Całej siatkarskiej Polsce kamień spadł z serca. Polacy wywalczyli awans na przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie w pierwszym podejściu.
Turniej w Gdańsku był pierwszą szansę na kwalifikacje do Tokio. W turnieju interkontynentalnym grupy D oprócz Polaków wystąpili Słoweńcy, Francuzi i Tunezyjczycy. Biało-Czerwoni rozpoczęli zmagania od pojedynku z aktualnymi mistrzami Afryki, który gładko wygrali 3:0 (25:15, 25:19, 25:19).
Mówiono, że prawdziwa rywalizacja zaczyna się dopiero od meczu z Trójkolorowymi. Spodziewano się długiej walki, tymczasem Biało-Czerwoni zdominowali podopiecznych Laurenta Tillie i kolejny raz triumfowali bez straty seta (25:21, 25:19, 25:20).
– Zagraliśmy nieźle, oni mieli swoje problemy. Myślę, że żadna drużyna tak na prawdę nie była przygotowana w stu procentach. Ten turniej odbywał się w głowach. Kto wytrzymał lepiej ciśnienie, to pokazał to na boisku. My przygotowywaliśmy się tylko do meczu z Francją. Już na sparingach z Holandią trenowaliśmy pod tę drużynę, cały Memoriał (Huberta Jerzego Wagnera – przyp. red.) graliśmy mając w głowie spotkanie z Francją. Jak widać przyniosło to dobre efekty. – ocenił rozgrywający naszej reprezentacji, Fabian Drzyzga.
Do wymarzonego awansu pozostało wykonać plan minimum – wygrać jednego seta ze Słoweńcami. Przypomnijmy, że reprezentacja Giuliani Albertego w ostatnich Mistrzostwach Europy napsuła Polakom krwi – Słowenia wygrała z kadrą Ferdinando De Giorgiego i tym samym wyeliminowała Polaków z turnieju.
Ten mecz Słoweńcy również zaczęli z wysokiego „C”.
– Słoweńcy zaryzykowali. Vital nas uprzedzał, że będą mocno zagrywać. W każdym elemencie poszli na duże ryzyko i opłaciło im się to, bo nie popełniali dużo błędów. My po prostu czekaliśmy aż się „wystrzelają” i na szczęście nastąpiło to w drugim secie. Na takie momenty nie ma odpowiedzi, trzeba po prostu przeczekać – powiedział po spotkaniu Drzyzga.
– Spotkanie było dosyć nerwowe, szczególnie na -początku, na szczęście udało nam się zakończyć je wygraną i awansem do Tokio – dodał Damian Wojtaszek – Mamy kapitalną, kapitalną drużynę i zrobimy wszystko, żeby przywieźć medal do Polski.
– Było niepewnie, było ciężko, ale tak czasami jest – skomentował atakujący, Dawid Konarski – Wiedzieliśmy o co gramy, pokazaliśmy klasę w końcówce. Wilfredo pomógł nam dwoma zagrywkami pod koniec, mogliśmy odskoczyć na trzy punkty i było spokojnie. Dwudziesty piąty punkt po naszej stronie i koniec turnieju w zasadzie! Później z uśmiechem i radością zagraliśmy dwa kolejne sety. Już nie wypadało przegrać.
Przed igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janeiro w 2016 roku Polacy nie wykorzystali swojej szansy w turnieju interkontynentalnym i kwalifikacje wywalczyli dopiero za trzecim razem – po Pucharze Świata w Japonii, turnieju w Berlinie i kolejnych zawodach w Kraju Kwitnącej Wiśni.
– Żeby awansować do Rio musieliśmy najpierw zagrać w Niemczech, potem w Japonii. Teraz wywalczyliśmy kwalifikacje najkrótszym sposobem jaki był możliwy i cieszymy się z tego bardzo. Możemy skupić się tylko i wyłącznie na tym co jest przed nami, czyli Mistrzostwa Europy – dodał Wojtaszek.
– Bardzo się cieszymy, ze tę kwalifikację „zrobiliśmy” za pierwszym razem, bo to ciśnienie z nas teraz na pewno zejdzie i będzie nam się łatwiej grało w kolejnych turniejach w tym roku. Cieszę się, że to, co było najważniejszym celem w tym roku udało nam się zrealizować. Gdybyśmy brali udział w styczniowych kwalifikacjach i przyjechali prosto z klubów, ten turniej był by jedną wielką niewiadomą. Teraz zrobiliśmy wszystko – Polski Związek, Vital, zawodnicy, przez Ligę Narodów i tak dalej, poświęciliśmy wszystko, żeby w trzy dni „zrobić” ten bilet do Tokio i to się udało. Nikt by nie wiedział jak turniej w styczniu by się potoczył. Jeszcze nie wiadomo jakie drużyny tam zagrają, ale na szczęście to nie jest już nasz kłopot. W sezonie możemy się skoncentrować na klubie i tam grać jak najlepiej. Przyjdzie jeszcze czas na odpoczynek i przygotowanie się do Igrzysk. Wszystko zostało poświęcone na to, żeby podczas tych trzech dni zdobyć kwalifikację i to się udało. Czujemy ulgę, to ciśnienie z nas zejdzie – cel został zrealizowany. Z tego cieszymy się najbardziej. A czy to było dobre czy słabe granie… Czy to jest ważne? – podsumował turniej Fabian Drzyzga.
– Nie wiem co by się musiało dzisiaj stać żebyśmy nie awansowali – zażartował Dawid Konarski – Bardzo się cieszymy, że trzema zwycięstwami zakończyliśmy ten turniej. Teraz możemy spokojnie spać i wiemy, że w Tokio za rok wystąpimy.
Dla Polaków przyszłoroczne igrzyska będą dziesiątą imprezą tej rangi. Niestety, od 2004 roku każdy występ Biało-Czerwoni kończyli na ćwierćfinale.
– Mam nadzieję, że w końcu tę klątwę ćwierćfinałów przełamiemy – uśmiechnął się Konarski – W Rio byliśmy większością składu, dużo młodsi. Teraz jesteśmy bardziej doświadczeni. Myślę, że z drugim tytułem mistrza świata będzie nam się lżej grało na igrzyskach. A tak na poważnie, mamy dobrą drużynę i szeroki skład. Oby bez kontuzji przepracować sezon ligowy i spotkać się w maju. Dla niektórych to będzie już trzeci wyjazd. Jeżeli ja pojadę – drugi, podobnie dla innych chłopaków. To doświadczenie na pewno zaprocentuje. Znajomość wioski, całej atmosfery już nie będzie nas zaskakiwać, nie pochłonie nas euforia samego bycia na igrzyskach. Jesteśmy tak spragnieni medalu, że nie pojedziemy tam tylko po to, żeby pojechać i wyjść na paradę, tylko po złoto.
Kolejną imprezą w tym sezonie są Mistrzostwa Europy rozgrywane w Belgii, Słowenii, Francji i Holandii. Polacy trafili do grupy D i zmierzą się z Estonią, Holandią, Czechami, Czarnogórą i Ukrainą. Czempionat starego kontynentu będzie rozgrywany w dniach 12 – 29 września.