Dnia wczorajszego, 1. kwietnia, informowaliśmy Państwa o dołączenie Wilfredo Leona do kadry narodowej Polski (cały artykuł TUTAJ). Choć wielu zapewne ucieszyłaby taka informacja, był to typowy żart z okazji Prima Aprillis.
Na ewentualny występ Kubańczyka z orzełkiem na piersi będziemy musieli jeszcze poczekać. Leon w lipci zeszłego roku uzyskał polskie obywatelstwo. Choć sam zainteresowany spełnił wszystkie wymogi ze swojej strony, to w tym momencie problem leży po stronie Kubańskigo Związku. Cały problem tkwi w tym, że bez zgody tejże federacji, nie ma mowy o występach tego siatkarza w polskiej ekipie.
Mało prawdopodobny, a wręcz minimalny jest jego występ na tegorocznych Mistrzostwach Europy odbywających się w Polsce, gdyż bez zgody Kubańczyków muszą minąć dwa lata, aby mógł realnie myśleć o występie w kadrze de Giorgiego.
Jednak czy jeden z najlepszych przyjmujących globu zdąży na Mistrzostwa Świata, które odbędą się w 2018 roku? Ta opcja jest znacznie bardziej prawdopodobna, gdyż Leon po dwóch latach od otrzymania polskiego paszportu, bez zgody władz z macierzystego kraju, będzie mógł występować w innej reprezentacji.