Pełna niespodzianek, ale niesamowicie obfita w emocje okazała się 19. Kolejka Orlen Ligi, a właściwie jej duża część, gdyż spotkanie Impelu Wrocław z Tauron MKS-em Dąbrowa Górnicza zostało przełożone na początek marca. Mało kto spodziewał się w tej serii gier tak nieprzewidywalnych rezultatów. Mowa tu głównie o dwóch spotkaniach.
19. kolejkę Orlen Ligi zainaugurował mecz, który mógł okazać się rewanżem za zeszłotygodniowe spotkanie Pucharu Polski, w którym to KSZO Ostrowiec bez zdobyczy setowej uległ Developresowi SkyRes Rzeszów. Wtedy jednak gospodynie grały w mocno przemeblowanym składzie, wobec czego w sobotę liczyły na nieco lepszy wynik. Nadzieje okazały się jednak płonne. W pierwszej partii inicjatywę dość szybko przejęły przyjezdne, rozbijając obronę KSZO. Taki krajobraz gry widać było na boisku przez całą długość seta. Rzeszowianki tylko powiększały regularnie swoją przewagę, by na zakończenie pewnie wygrać (15:25). Początek drugiej partii spotkania nie zapowiadał większych zmian w krajobrazie gry, gdyż na pierwszej przerwie technicznej ekipa gości prowadziła czterema punktami. Dopiero w kolejnej fazie wreszcie obudziły się ostrowianki i zaczęły walczyć z rywalkami jak równy z równym. Tak było jednak tylko przez kilka minut, bo jeszcze przed drugą przerwą przyjezdne znowu opanowały sytuację. Gdy przy siedmiopunktowym prowadzeniu rzeszowianek wszystko wydawało się rozstrzygnięte, do głosu doszły gospodynie. Kilka ataków Sandry Szczygioł i Doroty Ściurki oraz dobra dyscyplina w grze dały wyrównanie w tym meczu (25:23). Trzecia partia to jednak deklasacja gospodyń, które chyba rozluźniły się po wygraniu poprzedniej partii. Gospodyniom nie szło kompletnie nic w tej partii, którą łatwo przegrały (12:25). W czwartej partii wydawało się jednak, że przegrywająca ekipa dochodzi do głosu. Znowu nieźle zaczęła grać Szczygioł, trzymająca grę ostrowianek. Ekipa Dariusza Parkitnego przez większą część tej partii prowadziła, by na samym końcu wypuścić przewagę i ponieść porażkę (24:26).
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski – Developres SkyRes Rzeszów 1:3 (15:25, 25:23, 12:25, 24:26)
Na największą sensację kolejki wyrasta jednak to, co stało się w niedzielę w Bielsku-Białej. Nikt o zdrowych zmysłach nie postawiłby złamanego grosza na zwycięstwo słabo spisujących się ostatnio gospodyń w pojedynku z naszpikowanym gwiazdami zespołem Chemika Police. Nieraz jednak widzieliśmy, że nawet najzdrowsze zmysły w siatkówce kobiet mogą zawieść. Tak było i tym razem. Pierwszy set był bardzo wyrównany, ale lepiej na parkiecie wyglądały bielszczanki, które przez większą część seta prowadziły. Dodatkowo kontuzja jednej z największych gwiazd zespołu gości – Heleny Havelkovej – nie pomogła Chemikowi, który w końcówce okazał się zdecydowanie słabszy od zespołu z Bielska-Białej (25:22). Drugi set toczył się według podobnego scenariusza, aczkolwiek trzeba uczciwie powiedzieć, że gospodynie dostały skrzydeł po pierwszym wygranym secie. Doskonała gra w bloku i spora liczba błędów mistrza Polski sprawiły, że sensacja wisiała w powietrzu po drugim secie, którego również wygrały gospodynie (25:20). Trener Giuseppe Cuccarini, widząc poradność swoich zawodniczek, próbował jeszcze ratować i tak trudną sytuację gości, wprowadzając Katarzynę Gajgał i Aleksandrę Jagieło. Początek partii faktycznie był udany dla zespołu z Polic, ale kilka błędów w dalszej części partii pozbawiło szans Chemika na jakąkolwiek walkę w tym meczu. Sensacja stała się faktem! Była to na pewno jedna z największych niespodzianek sezonu (25:23).
BKS Aluprof Bielsko-Biała – Chemik Police 3:0 (25:22, 25:20, 25:23)
Na trudny łódzki teren wybrał się wicelider tabeli z Sopotu. Przede wszystkim zespół z Łodzi chciał się odbudować po łatwej porażce w zeszłym tygodniu z ekipą Chemika Police. Kalendarz nie sprzyjał łodziankom, co po raz kolejny odczuli na swojej skórze. Pierwsza partia miała dwa oblicza. Z jednej strony gospodynie objęły prowadzenie po dobrych zagrywkach Pauli Vincourovej, z drugiej strony traciły one punkty przez błędy własne. Świetny poziom w końcówce pierwszej partii i dodatkowo ze sporą ilością obron lepiej zagrały gospodynie, wygrywając pierwszą partię (28:26). Drugi set też przebiegał pod dyktando ekipy z Łodzi, ale gra była nadal wyrównana. Dwie piłki setowe mogły dać podopiecznym Jacka Pasińskiego powiększenie prowadzenia, ale nic takiego ostatecznie nie miało miejsca. Przyjezdne wygrały cztery kolejne piłki, a na skrzydle brylowała Maret Balkestein-Grothues (24:26). Ten mecz dla obu drużyn był bardzo męczący, żadna z ekip nie odstawiała ręki i świetnie broniła. Taki sam przebieg miał też set trzeci. I na sam koniec seta mieliśmy znowu podobny scenariusz – niewykorzystane szanse Budowlanych, dobre kontry zespołu z Sopotu i przyjezdne objęły prowadzenie (25:27). Najłatwiejszy dla podopiecznych Lorenzo Micellego był set czwarty. Nie była to oczywiście totalna dominacja, ale świetne wybory podejmowała na rozegraniu Danica Radenkovic, co poskutkowało tym, że sopocianki po raz kolejny wygrały za trzy punkty i do lidera z Polic tracą już tylko cztery punkty (21:25).
Budowlani Łódź – PGE Atom Trefl Sopot 1:3 (28:26, 24:26, 25:27, 21:25)
W poniedziałek odbyły się dwa mecze tej serii gier siatkarskiej Orlen Ligi. W pierwszym z nich widzieliśmy kolejną niespodziankę. Może nie była to sensacja na miarę zwycięstwa BKS-u z meczu z Chemikiem Police, ale jej kaliber też można zaliczyć do dość sporych. Znajdujący się w dolnej strefie tabeli KS Pałac Bydgoszcz łatwo ograł na wyjeździe PTPS Piła. Był to kolejny rewanż za Puchar Polski – tym razem udany. Początek meczu to świetny atak i szczelny blok bydgoszczanek, który dał im wysokie prowadzenie od samego początku. Dopiero w środkowej części seta zawodniczki z Piły obudziły się i prawie wyrównały. Jednak po chwili bydgoszczanki znowu osiągnęły spokojną przewagę, by doprowadzić seta do końca (23:25). Druga partia miała charakterystyczny przebieg. Najpierw prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, potem bydgoszczanki za sprawą Joanny Kuligowskiej objęły prowadzenie, by kilka minut później stracić prowadzenie i doprowadzić do remisu. Ostatecznie końcówkę znowu wygrały przyjezdne, podwyższając prowadzenie (23:25). W ostatniej, jak się później okazało, partii meczu lepiej spisywały się bydgoszczanki, choć w połowie trzeciej partii ekipa z Piły znowu doprowadziła do remisu, za sprawą dobrej gry Małgorzaty Skorupy. Później na dłuższą chwilę trzypunktowe prowadzenie objęły gospodynie, ale ostatecznie znowu przegrały końcówkę i to w dodatku w tym samym stosunku (23:25).
PTPS Piła – KS Pałac Bydgoszcz 0:3 (23:25, 23:25, 23:25)
Spotkanie w Legionowie miało dość wyraźnego faworyta, którym był zespół Polskiego Cukru Muszynianki. I tym razem zespół gospodyń nie poszedł śladami BKS-u i Pałacu Bydgoszcz przegrywając mecz po czterech setach i kończąc mecz w – lekko mówiąc – marnym stylu. Początek spotkania nie zapowiadał wielkiej dominacji Muszynianek, które dopiero w okolicach drugiej przerwy technicznej osiągnęły lekkie prowadzenie. Dużym atutem w końcówce seta była Anna Grejman. Ta zawodniczka – nie pierwszy raz w tym sezonie – przyczyniła się do pewnego zwycięstwa przyjezdnych w pierwszej partii (18:25). Druga partia znowu toczyła się pod dyktando Muszynianek, aczkolwiek w pewnym momencie na chwilę oddały one inicjatywę, co dało zespołowi Roberta Strzałkowskiego zniwelowanie strat. Potem jednak sytuacja wróciła do normy i zdecydowana przewaga przyjezdnych po raz kolejny została przypieczętowana (18:25). I trzecia partia spotkania na Mazowszu nie przyniosła początkowo zmiany obrazu gry. Świetnie grała Grejman, a gospodynie miały problemy z każdym siatkarskim elementem. Druga część seta to już jednak najlepszy fragment meczu zespołu z Legionowa, dzięki któremu udało się na chwilę wrócić do meczu (25:22). To co stało się jednak w partii czwartej przekroczyło chyba najgorsze senne koszmary gospodyń. Set bez historii, w którym Legionowianki nie wyszły nawet z 10 punktów, zakończył się ich wstydliwą porażką, w bardzo słabym stylu (8:25).
Legionovia Legionowo – Polski Cukier Muszynianka Muszyna 1:3 (18:25, 18:25, 25:22, 8:25)
Mecz Tauronu MKS-u Dąbrowa Górnicza z Impelem Wrocław zostanie rozegrany 6 marca 2016 roku.