Vojtech Stursa skrytykował organizatorów zawodów Pucharu Świata w Wiśle. Do jego słów odniósł się Adam Małysz, kiedyś wybitny skoczek, dziś dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego.
Najlepsi skoczkowie narciarscy świata rozpoczęli już kolejny sezon zimowych zmagań. Tym razem, jak nigdy dotąd w historii, jako pierwsza ugościła ich Wisła. W sobotniej “drużynówce”, a także w niedzielnych zawodach indywidualnych zabrakło jednak Vojtecha Stursy. 22-latek podczas piątkowych kwalifikacji nie ustał swojej próby i groźnie upadł na zeskok. Opuścił go przy pomocy służb medycznych, lecz widać było, że utyka. – Skocznia była dzisiaj tragiczna. Nie wiem, jak można robić zawody przy +15 stopniach Celsjusza. To kompletny nonsens. Matka natura puka się w czoło – napisał po tym wszystkim Czech na jednym z portali społecznościowych.
Oprócz niego, w trakcie całego weekendu przewróciło się też kilku innych skoczków, którzy nie poradzili sobie na sztucznym śniegu. Adam Małysz został zapytany o tę kwestię w jednym z wywiadów dla Telewizji Polskiej. – Było parę upadków i to negatywnie wpłynie na ocenę przyznaną nam przez FIS. Wiadomo jednak doskonale, że mowa o zawodnikach, co nie potrafią doskonale jeździć na nartach. Ci najlepsi lądują, jadą telemarkiem, skręcają, aż są na miejscu, odpinają narty. A jak już ktoś zaczyna jechać i trzepie nim całym, to widać, że jest coś nie tak. Zastanawia się już na górze, jak wyhamować – powiedział dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego.
Pomijając już to zamieszanie, konkursy w Wiśle przebiegły bardzo sprawnie, przy udziale kilku tysięcy kibiców. Adam Małysz zdradził, że jest szansa, by za rok kolejny sezon cyklu Pucharu Świata również rozpoczął się na skoczni jego imienia. – Jest na to szansa. Pod kątem atmosfery, jaka panuje podczas zawodów, zostaliśmy bardzo wysoko ocenieni.
Post Vojtecha Stursy:
