Nieczęsto doświadczamy sytuacji, kiedy reprezentacja Polski jedzie na Mistrzostwa Świata z jasno sprecyzowanym celem – powrotem do kraju z medalem. Właśnie takie ambitne plany mają nasi kadrowicze uprawiający wciąż bardzo egzotyczny w Europie sport – kabaddi.
Nasi stali czytelnicy mogą zapewne pamiętać opublikowany ponad pół roku temu felieton mojego autorstwa o kabaddi. Jeśli jednak po raz pierwszy spotykacie się z tym niezwykle popularnym w Azji sportem, zachęcam do kliknięcia TUTAJ i zapoznania się z podstawowymi informacjami o tej dyscyplinie. Tamtą marcową publikację zatytułowałem “Polska będzie europejską potęgą w sporcie, o którym nigdy nie słyszałeś?“. Okazuje się jednak, że nie doceniłem naszych rodaków, bowiem na tę chwilę są już oni niewątpliwie czołową, jeśli nie najlepszą ekipą na Starym Kontynencie i czeka ich zupełnie nowe, ogromne wyzwanie – pierwszy w historii występ na Mistrzostwach Świata! Dzisiejszy felieton jest zatem kontynuacją rozpoczętej w marcu historii i kolejnym milowym krokiem w rozwoju kabaddi nad Wisłą.
Udział reprezentacji Polski na MŚ nie jest przypadkiem, a jedynie potwierdzeniem tego, że biało-czerwoni budują swoją markę i nie oglądając się za siebie, z przytupem wkroczyli w świat tej pochodzącej z Indii dyscypliny. Z uwagą i podziwem bacznie obserwowałem rozwój kabaddi i gdy tylko dowiedziałem się, że reprezentacja Polski znajduje się w elicie, która już dziś rozpoczyna walkę o czempionat na świecie, postanowiłem, że trzeba ten temat zgłębić jeszcze bardziej i odwiedziłem naszych kadrowiczów na jednym z ostatnich treningów przed wylotem do Indii. Bo gdzie indziej mogłyby odbywać się Mistrzostwa Świata, jak nie w kraju, w którym kabaddi oglądają setki milionów ludzi?
Jak widzimy na powyższej grafice Polska jest jednym z zaledwie dwóch europejskich krajów, które biorą udział w Mistrzostwach Świata. Tą drugą ekipą jest Anglia, lecz jak mówi Michał Śpiczko – pierwszy w historii europejczyk, który dostał angaż w indyjskiej Pro Kabaddi League, Polacy są zdecydowanie lepsi – Anglia to dla nas łatwy przeciwnik, zresztą i tak nie gramy z nimi w grupie. Oni stawiają najbardziej na cynizm, takie deprymowanie przeciwnika, prowokowanie rywala różnymi gestami do ataku, ale bez odpowiednich umiejętności nic się takim zachowaniem nie ugra. My gramy między innymi z Iranem i Tajlandią – to są bardzo znane zespoły, i popularność tej dyscypliny jest tam zdecydowanie większa niż u nas – powiedział kapitan naszej kadry. Z drugiej strony w naszej grupie nie ma też Indii, które z oczywistych powodów są uznawane za absolutnego faworyta w walce o puchar – Nie ma w tym przypadku. Polska jest najmłodszym zespołem na całym turnieju i Hindusi kompletnie nie wiedzą jak gramy. I właśnie dlatego nie jesteśmy z nimi w grupie. To jest faworyt, jeśli nie wygrają, to będzie dla nich ogromna porażka. Wiesz, ja się od nich uczę, poznałem tamtejsze legendy sportu, znam osobiście zawodników reprezentacji Indii. Byłem pierwszym graczem z Europy w historii, który dostał się do ich ligi, więc również oni znają mnie.
Śpiczko spędził w lidze Pro Kabaddi dwa sezony, co nie jest wcale takie łatwe, ponieważ nie każdy potrafi sobie tam poradzić – Byli później jeszcze jacyś gracze z Europy, ale z tego co wiem to słabo się tam przyjmowali. Ktoś się pojawił, ale tylko na chwilę, bo nie chciano z nim już współpracować przez kolejny sezon. Ostatnio sprowadzili chyba jakiegoś Duńczyka, ale też się nie spisał i już raczej tam nie zagra – szczerze przyznał reprezentant Polski, który nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i z chęcią wróci do gry w Indiach – Teraz w czwartym sezonie ligi nie grałem, ponieważ miałem podpisany kontrakt z Warsaw Eagles (półfinalista ostatnich rozgrywek w Polskiej Lidze Futbolu Amerykańskiego – red.), a poza tym musiałem już zgrywać drużynę kabaddi. W czerwcu rozpoczęliśmy intensywne przygotowania do Mistrzostw Świata. We wrześniu mieliśmy na przykład 30 treningów, również zapaśniczych, ponieważ to też może nam pomóc w grze. Chodzi tu zarówno o atakowanie przeciwnika, jak i umiejętność uchronienia się przed skutkami ataku rywala, by po prostu nie zrobić sobie krzywdy. Jak sam widzisz mamy tutaj dobrze umięśnionych chłopaków. Kabaddi to bardzo kontaktowy sport, lecz nie każdy się do niego nadaje. Próbowaliśmy na przykład właśnie zapaśników i innych ludzi ze sportów walki, ale to zupełnie nie wypaliło. Dlaczego? Nie sprawdzają się, bo grają indywidualnie. W kabaddi jest trochę jak w wojsku, czasami musisz poświęcić siebie, dostać gdzieś w nogę, żeby kolegi nie “zabili”. A indywidualiści nie chcą tak grać, bo uważają, że to im popsuje statystyki. Tutaj liczy się dobro drużyny, dlatego postawiliśmy bardziej na futbolistów i rugbistów. Najwięcej jest w kadrze zawodników futbolu amerykańskiego, w tym na przykład Krzysztof Tomczak – jeden z kapitanów polskiej kadry, czy Piotr Sitek, który również może się pochwalić grą dla futbolowej reprezentacji Polski. Jeśli któryś z nas nie jest takim “wielkim chłopem”, to znowu nadrabia innymi umiejętnościami – mamy na przykład kolegę, który trenuje capoeirę, więc nasza dyscyplina sportu nie sprawia mu żadnych problemów, a wręcz przeciwnie – może przełożyć swoje umiejętności na doskonałą grę. Mamy tu chłopaków z całej Polski. Jeden dojeżdża 400 kilometrów, jest też choćby kilka osób z Poznania. Postawiliśmy na kabaddi, bo widzimy w tym swoją szansę – mówi nam Michał Śpiczko i dodaje – To jest ogromnie popularny sport. Finał w którym grałem w samych Indiach oglądało ponad 60 milionów ludzi. W tym jednym państwie mieszka dwa razy więcej ludzi niż w całej Europie. Może mają opinię biednego kraju, ale to z Indii jest najwięcej miliarderów na świecie. Te mistrzostwa są dla nas prawdziwą szansą pokazania się. Nie mamy nic do stracenia, a możemy wiele zyskać – z optymizmem patrzy w przyszłość najbardziej doświadczony zawodnik reprezentacji Polski.
Swoją ogromną wiedzą chętnie z zawodnikami dzieli się również Harwinder Singh – Hindus mieszkający w Polsce, który przez osiem lat trenował kabaddi w swojej ojczyźnie – Moim zdaniem mamy ogromne szanse na dojście do półfinału, ale rywale w naszej grupie są mocni. Na przykład Iran jest na drugim miejscu na świecie. Nie zmierzymy się z Indiami, ale możemy trafić na nich w półfinale. Myślę, że tutaj w Polsce kabaddi ma szanse na rozwój, ludzie z tej części Europy są fizycznie bardzo dobrze predysponowani do uprawniania tego sportu. Próbujemy rozwijać kabaddi także dalej – na Ukrainie, czy Białorusi, ale to w Polsce jak na razie zaszło to aż tak daleko – obiektywnie stwierdził jeden z trenerów naszych kadrowiczów – Niedawno mieliśmy zresztą spotkanie, w którym udział wzięli ambasadorzy Sri Lanki, Meksyku, czy Bangladeszu, gdzie kabaddi jest sportem narodowym i rozmawialiśmy o dalszym rozwoju dyscypliny – dodał Singh. Jego zadaniem jest jednak raczej podpowiadanie i wyjaśnianie bardziej zaawansowanych zasad kabaddi. Udzielanie rad w kwestiach techniki, czy ustawienia na macie to zadanie Michała Śpiczko, który profesjonalną grę w Indiach doświadczył na własnej skórze. Podczas jednej z akcji raider został zaatakowany przez sześciu defensorów, którzy za wszelką cenę starali się odciągnąć go od linii, po której przekroczeniu atakujący wróciłby na swoją połowę i wywalczył punkty – PROsi tak grają – z przekonaniem mówi Śpiczko, dając do zrozumienia, że w Pro Kabaddi League ataki wyglądające na pierwszy rzut oka na bardzo brutalne są całkowicie dozwolone. To jest właśnie siła doświadczenia, która może przełożyć się na wszystkich kadrowiczów.
Mistrzostwa Świata rozgrywane są w indyjskim mieście Ahmedbad. Bierze w nich udział 12 zespołów podzielonych na dwie grupy, z czego aż połowa to reprezentacje z krajów azjatyckich. Dwie najlepsze ekipy obu grup awansują do półfinału. Turniej wystartował już dzisiaj – o godzinie 20:00 czasu lokalnego (w Polsce jest to godzina 16:30) rozpoczął się mecz otwarcia, w którym gospodarze podejmują Koreę Południową. Licząca 14 zawodników reprezentacja Polski w Indiach przebywa od niedzieli, by móc odpowiednio przyzwyczaić się do panującego tam klimatu oraz do zmiany strefy czasowej. Turniej biało-czerwoni rozpoczną jutro. Na pierwszy ogień pójdzie jedyny przedstawiciel Afryki w tym turnieju, czyli Kenia, która nie powinna sprawić naszym rodakom wielkich problemów. Później nasi kadrowicze będą grać kolejno z Tajlandią, Japonią, USA i Iranem. Półfinały planowane są na 21 października, a wielki finał zostanie rozegrany dzień później. Ciekawie wygląda sprawa samego udziału Polski na tak wielkiej imprezie – Nie, nie było żadnych europejskich kwalifikacji, można powiedzieć, że dostaliśmy taką “dziką kartę” na zasadzie jakby kredytu zaufania. Przyjechali do nas Hindusi, zobaczyli naszych zawodników, przekonali się na własne oczy, że jesteśmy dobrze wytrenowani i powiedzieli “Dobra, dostajecie szansę, jedziecie na Mistrzostwa Świata” – zdradził nam Śpiczko.
Ewentualny sukces reprezentacji Polski na pewno znacznie zwiększy zainteresowanie w naszym kraju kabaddi, a już sam udział zawodnikom da ogromne doświadczenie, które będzie mogło zaprocentować na kolejnych turniejach międzynarodowych. Dla polskich graczy to również szansa pokazania się w ojczyźnie tego sportu, co może przełożyć nawet się na kolejne transfery naszych rodaków nad Ganges, gdzie w Pro Kabaddi League będą mieli świetne warunki do rozwoju, nie wspominając już o aspektach finansowych. Sam Michał Śpiczko już kilka miesięcy temu wspominał, iż istnieje taka szansa, a Mistrzostwa Świata zweryfikują umiejętności reprezentantów Polski. Dalecy jesteśmy od “pompowania balonika” mając w pamięci choćby występ Pawła Fajdka na Igrzyskach Olimpijskich, lecz po zobaczeniu Polaków w akcji trzeba przyznać, że ich słowa o chęci awansu do półfinału nie są bez pokrycia, a nam pozostaje trzymać za nich mocno kciuki.
O poczynaniach biało-czerwonych na Mistrzostwach Świata będziecie mogli czytać na łamach naszego portalu, bowiem Polski-Sport.pl został patronem medialnym Polskiej Federacji Kabaddi.