Koszykarze biegający po pierwszoligowych parkietach, mają za sobą dwunasty tydzień zmagań na zapleczu PLK. W zakończonej dzisiaj kolejce, mogliśmy być świadkami między innymi starcia dwóch beniaminków, jak i pojedynku lidera tabeli z raczkującą dopiero na tym poziomie, Kotwicą Kołobrzeg.
Legia Warszawa – GTK Gliwice 78:74 (17:14, 20:12, 20:21, 21:27)
Przed tym spotkaniem nie można było jednoznacznie stwierdzić, która z drużyn podchodzi do meczu w roli faworyta. Ostatecznie lepsi okazali się podopieczni trenera Piotra Bakuna, którzy wygrali z gliwiczanami 78:74.
Więcej informacji na temat tego spotkania: TUTAJ
Biofarm Basket Poznań – Zetkama Doral Nysa Kłodzko 73:60 (19:22, 22:12, 17:16, 15:10)
Drużyna z Poznania zaskakująco dobrze rozpoczęła sezon, pokonując na wstępie Legię Warszawa. Podopieczni Przemysława Szurka szybko zaliczyli jednak serię pięciu porażek, która nieco ochłodziła głowy i zostala przełamana dopiero w meczu z Rosą Radom. W ostatnich tygodniach Biofarm radzi sobie jednak coraz lepiej. We wczorajszym meczu poznaniacy podjęli na własnym parkiecie, okupującą dolne lokaty w tabeli drużynę z Kłodzka. Zespół pod wodzą Marcina Radomskiego całkiem dobrze rozpoczął wczorajsze spotkanie, jednak szybko został zdominowany przez poznańskich koszykarzy. Biofarm Basket wyróżniał się głównie w walce o zbiórki, ale przede wszystkim grał zespołowo, co stanowiło o jego sile. Poznaniacy nie tylko dzielili się piłką, ale też zaliczyli kilka ważnych przechwytów. Gwoździem do przysłowiowej trumny były dla Kłodzka celne rzuty z dystansu, których to podopieczni Przemysława Szurka zaliczyli osiem. W drużynie Zetkamy bardzo dobrze spisywał się Aleksander Leńczuk (20pkt) oraz Marcin Bluma (13pkt). Wśród poznaniaków wyróżniał się natomiast Adam Matelski (15pkt). Ostateczny wynik tego spotkania to 73:60 dla Biofarmu Basket. Sytuacja Kłodzczan niestety nie wygląda na ten moment ciekawie.
Max Elektro Sokół Łańcut – Kotwica Kołobrzeg 70:62 (15:12, 19:14, 19:17, 17:19)
Zespół z Łańcuta wybrał się pod koniec tygodnia w daleką, bo liczącą około dziewięciuset kilometrów podróż, na drugi koniec Polski, a mianowicie do Kołobrzegu. Łańcucianie do spotkania podchodzili w roli faworyta, lecz beniaminek wcale nie postawił im łatwych warunków. Lider tabeli wszedł w spotkanie znacznie lepiej, jednak Kotwica nie zamierzała się poddać, imponując zwłaszcza w obronie. Podopieczni Dariusza Kaszowskiego również znani są z solidnej defensywy, która okazała się być jeszcze zbyt mocna do przejścia dla kołobrzeżan. Można jednak powiedzieć, że mecz trzymał w napięciu, gdyż raz przewaga Łańcuta wynosiła piętnaście oczek, a po chwili już tylko łatwe do odrobienia sześć punktów. Niestey, ale w tym meczu Sokół popełnił aż siedemnaście strat, co jest nieco zatrważającym wynikiem. Beniaminkowi nie szło przede wszystkim w ataku, ale warto zaznaczyć, że podopieczni Pawła Blechacza popełnili tylko siedem strat. Ostatecznie to jednak Łańcut wygrał to spotkanie 70:62. Najlepszym graczem wśród gości był fenomenalny Marcin Sroka (22pkt), natomiast po stronie beniaminka wyróżniał się Paweł Pawłowski (12pkt) oraz Łukasz Bodych(12pkt). Obecnie łańcucianie idą przez ligę jak burza i wciąż pozostają na fotelu lidera tabeli.
MKS Znicz Basket Pruszków – KSK Noteć Inowrocław 87:75 (26:14, 21:16, 18:20, 22:25)
Spotkanie 12. kolejki między tymi drużynami bez wątpienia można okrzyknąć mianem meczu trójek. Rzuty z za lini 6,75 metra wyraźnie “siedziały” pruszkowskim koszykarzom na wyjeździe. Od początku wszystko właściwie układało się po myśli gości, którzy prowadzili od pierwszego do ostatniego gwizdka. Znicz Bakset Pruszków, wygrał ten pojedynek, a kluczowa okazała się pierwsza kwarta, po której prowadził w Inowrocławiu już 26:14. Można powiedzieć, że podopieczni Marka Zapałowskiego wracają na właściwe tory, gdyż do tej pory odnieśli oni tylko trzy zwycięstwa, w tym dwa u siebie i jedno na wyjeździe. Czwarta wygrana w Inowrocławiu z pewnością poderwie drużynę do dalszej walki. We wczorajszym spotkaniu po stronie Noteci dobrze dysponowany był Marcin Kowalewski (18pkt) natomiast wśród gości świetnie spisywał się Mikołaj Stopierzyński (15pkt). Ostateczny wynik tego spotkania to 87:75 dla Pruszkowa.
Spójnia Stargard Szczeciński – Meritumkredyt Pogoń Prudnik 91:82 (17:16, 22:20, 27:22, 25:24)
Mecz pomiędzy Spójnią znajdującą się w czołówce tabeli, a Prudnikiem plasującym się na piątej pozycji był przesycony wieloma emocjami. Już na wstępie zarówno trener gości jak i gospodarzy otrzymali po faulu technicznym. Ponadto obie drużyny dysponują silnym składem, co zwiastowało zacięty pojedynek. Niewątpliwie był to widowiskowy mecz, w którym mogliśmy obserwować między innymi niesamowitą formę zawodnika gospodarzy, Marcina Dymały. Rzucający zdobył dla Spójni 26 punktów, a do tego rozdał jeszcze siedem piłek i trafił sześć z ośmiu oddanych rzutów za trzy. W drużynie z Prudnika dobrze dysponowany był natomiast doświadczony Adrian Mroczek-Truskowski, który zdobył 22 punkty. Rzadko kiedy zdarza się, że drużyna nie ma problemów z odniesieniem zwycięstwa, jeśli popełni 20 strat, tak było wczoraj w przypadku Prudnika. To właśnie straty okazały się główną zmorą prudniczan. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Spójni Stargard 91:82.
GKS Tychy – Astoria Bydgoszcz 76:71 (25:20, 13:12, 10:24, 28:15)
Najlepszym przykładem na to, jak nieobliczalnym sportem jest koszykówka, będzie wczorajszy mecz Astorii Bydgoszcz z GKS Tychy. Podopieczni trenera Konrada Kaźmierczyka przegrali właściwie wygrane spotkanie. Z pewnością po ostatnich porażkach z Pruszkowem i Rosą, na Astorii ciążyła spora presja odniesienia zwycięstwa. Tym razem bydgoszczanom nie udało się jej jednak dźwignąć, gdyż przegrali mecz z Tychami w ostatniej kwarcie. W drugiej połowie tego meczu GKS miał problem zarówno w ataku jak i obronie. W ostatniej ćwiartce Astoria prowadziła nawet 67:54, ale tyszanie zaczęli szybko i skutecznie odrabiać swoje straty. Na minutę przed końcem spotkania wszystko wskazywało na dogrywkę, jednak w samej końcówce trafił Piotr Hałas, który wyprowadził tyszan na trzypunktowe prowadzenie. Ostateczny wynik spotkania ustalił, trafiając z lini rzutów wolnych Hubert Mazur. GKS zwyciężył 76:71.
SKK Siedlce – ACK UTH Rosa Radom 81:56 (26:13, 23:14, 12:10, 20:19)
Pierwszoligowa drużyna Rosy nie najlepiej radzi sobie na zapleczu PLK. Tak było również w tym spotkaniu, gdzie radomianie przegrali z miejscowym SKK 56:81. Gospodarze wygrali ten mecz właściwie w pierwszej połowie, kiedy to wynik spotkania wynosił już 49:27. Goście nie grali w tym meczu zespołowo, przez co nie potrafili zatrzymać siedlczan. Podopieczni trenera Teohara Mollova byli dzisiaj świetnie dysponowani, punktowali z dystansu, ale też dzielili się piłką. W drużynie Rosy dobre zawody rozegrał wypożyczony z pierwszego teamu Wojciecha Kamińskiego, Filip Zegzuła, który zdobył 20 punktów. W drużynie z Siedlec wyróżniał się natomiast Rafał Sobiło (18pkt).
Jamalex Polonia 1912 Leszno – AZS AGH Kraków 80:65 (22:25, 14:12, 26:15, 18:13)
Pojedynek beniaminków do którego doszło w niedzielny wieczór, w Lesznie zakończył się wygraną gospodarzy. Znowu zadecydowała gra zespołowa, która była dzisiaj znakiem rozpoznawczym drużyny Łukasza Grudniewskiego. Lesznianie zanotowali w tym meczu dwadzieścia asyst oraz dziesięć przechwytów. Beniaminka z Krakowa pogrążyły dziś głównie straty, których popełnili aż dwadzieścia. Zabójcza dla krakowian mogła być też dobra skuteczność Leszna z lini rzutów wolnych, które Jamalex wykonywał prawie bezbłędnie. Najlepszym graczem wśród gospodarzy był dzisiaj Radosław Trubacz (17pkt), natomiast wśród gości wyróżniał się Maciej Maj (14pkt).