Polska będzie europejską potęgą w sporcie, o którym nigdy nie słyszałeś?

Aktualizacja: 31 mar 2016, 19:32
24 mar 2016, 11:27

Oderwijmy się na chwilę od zbliżającego się EURO, opinii po meczu z Serbią i całej piłki nożnej. Oderwijmy się też od koszykówki, piłki ręcznej, czy tenisa, bo nie o tym jest tekst, który właśnie Ty – kibicu cieszący się z każdego sukcesu swojego rodaka na arenie międzynarodowej – czytasz.

Pomyślcie – z czym kojarzą Wam się Indie? Jedni od razu wyobrażają sobie piękną budowlę Tadż Mahal, drudzy przypomną sobie jakąś produkcję prosto z Bollywood, lub wręcz przeciwnie – oscarowy film “Slumdog. Milioner z ulicy”. Jeśli chodzi o sport, to dla nas, Europejczyków najłatwiej dostępna jest mimo wszystko Indian Super League, czyli transmitowana w Eurosporcie liga piłkarska, do której za ogromne pieniądze sprowadzono choćby Roberto Carlosa, Nicolasa Anelkę czy Didiera Zokorę. Stwierdzenie “mimo wszystko” nie zostało przeze mnie użyte przypadkowo, bowiem piłka nożna w Indiach nie jest wcale sportem narodowym. Nie jest nawet w czołówce dyscyplin najchętniej oglądanych przez ten ponad miliardowy naród. Numerem jeden od lat jest krykiet, jednak to nie o nim będzie dziś mowa. Nas dziś interesuje dyscyplina, która jest tuż za nim pod względem popularności. Kabaddi – przyznajcie – większość z Was po raz pierwszy w ogóle widzi to słowo i zupełnie nic Ci ono nie mówi.

A szkoda, bo jeśli chodzi o kabaddi, to my, Polacy, mamy się czym chwalić. Szacuje się, że w samych Indiach tę grę zespołową w telewizji ogląda nawet 60 MILIONÓW ludzi. Taką widownię zebrał ponoć ubiegłoroczny finał rozgrywek tamtejszej Pro Kabaddi League, jednak należy pamiętać, że sport ten jest popularny w całej Azji Południowej, więc niemal pewne jest, że ponad sto milionów osób interesuje się tą jakże egzotyczną dla nas dyscypliną. A z czego możemy być dumni? Otóż we wspomnianym finale z 2015 roku wystąpił Polak! Michał Śpiczko rozgrywając wówczas swój debiutancki sezon w indyjskiej lidze i w ogóle w rozgrywkach kabaddi, wraz z klubem Bengaluru Bulls uległ jednak w finale ekipie U Mumba 30:36 i musiał zadowolić się wicemistrzostwem. W tegorocznym sezonie “Bykom” nie szło już tak dobrze. Władze klubu postanowiły postawić na młodzież, co spowodowało, że klub zakończył sezon dopiero na przedostatnim, 7. miejscu w tabeli, a mistrzostwo zdobyli gracze Patna Pirates.

Foto: Bengaluru Bulls/facebook
Michał Śpiczko – z prawej Foto: Bengaluru Bulls/facebook

Czym w ogóle jest kabaddi?
Dobre pytanie – laikom najłatwiej jest nasunąć skojarzenie z berkiem, gdyż istota tych gier jest podobna – chodzi o dotknięcie przeciwnika, przy jednoczesnym unikaniu późniejszego kontaktu z nim. Zasady kabaddi są jednak bardziej skomplikowane, lecz nie ma się czego obawiać, nie mam zamiaru ich teraz szczegółowo tłumaczyć. W skrócie – na boisku rozmiarami podobnym do siatkarskiego występują dwie 7-osobowe drużyny, które na przemian raz atakują, raz się bronią. Do ataku ekipa posyła tylko jednego gracza, który ma 30 sekund na to, by zdobyć punkty. Przyznaje się je głównie za dotknięcie przeciwnika, lub przekroczenie pola punktowego. Ale jest jeden drobny szczegół – nie wystarczy dotknąć rywala – trzeba jeszcze wrócić na swoją połowę i dopiero wówczas przyznawany jest punkt (lub kilka w zależności od tego, ilu przeciwników się dotknęło). Zasady punktowania, jak i sposób powstrzymywania atakującego przed powrotem na swoją połowę jest przejrzyście wyjaśniony na poniższym krótkim filmiku, który dobrze pokazuje absolutne podstawy tej wymyślonej ponad 4 tysiące lat temu dyscypliny. Ważna jest jeszcze jedna sprawa – raider (atakujący) przez cały czas trwania swojej akcji musi bezustannie powtarzać słowo “kabaddi”. W przeciwnym razie może zostać przez sędziego wykluczony z gry.

Skąd wziął się Polak w najlepszej lidze kabaddi na świecie?
Mimo długoletniej tradycji tej gry, profesjonalna Pro Kabaddi League istnieje dopiero trzeci rok. Rozgrywki wystartowały w połowie 2014 roku i od tamtej pory odbyły się już cztery sezony. Liga prężnie się rozwijała i kilkanaście miesięcy temu ktoś z klubu Bengaluru Bulls wpadł na pomysł, by poszukać ewentualnych wzmocnień w Europie, gdzie ten sport nie jest znany szerszej publiczności. Michał Śpiczko, który od lat uprawia futbol amerykański, występując w Warsaw Eagles, o kulisach rozpoczęcia swojej przygody z kabaddi opowiedział ostatnio w wywiadzie udzielonym radiowej “Trójce”- Skauci i osoby znające ligę Pro Kabaddi podróżowały po Europie i wpadły na pomysł ściągnięcia mnie. Ashok Das, czyli prezydent Europejskiej Federacji Kabaddi, skontaktował się z poprzednim menadżerem Warsaw Eagles Jackiem Śledzińskim, a on powiedział, że ma w drużynie chłopaka, który mógłby się sprawdzić. Średnia waga zawodników futbolu amerykańskiego to około 100 kilogramów, ja natomiast obecnie ważę 85, czyli dokładnie tyle ile wynosi limit wagi w kabaddi. Z tego względu jestem szybszy i sprawniejszy, niż moi koledzy z Eagles. No i zostałem wytypowany, zacząłem trenować o 7 rano na początku na Polach Mokotowskich z grupą chłopaków z Polski. Po pewnym czasie zostaliśmy zaproszeni na turniej w Anglii. Tam okazało się, że nasza polska zawziętość i zamiłowanie do sportów grupowych i kontaktowych – bo kabaddi to bardzo kontaktowy sport – przyniosło skutek, bo wygraliśmy ten turniej, co spowodowało wśród wszystkich spore zdziwienie – zdradził Polak w audycji “Do Południa”. Śpiczko tym sukcesem pokazał, że ma “smykałkę” do kabaddi i nic już nie stało na przeszkodzie, by dołączył do Byków z Bengaluru.

Jakie szanse na rozwój ma kabaddi w Polsce?
Moim zdaniem sport ten względem tego, czego jesteśmy świadkami dziś, czyli ogólnej niewiedzy o kabaddi, z biegiem czasu będzie się prężnie rozwijał. Dołączenie Michała Śpiczko do Bengaluru Bulls było nieoczekiwanym, aczkolwiek przełomowym krokiem w tej kwestii. Już sam fakt gry Polaka w Pro Kabaddi League należy docenić, ponieważ jest on JEDYNYM Europejczykiem w całej lidze. Stan ten może się jednak niebawem zmienić, gdyż są ponoć plany kolejnych polskich transferów nad Ganges, co uczyniłoby Polskę ewenementem na skalę całego Starego Kontynentu. Jeśli udałoby się sfinalizować przenosiny naszych rodaków (są szanse na jednego, lub nawet dwóch) do Indii, mielibyśmy solidną podstawę do tego, by w niedalekiej przyszłości powstała nawet reprezentacja Polski w kabaddi. Z krajów europejskich, do International Kabaddi Federation należą obecnie Anglia, Niemcy, Francja, Włochy, Austria, Hiszpania, Norwegia i Szwecja. Swoje drużyny narodowe, niezrzeszone jeszcze w międzynarodowej organizacji posiadają także Dania i Szkocja, więc jak widać sport ten nie jest na Starym Kontynencie zupełnie nieznany. Polska ma nad nimi jednak przewagę – człowieka, który od środka poznał najlepsze na świecie rozgrywki i mierzył się z reprezentantami Indii – hegemona na Igrzyskach Azjatyckich w kabaddi. Śpiczko stara się trenować kabaddi nawet w Polsce i zachęca do tego coraz więcej osób, dlatego też wydaje się, że do utworzenia polskiej kadry i mierzenia się na arenie międzynarodowej nie jest wcale daleka droga, o czym mówił sam zainteresowany we wspomnianym wywiadzie dla Polskiego Radia – Polska liga kabaddi ma szanse na powstanie, jeżeli pojawią się duże pieniądze, lub duże zainteresowanie tą dyscypliną. Z czasem ono systematycznie rośnie, a my jako polski zespół liczymy, że dostaniemy szansę gry w Mistrzostwach Świata. Ja zbieram ekipę na MŚ, które może odbędą się w październiku tego roku. Jeżeli ktoś chciałby się zainteresować kabaddi, może się ze mną skontaktować choćby na Facebooku, czy znaleźć tam fanpage “Kabaddi Poland – zachęcał najlepszy polski zawodnik tej popularnej w Azji dyscypliny.

Foto: Kabaddi Poland/facebook
Foto: Kabaddi Poland/facebook

Zawsze cieszą nas sukcesy rodaków na arenie międzynarodowej, dlatego też liczymy, że żądnym nowych doświadczeń Polakom uda się wystąpić na Mistrzostwach Świata i będą godnie reprezentować naszą Ojczyznę wśród krajów, gdzie w kabaddi gra się zdecydowanie dłużej. Jest to sport, który z biegiem lat zapewne rozpowszechni się jeszcze bardziej, a ma na to szanse – do gry w kabaddi nie potrzeba żadnego profesjonalnego sprzętu, wystarczy kawałek placu i choć kilka chętnych osób, a ja ze swojej strony liczę, że dość gładko przebrnęliście przez artykuł o sporcie, o którym może dotąd nie słyszeliście, ale zapewne jeszcze kiedyś usłyszycie.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA