Mecz pomiędzy VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa, a Indykpolem AZS Olsztyn od samego początku zapowiadał się niezwykle ciekawie. Warszawianie w czterech setach zdołali pokonać rywali z Pomorza, wracając tym samym na fotel lidera. Jedynym przykrym wydarzeniem z tego spotkania jest kontuzja Bartka Kwolka, który podczas próby podbicia piłki zderzył się nieszczęśliwie z sędzią.
Początkowe akcje niedzielnego spotkania należały do gospodarzy. Po fenomenalnym bloku Nowakowskiego na skrzydle i asie serwisowym Blizarda, Verva prowadziła już 2:0. Goście mimo początkowych trudności bardzo szybko wrzucili trzeci bieg (4:2). Fenomenalny blok Andrzeja Wrony na środku siatki dał znak rywalom, iż gospodarze nie zamierzają ich oszczędzać. (8:5). Olsztynianie długo nie mogli się przełamać, a dobrze grający warszawianie zdecydowanie nie pomagali im w tym. Przy stanie 14:9 o przerwę poprosił trener Castellani, który musiał przerwać serię VERVY. 30 sekundowy czas przyniósł oczekiwany rezultat, a Żaliński i spółka odważnie zaczęli przedzierać się przez szczelny blok gospodarzy, skutecznie niwelując dość wysokie prowadzenie (15:11). Mika z Żalińskim na zmianę wyprowadzali dobre ataki, które kończyły się kolejnymi zdobytymi punktami. Niestety koniec zbliżał się coraz bliżej, a pobudzeni kilkoma dobrymi akcjami goście zaczęli punktować w elemencie bloku, zatrzymując na skrzydle Tillie oraz Kwolka (21:16). Mimo pewnego pozytywnego zrywu, świetnie dysponowani w dzisiejszym spotkaniu gospodarze nie dali się rozproszyć (23:19). Ostatnie akcje premierowej odsłony należały do podopiecznych trenera Andrei Anastasiego, a przysłowiową kropkę nad ”i” postawił w samej końcówce Nowakowski, który popisał się potężnym atakiem w trzeci metr (25:21).
Druga partia rozpoczęła się minimalnym prowadzeniem gospodarzy po block – oucie Kwolka (2:1). Późniejsze wydarzenia bardzo przypominały poprzednią partię, warszawianie błyskawicznie wypracowali sobie kilku punktowe prowadzenie, ale olsztynianie pobudzeni swoimi dobrymi akcjami bardzo szybko tracili już tylko dwa oczka (9:7). Żaliński, Mika i Seyed momentalnie nabrali ‘wiatru w żagle’, co od razu przełożyło się na wynik. Dalsza minuty drugiej partii nie były już tak łaskawe dla gości, a Kwolek natchniony wygraną w pierwszej partii atakował, jak z nut (14:10). Młody przyjmujący wyrastał na bohatera tego spotkania, a Wrona i Nowakowski znacząco pomagali mu, odważnie uderzając ze środka (17:11). Prowadzenie gospodarzy rosło, a set zbliżał się ku końcowi. Podopieczni trenera Andrei Anastasiego wiedzieli, że nie wypuszczą już tego seta ze swoich rąk (20:15). Pojedynczy blok na Seyedzie, błąd w ataku po prostej Andringi oraz niewykorzystana kontra w wykonaniu Miki ostatecznie przesądziła o losach tej partii (25:17).
Trzecią partię otworzył skutecznym blokiem Piotr Nowakowski (1:0). Indykpol nauczony doświadczeniem dwóch poprzednich partii błyskawicznie wcisnął trzeci bieg, wychodząc na prowadzenie dzięki serii dobrych ataków Mateusza Miki z lewego skrzydła (4:2). Goście po raz pierwszy w tym meczu mieli +2 na swoim koncie. Blok – obrona momentalnie zaczął funkcjonować w ekipie przyjezdnych, o czym najlepiej wiedział Seyed, który popisał się ‘soczystym monster blokiem’ (5:8). Gra nabierała coraz większych emocji, a olsztynianie popisali się kolejnym blokiem. Przy stanie 6:10 o przerwę poprosił zdenerwowany trener gospodarzy, gdyż set powoli wymykał się spod kontroli. 30 sekund nic nie dało, gdyż napędzeni swoją dobrą grą olsztynianie dalej utrzymywali wysokie prowadzenie, a ich gra robiła się swobodniejsza (11:16). Najlepszym tego dowodem był atak z piłki sytuacyjnej Pawła Woickiego, który szczęśliwie uderzył w trzeci metr. Andrea Anastasi zażądał kolejnego czasu dla swoich podopiecznych, bo wynik 13:19 nie wyglądał zbyt optymistycznie. Set trwał dalej, a prowadzenie AZS-u ciągle wzrastało, zapowiadając najprawdopodobniej walkę w następnym secie (15:23). Goście bronili wszystkie ataki, odważnie wyprowadzając punktowe kontry. Przysłowiowa kropka nad ”i” należała do Seyeda, który potężnie zaatakował ze środka (18:25).
Czwartą partię rozpoczęło minimalne prowadzenie gospodarzy, ale po błędzie na zagrywce Grobelnego na tablicy wyników pojawił się remis (3:3). Warszawianie nie chcąc powtórzyć historii z poprzedniego seta momentalnie przyśpieszyli, ale świetny atak Andringi po ciasnym skosie oraz block – out Żalińskiego sprawiły, że na tablicy wyników było już 5:5. Czwarta odsłona zapowiadała się niezwykle ciekawie, a emocje poszybowały wysoko w górę. Błąd w polu zagrywki Woickiego oraz seria pewnych ataków ze skrzydła Grobelnego, wyprowadziły miejscowych na czteropunktowe prowadzenie (11:7). W pełni zmobilizowani na grze warszawianie kończyli wszystkie swoje akcje, a wyraźnie wypompowani z energii goście nie byli im się w stanie w żaden sposób przeciwstawić (17:13). Wrona królował na siatce, ale przyjezdni nie chcieli odpuścić. Dwa punktowe bloki Indykpolu znacząco zmniejszyły straty, przez co gra nabrała jeszcze większych rumieńców (18:16). Dobra passa olsztynian nie trwała jednak długo, a koniec zbliżał się coraz bardziej. Świetna zagrywka Nowakowskiego oraz błąd w ataku Miki sprawiły, że wygrana w tym spotkaniu była już tylko oficjalnym potwierdzenie (23:18). Ostatnia akcja spotkania należała do Tillie, który sprytnie przełamał podwójny blok gości (25:18).
VERVA Warszawa Orlen Paliwa – Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (25:21, 25:17, 18:25, 25:18)
VERVA Warszawa ORLEN Paliwa: Kowalczyk, Kwołek, Król. Brizard, Wrona, Niemiec, Nowakowski, Kopyść, Grobelny, Tillie, Udrys, Kozłowski
Libero: Jaglarski, Wojtaszek
Indykpol AZS Olsztyn: Kowalski, Andringa, Kozłowski, Pietraszko, Woicki, Janiszewski, Mika, Poręba, Sokołowski, Żaliński, Mousavi
Libero: Żurek, Zabłocki