PPK: Puchar Polski koszykarek dla Wisły Kraków

Aktualizacja: 29 sty 2017, 23:16
29 sty 2017, 21:47

W finale Pucharu Polski koszykarek spotkały się mistrz kraju Wisła Can Pack Kraków z brązowym medalistą poprzedniego sezonu 1KS Ślęzą Wrocław. Obie drużyny zajmują dwa pierwsze miejsca w tabeli. Jedną z dwóch ligowych porażek krakowianki odniosły właśnie w spotkaniu z Ślęzą i to na własnym parkiecie. Wisła chciała odzyskać krajowy Puchar. I to krakowiankom się udało w meczu pełnym sportowych emocji.

Mecz rozgrywany w Krakowie był świetną okazją dla krakowianek do rewanżu za przegraną z siódmego stycznia oraz do odzyskania trofeum w postaci krajowego pucharu. Bo gdzie go nie odzyskać jak nie we własnej hali, przed własnymi kibicami. Natomiast wrocławianki chciały udowodnić, że ambicje powrotu do czołówki ligi i medalowe ambicje to nie jedno sezonowy przypadek. MVP spotkania została Hind Ben Abdelkader.

Organizatorzy na hali lekko nie popisali się po prezentacji zawodniczek. Nie uprzedzając od razu puszczono hymn Polski, który jest zawsze grany, ale zrobiono to trochę nie fortunnie. Potem pojawiły się problemy chwilowe z zegarem.

A spotkanie rozpoczęło się od punktów Nikki Green. W odpowiedzi krakowianki długo nie mogly trafić do kosza rywalek. Pierwsze punkty zdobyła dopiero Ben Abdelkader w czwartej minucie. W odpowiedzi po chwili trójkę trafia Skobel i wrocławianki prowadziły 7:2. Gdy wydawało się, że Wisła zaraz wróci do gry szybko były skarcone kolejnymi dwoma celnymi rzutami za trzy. W ósmej minucie Ślęza prowadzi sześcioma oczkami i dobrze swoje koleżanki prowadzi Sharnee Zoll. Zespół spod Wawelu próbując różnych ustawień w ataku skuteczność ma bardzo mizerną. Po kolejnej dobitce tym razem Rymarenko, przewaga grających spokojniej wrocławianek osiąga poziom dziesięciu oczek. Wspomniana Ukrainka w pierwszej kwarcie oddała cztery rzuty z gry i wszystkie trafiła co pozwoliło jej już po pierwszej kwarcie mieć dziesięć oczek na koncie.

Druga kwarta to na otwarcie dwie trójki Wisły (Ben Abdelkader i Szott-Hejmej) co spowodowało zmniejszenie strat. Jednak skuteczność po obu stronach teraz pozostawiała trochę do życzenia. Sygnałem, ze ekipa trenera Hernandeza może wrócić do gry był celny rzut trzy punktowy Morrison w piętnastej minucie. W tym momencie wrocławianki prowadzą już tylko 23:22. Po czasie dla Ślęzy kolejne punkty dorzuca Morrison, czym wyprowadza na chwilę Wisłę na prowadzenie. Ekipa z Dolnego Śląska zaczęła agresywiej grać w obronie, ale zgubiła jednak skuteczność. Prowadzenie co chwilę zmieniało się.

Trzecia kwarta rozpoczyna się od pięciu oczek z rzędu wrocławianek czym po dłuższej przestojach w grze pod koniec drugiej odsłony wracają na prowadzenie (38:32). Jednak na odpowiedź Wisły nie trzeba było długo czekać. Jednak po nie skutecznych akcjach w ataku przewaga Ślęzy osiąga osiem oczek i jest najwyższe od końca pierwszej kwarty. Ciągle motorem napędowym wrocławianek stara się być Sharnee Zoll. Jak nie podaje to stara się szukać sobie pozycji do rzutów. Krakowianki za sprawą skutecznej Ben Abdelkader pozostają ciągle w grze. Ta kwarta była najbardziej ofensywną z obu stron.

Gdy po trzydziestu minutach było cztery oczka przewagi wrocławianek to o dodatkowej motywacji wiślaczek chyba nie trzeba wspominać. Agresja w obronie i wymuszanie rzutów pod presją czasu tym krakowianki zdołały doprowadzić do remisu (52:52) na osiem minut do końca spotkania. Dopiero dwie i pół minuty później padają następne punkty w spotkaniu. Z osobistych na prowadzenie Wisłę wyprowadza Simmons. Widać, że każda z drużyn myślała już o tym jak przechylić szale na swoja stronę. W ostatnich trzech minutach zaczęły się małe szachy z zagrywkami z obu stron, ale brakowało skuteczności z czystych pozycji. Przy remisie na 1,5 min do końca Wisła popełnia błąd dwudziestu czterech sekund, ale szybko wrocławianki popełniają również błąd w ataku. W ostatnich trzydziestu sekundach dwukrotnie krakowianki rzucały na kosz rywalek ale nieskutecznie. Gdy na zegarze pozostaje 8,6 sekundy piłkę wprowadzają wrocławianki przy remisie 56:56. Indywidualna akcja Zoll jest nieskuteczna. To oznaczało tylko jedno – dogrywkę.

Dodatkowe pięć minut rozpoczęło się od osobistych Kaczmarczyk. Skrzydłowa Ślęzy trafiła raz. Potem przewaga jednopunktowa przechodziła z rąk do rąk do momentu gdy także jeden osobisty z dwóch trafia Kastanek. Dzięki temu wrocławianki prowadziły 60:58. Mimo usilnych prób Wiślaczek nie udało im się doprowadzić nawet do wyrównania. A wspomniana Aga Kaczmarczyk dorzuca kolejne dwa oczka z gry na minutę do końca dogrywki. Szybko po czasie dla trenera Hernandeza trójkę trafia Ygueravide, a po chwili wrocławianki gubią piłkę i muszą ratować się faulem przy swoim prowadzeniu 62:61. Dwoma osobistymi Magda Ziętara wyprowadza Wisłę na prowadzenie. Było jeszcze jedno ALE. To ponad trzydzieści dwie sekundy jeszcze dogrywki. Jednak dwukrotnie w ostatniej akcji myli się Sharnee Zoll. I z pucharu cieszą się zawodniczki Wisły Kraków. Amerykańska rozgrywająca spędziła na boisku jako jedyna z występujących w spotkaniu pełne czterdzieści pięć minut.

 

1KS ŚLĘZA WROCŁAW – WISŁA CAN PACK KRAKÓW  62:63  (19:11, 8:17, 23:18, 6:10, dogrywka 6:7)

Kraków: Ben Abdelkader 24, Gidden 14, Morrison 7, Szott Hejmej 5, Ygueravide 5, Simmons 4, Ziętara 4
Wrocław: Rymarenko 18, Zoll 13, Greene 9, Skobel 7, Kastanek 6, Kaczmarczyk 5, Majewska 4

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA