TBL play-off: Rottweilery skutecznie bronią swojego podwórka, Wilki bez szans

29 kwi 2016, 19:49

Kolejna seria ćwierćfinałowa fazy play-off Tauron Baket Ligi rozpoczęła się we Włocławku. To właśnie tam miejscowy Anwil rozgromił King Wilki Morskie Szczecin 78:54, obejmując prowadzenie w serii 1-0. 

Włocławianie wielokrotnie w tym sezonie udowadniali, że świetnie czują się we własnej hali. King Wilki Morskie to natomiast zespół słynący z ofensywnej gry, który poczynił bardzo duży postęp w stosunku do zeszłorocznych rozgrywek. Wszystko na niebie i ziemi zapowiadało więc wyrównane widowisko- niestety rzeczywistość brutalnie zweryfikowała tą tezę.

Szczecinianie rozpoczęli z dużym animuszem, stosując swoją groźną broń jaką są rzuty trzypunktowe. Właśnie w taki sposób pierwszą zdobycz w meczu zdobył dla nich Robinson. Z biegiem czasu gospodarze zaczęli kontrolować wydarzenia na parkiecie, szczególnie strefę podkoszową, skąd w większości wykańczali swoje akcje za sprawą Diduszki i Bristola, nie pozwalając na to przy okazji przeciwnikom. Pod koniec kwarty gra się zaostrzyła, przez co większość punktów obie ekipy zdobywały z rzutów wolnych. Częściej robili to zawodnicy Anwilu i to oni kończyli tą część meczu prowadzeniem 20-11.

Na początku drugiej odsłony włocławianie wyraźnie przyśpieszyli, zdobywając punkty po szybkich akcjach i powiększając swoje prowadzenie. Bardzo dobrze w tek części spotkania spisywał się Andjusić, który zdobył swoich pierwszych 7 punktów w meczu. Na dwie minuty do końca drugiej kwarty, po efektownym wsadzie Jelinka zawodnicy Anwilu prowadzili aż 39-21. Wtedy jednak w ich szeregi wkradła się dekoncentracja, przebudzili się natomiast szczecinianie notując serię 10-0, zmniejszając swoją stratę i przegrywając przed drugą połową już tylko 31-39.

Podrażnione zaistniałą sytuacją Rottweilery agresywnie rozpoczęły trzecią kwartę, odpłacając się Wilkom pięknym za nadobne. W ciągu 5 minut również zanotowały serię 10-0, przywracając pierwotny stan rzeczy. Co więcej, poszły jeszcze dalej i po celnej trójce Jelinka było już 52-31 dla gospodarzy. Kompletnie pogubili się szczecinianie, rażąc nieskutecznością i nie radząc sobie z agresywną obroną rywali. Dopiero po czasie wziętym przez trenera Marka Łukomskiego, na trochę ponad trzy minuty do końca, zdobyli swoje pierwsze punkty w tej części gry! Ostatecznie gości dobił jeszcze Diduszko i Łączyński, przez co w kompromitującym stylu przegrali oni tą kwartę aż 3 do 22!

Po takim nokaucie ciężko jest się podnieść, tym bardziej, że zamiast groźnych Wilków można było zaobserwować grupkę niewinnych szczeniąt. Przed całkowitą kompromitacją próbował szczecinian uchronić jeszcze Aiken, jednak walka toczyła się jedynie o to, czy mecz zakończy się mniej niż 30-punktową różnicą. Ostatecznie po trójkach Robinsona i Majcherka ta sztuka się im udała- Anwil pokonał King Wilki Morskie “jedynie” 78:54.

Najwięcej punktów w zwycięskiej drużynie zdobył Bartosz Diduszko- 17. Wśród pokonanych jedynie Robinson uzyskał dwucyfrową zdobycz, kończąc mecz z 12 “oczkami” na koncie.

Anwil Włocławek – King Wilki Morskie Szczecin 78:54 (20:11, 19:20, 22:3, 17:20)

Anwil: Diduszko 17, Andjusić 13, Jelinek 13, Dmitriew 8, Hanke 6, Łączyński 5, Tomaszek 5, Bristol 4, Stelmach 3, Chyliński 2, Skibniewski 2, Warszawski 0.

King Wilki Morskie: Robinson 12, Aiken 8, Gaines 8, Nikolić 6, Kikowski 5, Galdikas 4, Brown 3, Leończyk 3, Majcherek 3, Majewski 2, Garbacz 0, Nowakowski 0.

Stan rywalizacji: 1-0 dla Anwilu Włocławek

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA