15:12)
MVP: Rafał Szymura
GKS Katowice: Nowakowski, Szymański, Musiał, Zniszczoł, Firlej, Jarosz, Fijałek, Buchowski, Kohut, Szymura, Drzazga, Kwasowski.
Libero: Watten, Gregorowicz.
Indykpol AZS Olsztyn: Kowalski, Hadrava, Andringa, Kozłowski, Pietraszko, Woicki, Janiszewski, Mika, Poręba, Sokołowski, Żaliński, Mousavi.
Libero: Żurek, Zabłocki.