Na rozpoczęcie 4. edycji Red Bull 111 Megawatt niecierpliwie czekali entuzjaści brudnego sportu z całego świata. Malownicze tereny kopalni PGE zamieniły się w motoryzacyjny raj z piekielnie trudnym torem, tętniącym życiem miasteczkiem zawodów i gorącą atmosferą. Nie zabrakło widowiskowych przejazdów, spektakularnych wywrotek i twardej sportowej rywalizacji. Kurz z ziemi podniosło blisko 1000 motocykli, a nieliczne chmury rozgoniły podniebne akrobacje. Kolejny zastrzyk emocji już jutro (10 września) podczas wielkiego finału z udziałem 500-set najlepszych zawodników.
Pierwszego dnia Red Bull 111 Megawatt uczestnicy pokonywali dwuetapową trasę składającą się z piaszczystego, motocrossowego odcinka i urozmaiconej sekcji endurocross, bogatej w rozmaite przeszkody: głazy, pnie drzew, opony, skocznie i podjazdy. W pierwszej kolejności na starcie stanęła elita enduro m.in.: ubiegłoroczny zwycięzca Jonny Walker (Wielka Brytania), jego rodak Graham Jarvis, Hiszpanie Mario Roman, Alfredo Gomez czy młody Wade Young z RPA (1996). Jonny Walker ukończył eliminacje w najkrótszym czasie (16:09 min) udowodniając, że szykuje się na trzeci z rzędu tytuł mistrza Red Bull 111 Megawatt. 2. miejsce zajął 20-letni Young (16:14 min), zapowiadając wyrównaną walkę o szczyt podium.
Prędkość była taka jak trzeba, wracam po kontuzji, więc do końca nie byłem pewien własnych możliwości, ale było super. Sekcja endurocrossu na Red Bull 111 Megawatt z roku na rok jest coraz większa i bardzo dobrze, bo świetnie się na niej czułem. Oby tak samo było jutro w trakcie wyścigu. Pogoda jest świetna, na sekcji motocrossowej czułem się dobrze, ale prawdziwa walka będzie w finale, na piaszczystych wielkich górach. – podsumował Wade Young, RPA.
Tuż po faworytach na trasę wjechały zawodniczki, które nie ściągały ręki z manetki i dały prawdziwy popis hartu ducha. W gronie 8 startujących kobiet znalazła się m.in. Dorota Dudzik, która zajęła 497. miejsce i rzutem na taśmę, zakwalifikowała się do niedzielnego finału (jako jedyna Polka). Partner zawodniczki – Emil Juszczak – uplasował się na 19. pozycji zostając najszybszym tego dnia Polakiem (17:57 min) w kwalifikacjach. Parę będzie można dopingować w wielkim finale, który rozpocznie się jutro, 10 września, o godz. 13:11.
W Kleszczowie poza nieprzerwaną symfonią silników tysiąca motocykli można było usłyszeć odgłos śmigieł samolotów i helikopterów. Specjalny pokaz lotniczych akrobacji przygotowali: Łukasza Czepieli w samolocie Edge 540 i Maria Muś w śmigłowcu „Bolkow”.
Wśród dodatkowych atrakcji dla kibiców był… niecodzienny wyścig minikoparek, w którym udział wzięły gwiazdy polskiego sportu: Joanna Jóźwik, Konrad Bukowiecki, Sergiusz Ryczel oraz gospodarz Red Bull 111 Megawatt – Tadeusz Błażusiak. Mimo, że „Taddy” w grudniu zakończył swoją karierę, nie zapomniał, jak się wygrywa. Najlepszy zawodnik w historii enduro startujący z tytułowym numerem „111” dopisał kolejny mistrzowski tytuł do swojej listy, tym razem z przymrużeniem oka.
To była świetna zabawa, fajnie się ścigać w dobrej ekipie. Chodziło o to, żebyśmy wyszli z tych koparek z uśmiechem na twarzy i tak dokładnie się stało. Udało mi się wygrać – jak ktoś się ściga dwadzieścia lat, to nawet jak siedzę w koparce, to coś się włącza, żeby spróbować pojechać tym szybko. Ale najważniejsze było, żeby sprawić dodatkową frajdę kibicom – tak humorystyczny triumf podsumował gospodarz Red Bull 111 Megawatt, Tadek Błażusiak.
Tereny Kopalni PGE są przygotowane na przyjęcie tysięcy kibiców, wstęp na imprezę jest wolny. W niedzielę, 500 zawodników zmierzy się na trasie o długość́ ok. 90km (3 okrążenia pętli o długości ok. 30km). Poziom trudności Red Bull 111 Megawatt najlepiej obrazuje ilość uczestników docierających na metę. W zeszłym roku było ich 18. Jak będzie tym razem? Przekonamy się już za kilkanaście godzin.