Do wczoraj jedyną niewiadomą w Toplidze pozostawało pytanie- kto zagra w barażach o utrzymanie? Dwie ostatnie drużyny z tabeli zmierzyły się ze sobą, a wygrana oznaczała unikniecie tej wątpliwej przyjemności. Choć początek meczu zapowiadał niespodziankę, to jednak Warsaw Sharks sprostali zadaniu, pokonując Kozły Poznań 22:12. Poznaniaków czeka więc jeszcze mecz z drugą drużyną ligi PLFA I, który zadecyduje o obsadzie Topligi w przyszłym sezonie.
Mecz – który odbywał się wyjątkowo na stadionie Hutnika Warszawa – miał bardzo zaskakujący początek. Kozły Poznań są bowiem czerwoną latarnią rozgrywek, która przegrała wszystkie mecze w tym sezonie. Niewiele więc wskazywało na to, że drużyna z Wielkopolski będzie w stanie nawiązać wyrównaną walkę z Rekinami.
Zaczęło się zgodnie z planem warszawiaków- serie ofensywne doprowadziły ich aż do 10 jarda przed polem punktowym Kozłów. Wtedy jednak znakomitą akcją popisał się importowy zawodnik poznaniaków – Emilio Dangote, który najpierw zaliczył przechwyt, a następnie wykonał świetną akcje powrotną, zakończoną przyłożeniem po 90-jardowym biegu. Podwyższenie za 1 punkt było już nieudane, więc Kozły prowadziły 6:0. Zawodnicy Sharks nie zdążyli się jeszcze na dobre otrząsnąć, a otrzymali kolejny cios. Dangote nie spoczął na laurach, i zakończył serię ofensywną, popisując się 35-jardową akcja biegową na touchdown. Podwyższenie – tym razem za dwa punkty – okazało się jednak ponownie nieudane, więc na tablicy wyników widniało 12:0, które wprowadziło w konsternację zgromadzonych na stadionie kibiców.
Rekiny przebudziły się dopiero w drugiej kwarcie, za sprawą ich rozgrywającego – Gorgio Bryanta. Amerykanin najpierw zdobył przyłożenie po akcji biegowej, a następnie skutecznie podał na podwyższenie za dwa punkty do Karola Kowalczyka, zmniejszając różnicę do 4 punktów. Duet ten, dał prowadzenie warszawiakom jeszcze w tej samej części spotkania- Bryant krótkim podaniem ponownie obsłużył Kowalczyka, a ten nie miał problemu ze złapaniem piłki w polu punktowym rywali. Podwyższenie za dwa punkty znów okazało się udane, gdyż dobrze dysponowany tego dnia Bryant (nie licząc przechwytu Dangote), posłał piłkę do Mikołaja Pawlaczyka. Na przerwę Warsaw Sharks schodzili więc wygrywając 16:12.
W trzeciej kwarcie Rekiny zapewniły sobie kolejny touchdown – tym razem Bryant posłał podanie do Jana Omelańczuka, który nie miał problemów z zamianą go na przyłożenie. Choć podwyższenie było nieudane, to jednak 10-punktowa przewaga wystarczyła warszawiakom do zapewnienia sobie zwycięstwa. W czwartej kwarcie, upał i zmęczenie dawały się już obu drużynom mocno we znaki, przez co żadna z nich nie powiększyła swojego dorobku punktowego. Ostatecznie Warsaw Sharks pokonało więc Kozły Poznań 22:12.
Dla Rekinów – którzy z dorobkiem 2 zwycięstw i 6 porażek zajęli 6. miejsce w tabeli – był to więc ostatni mecz w tym sezonie. Kozły czeka natomiast jeszcze starcie w barażu o utrzymanie w lidze, przeciwko drugiej drużynie z PLFA I, która nie jest jeszcze znana.