Siatkówka w jego życiu była od samego początku. Kolejnym bohaterem naszej serii jest libero PGE Skry Bełchatów – Kacper Piechocki. W rozmowie zdradził nam między innymi czy miał „plan B” poza siatkówką oraz… skąd pomysł na otwarcie swojej restauracji.
Aleksandra Kabała: Zacznijmy od samego początku. Jakie jest Twoje najwcześniejsze wspomnienie związane z siatkówką?
Kacper Piechocki: Moje najwcześniejsze wspomnienie z siatkówką to chyba obozy, turnieje w grupach młodzieżowych PGE Skry Bełchatów. Zawsze będę miło wspominał ten czas. Było dużo śmiechu i już wtedy dążyłem do wyznaczonego sobie celu.
Aleksandra Kabała: Siatkówka była oczywistym wyborem czy próbowałeś może swoich sił w innych dyscyplinach?
Kacper Piechocki: Siatkówka na pewno była na pierwszym miejscu, towarzyszyła mi od zawsze. Naturalnym krokiem w młodym wieku była też próba swoich sił w piłce nożnej. Grałem chwilę w miejscowym GKS, u trenera Kamila Kieresia.
Aleksandra Kabała: W pytaniach od kibiców często pojawiało się „Zawsze grałeś jako libero?”, więc pozwolę je sobie zadać teraz. Próbowałeś kiedyś swoich sił na inne pozycji?
Kacper Piechocki: Swoją przygodę z siatkówką zaczynałem na rozegraniu. Miałem też krótki epizod na przyjęciu czy nawet ataku!
Aleksandra Kabała: Myślałeś kiedyś o „planie B”, na wypadek, gdyby scenariusz z profesjonalnym graniem w siatkówkę nie wypalił?
Kacper Piechocki: Zawsze siatkówka była dla mnie najważniejsza, ale szkoły nigdy nie zlekceważyłem. Duża w tym zasługa rodziców. Gdybym miał wybrać: trening czy lekcja matematyki, to wybór byłby prosty. Dziś jestem studentem i wiem, że wykształcenie wyższe przyda mi się w życiu.
Aleksandra Kabała: Dosyć wcześnie zadebiutowałeś w PlusLidze, miałeś 17 lat o ile dobrze liczę (śmiech) (Kacper Piechocki debiutował w PlusLidze w 2012 roku – przyp. red.). Jak wspominasz swój pierwszy sezon w profesjonalnej lidze seniorskiej?
Kacper Piechocki: Tamten sezon dla klubu nie był udany, jednak dla mnie było to spełnienie marzeń z dzieciństwa. Grałem z wieloma wspaniałymi siatkarzami których do tego momentu oglądałem tylko w telewizji. Wszystko to było dla mnie jak piękny sen.
Aleksandra Kabała: Grasz w PGE Skrze już kilka dobrych lat. Który z zawodników, byłych lub obecnych, był największym „śmieszkiem”? Czy pamiętasz jakąś śmieszną sytuację z nim związaną, którą możesz się z nami podzielić?
Kacper Piechocki: Tutaj nie muszę dużo opowiadać. Powiem tylko, że Michała Winiarskiego nie trzeba przedstawiać nikomu. Sytuacji było bardzo dużo, sam na pewno kilka razy stałem się ofiarą jego żartów. A przykład? Moment, gdy Michał dzwonił do młodego zawodnika, udając dziennikarza, zawsze zostanie w mojej pamięci.
Aleksandra Kabała: Wracając do poważniejszych tematów. Co uważasz za najważniejszy punkt w swojej dotychczasowej karierze?
Kacper Piechocki: Myślę, że takich punktów było kilka. Bardzo istotny był fakt, że w młodym wieku trafiłem do PlusLigi. Następnie zrobiłem olbrzymi krok w przód wracając do pierwszej drużyny PGE Skry, ale w mojej opinii bardzo ważne było też powołanie do pierwszej reprezentacji.
Aleksandra Kabała: Jak rozmawiamy o „kamieniach milowych” – wielu twierdzi, że takowym jest wyjazd za granicę. Gdybyś miał taką okazję, w jakim zespole chciałbyś zagrać?
Kacper Piechocki: Trudno coś takiego zaplanować, ale chyba marzeniem każdego zawodnika jest spróbowanie swoich sił w lidze włoskiej czy to rosyjskiej. PlusLiga jest jednak na tym samym poziomie.
Aleksandra Kabała: Nazwisko „Piechocki” pomaga, czy ciąży?
Kacper Piechocki: Nie wstydzę się swojego nazwiska. Wiem, jaką pracę wykonuję każdego dnia, żeby być w tym miejscu, w którym jestem. Niektórzy ludzie są złośliwi i zawsze będą mieli swoje teorie.
Aleksandra Kabała: Mówiąc o tym. Często spotykamy się z podejściem, że hejt należy ignorować, bo internetowe trolle po prostu szukają zaczepki. Ty zdecydowałeś się zawalczyć tworząc kampanię Nie Serwuj Hejtu. Możesz trochę o niej opowiedzieć?
Kacper Piechocki: Kampania ma na celu pokazanie, na jak duża skalę ma w sporcie problem hejtu. Nie jest to tylko moje zdanie, ale podobne osądy ma wielu innych sportowców. Bardzo cieszę się, że do akcji dołącza wielu zawodników z różnych dyscyplin. Na razie musiała trochę zwolnić ze względu na sytuację panującą na świecie.
Aleksandra Kabała: Jak radzisz sobie z porażkami? Masz jakieś sposoby, żeby zapomnieć o słabszym występie?
Kacper Piechocki: Nie lubię przegrywać, dużo myślę po przegranych meczach… Przez te kilka lat grania znalazłem jednak sposoby, które działają w tych gorszych momentach.
Aleksandra Kabała: Teraz wybiegnijmy trochę myślami w przyszłość. Gdzie widzisz siebie za, powiedzmy, 10 lat?
Kacper Piechocki: Mam wiele pomysłów na siebie po graniu, jednak na tę chwilę chciałbym być zdrowy i jak najdłużej robić to co kocham, czyli grać w siatkówkę.
Aleksandra Kabała: Nie często spotyka się siatkarzy-restauratorów. Skąd pomysł na otworzenie swojego punktu?
Kacper Piechocki: Człowiek nie może żyć siatkówką 24 godziny na dobę. Restauracja Plac 16’ Od Chleba Do Wina to jeden z pomysłów na inwestycję. Dziś to miejsce ma klimat i bardzo dobrze przyjęło się w Bełchatowie. Tym bardziej cieszę się, że mogłem przyczynić się do urozmaicenia mojego rodzinnego miasta.
Aleksandra Kabała: Aby zakończyć pozytywnym akcentem: jakie mógłbyś dać rady początkującym siatkarzom?
Kacper Piechocki: Kluczowe są ciężka praca i cierpliwość. Bez tego trudno odnieść sukces.
Pytania od kibiców:
Jaka będzie pierwsza rzecz, którą zrobisz jak skończy się „narodowa kwarantanna”?
Nie myślałem nad tym. Dziś trzeba skupić się na tym, co jest tu i teraz. Ważne jest, by doprowadzić świat do normalności.
Jakie jest Twoje największe marzenie?
Marzeniem każdego sportowca, więc także i moim, jest gra dla narodowej reprezentacji.
Skąd czerpiesz pomysły na tatuaże?
Każdy tatuaż o czymś mi przypomina. Często coś mi się spodoba i jeżeli to ma jakieś powiązanie z moimi przeżyciami, może trafić na moje ciało.
Masz ulubionego superbohatera?
Nie.
Filmy czy seriale? Możesz polecić coś do obejrzenia?
Lubię oglądać filmy i seriale, a ostatnio widziałem “Ślepnąc od świateł”.
Rozmawiała: Aleksandra Kabała