Zakończyła się piąta kolejka PGNIG Superligi Mężczyzn. W pozostałych spotkaniach Śląsk wygrał pierwszy raz w sezonie, w boju dwóch beniaminków Gwardia okazała się lepsza. Cenne wyjazdowe zwycięstwo odniósł zaś MMTS Kwidzyn.
PGE Stal Mielec – Śląsk Wrocław 24:30 (9:13).
Obydwie drużyny zmagają się z dużymi kłopotami organizacyjnymi, brak jest stabilności. W zespole Czeczeńców dzieje się już tylko gorzej. Po odejściu Grzegorza Sobuta do Chrobrego Głogów, zabrakło również kontuzjowanego Krzysztofika. Śląsk już po kwadransie prowadził 10:2. Dobrze w zespole z Dolnego Śląska działała defensywa z bramkarzem Szczeciną. Wynik do przerwy przewagi czterech bramek utrzymywał się również w drugiej połowie (18:22, 22:26). Śląsk niezagrożenie sięgnął po zwycięstwo. Najwięcej bramek dla gości rzucili: Kuba Łucak – 9 i Igor Żabić – 8.
Gwardia Opole – KPR RC Legionowo 25:18 (12:8).
Początek w Opolu zdecydowaniu dla gospodarzy, już po kwadransie prowadzili 8:3. Mogłoby być więcej gdyby nie dobra postawa Stojkovicia w bramce. Zresztą po drugiej stronie Adam Malcher również dobrze się spisywał. Do przerwy wynik 12:8. Podopieczni Roberta Lisa mieli problem z rozgrywaniem akcji. Goście w drugiej połowie zmniejszyli stratę tylko do jednej bramki, jednak w kluczowym momencie Gwardia wytrzymała presje i obroniła prowadzenie. Świetnie w bramce spisywał się nadal Stojkovic, którego w bramce później zastąpił Mikołaj Krekora. Dzięki bramkom Sebastiana Rumniaka, Gwardia dopiero w ostatnich minutach odjechała rywalom. Ostatecznie wynik okazał się dużo wyższy dla Opolan niż wynikał z przebiegu gry.
Chrobry Głogów – MMTS Kwidzyn 26:27 (14:12).
Obydwie drużyny dobrze rozpoczęły spotkanie. Na prowadzenie 5:3 wyprowadził Chrobrego Adam Babicz w piątej minucie. Później to Maciej Pilitowski zapewniał gościom prowadzenie. Dobrze w bramce Kwidzyna spisywał się Paweł Kiepulski. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do Chrobrego, który po bramce Bartosza Jureckiego prowadził 14:12 do przerwy. Po przerwie dobrze rozpoczęli podopieczni Piotra Zembrzuskiego i po rzucie Kamila Sadowskiego prowadzili już 16:13, jednak w dalszej części spotkania spisywali się źle. Prowadzenie objął Kwidzyn, który w końcówce nie odebrał sobie zwycięstwa, a spotkanie bramką zakończył Adrian Nogowski (27:26).