Dzisiaj rozpoczyna się rywalizacja w finale Pucharu Polski mężczyzn. W pierwszym ćwierćfinale zagrały zespoły ZAKSy Kędzierzyn Koźle i Jastrzębskiego Węgla. Faworytem spotkania byli podopieczni trenera de Giorgiego, którzy są liderami PlusLigi. Mecz był w pełni kontrolowany przez ZAKSę, a jastrzębianie popełniali kuriozalne błędy. Finalnie spotkanie zakończyło się wynikiem 3:0 i to kędzierzynianie są pierwszym półfinalistą.
Na początku spotkania dwa „oczka” przewagi uzyskali zawodnicy ZAKSy (1:3) i powiększyli je, zdobywając punkt z kontry. Dwoma blokiem popisali się Toniutti z Gladyrem (6:2), więc o czas poprosił Lebedew. Tuż po nim dobry atak wykonał Muzaj. Na pierwszej przerwie technicznej wciąż prowadzili kędzierzynianie (8:5), ale widać było, że gra Jastrzębskiego się poprawiła. W jednej z następnych akcji piekielnie zaatakował ze środka Gladyr, a asa serwisowego zdobył Konarski (12:7). Gra była zacięta, jastrzębianie próbowali „dogonić” rywala, ale na drugiej przerwie technicznej różnica wynosiła już osiem punktów (16:8). Kędzierzynianie stali się nie do zatrzymania, a kolejny punkt z zagrywki zdobył Gladyr. Trener Jastrzębskiego Węgla był zmuszony wziąć drugi czas. To nic nie pomogło, gdyż jego zawodnicy pogubili się w ataku. Jedynym siatkarzem, który kończył piłki był Muzaj (20:11). Seta pewnie zakończyli zawodnicy ZAKSy, po udanym ataku z drugiej linii Deroo (25:12).
Lepiej drugą partię otworzyli kędzierzynianie (3:1), ale po błędzie w zagrywce Tillie różnica zmniejszyła się do jednego „oczka” (4:3). Natomiast jastrzębianie nie radzili sobie w przyjęciu i ZAKSA znów „odjechała” (7:3). O czas poprosił trener Lebedew. Mecz stał się jednostronny, Jastrzębski miał trudności w skończeniu jakiejkolwiek piłki. Złą passę przełamał van Lankvelt, ale natychmiastowo potężnie odpowiedział Konarski (9:4). Kolejną szansę dostali jastrzębianie – udanie po skosie zagrał Szafranowicz, a później jego koledzy zdobyli trzy punkty z rzędu (12:10). O czas poprosił de Giorgio. Tuż po nim nastąpiła seria złych zagrań po obu stronach, ale na drugiej przerwie technicznej różnica wynosiła cztery „oczka” (16:12). Kędzierzynianie znów zaczęli grać bardzo skutecznie, a dwudziesty punkt zdobył Deroo (20:14). Natomiast w ataku pomylił się Muzaj, ale zrehabilitował się wykonując piekielnie mocną zagrywkę. Równie dobrze zaserwował Toniutti i ZAKSA pewnie zmierzała do końca tej partii (23:16), którą zakończył Konarski (25:17).
Kolejnego seta tradycyjnie w tym meczu, lepiej rozpoczęli kędzierzynianie (3:1), ale skuteczny atak wykonał Szafranowicz. W jednej z następnych akcji zastał on zablokowany, a zagrywki nie przyjął Derocco (7:3). Chwilę później dwa asy zdobył Hain i o czas poprosił trener ZAKSy (7:6). Tuż po nim skutecznością popisał się Tillie i na pierwszej przerwie technicznej kędzierzynianie mieli dwa „oczka” przewagi. Natomiast jastrzębianie stracili dwa punkty z powodu błędnego ustawienia (11:8). Spotkanie zaczęło uciekać zawodnikom Lebedewa, więc wziął on czas. To nic nie dało, a Jastrzębski znów zgubił punkt wskutek błędu ustawienia. Na drugiej przerwie technicznej różnica wynosiła już siedem punktów (16:9), a blokiem popisał się Wiśniewski (18:11). Kolejny dożył Gladyr (22:12), a mecz zakończył Tillie (25:15).
ZAKSA Kędzierzyn Koźle – Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:12, 25:17, 25:15)
MVP: Dawid Konarski
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Tillie, Rejno, Konarski, Buszek, Gladyr, Wiśniewski, Bociek, Semeniuk, Pająk Deroo, Toniutti, Czarnowski, Zatorski, Banach
Jastrzębski Węgiel: Strzeżek, Muzaj, Bachmatiuk, Gil, Boruch, Masny, Derocco, van Lankvelt, Sobala, Formela, Śliż, Hain, Szafranowicz, Popiwczak