“Jeśli nie teraz, to kiedy”? Tak w szatni mogli się pytać nawzajem szczypiorniści NMC Górnika Zabrze. Ich przeciwnikiem było bardzo osłabione, PGE Vive Kielce. Zabrzanie nie potrafili jednak tego wykorzystać.
Michał Jurecki, Mariusz Jurkiewicz, Marko Mamić, Bartłomiej Bis, Uladzislau Kulesh i Luka Cindrić. Nie, to nie jest podstawowa “szóstka”, która wyszła na mecz z NMC Górnikiem Zabrze. To lista kontuzjowanych zawodników, z których w piątkowe popołudnie nie mógł skorzystać trener Talant Dujszebajew.
Dlatego wyjątkowo pusto wyglądała dziś ławka kielczan, którzy przystąpili do meczu w dziesiątkę – zdziesiątkowani kontuzjami.
Po tym, jak na parkiet wyszła pierwsza siódemka zespołu, na krzesełkach wzdłuż linii bocznej boiska pozostali jedynie Filip Ivić, Arkadiusz Moryto i Julen Aginagalde, który zresztą szybko wszedł na parkiet, pomagać Arciomowi Karalokowi na środku defensywy.
Wydawało się więc, że dla mającego medalowe ambicje NMC Górnika otwiera się ogromna szansa na pokonanie mistrza Polski. Nic jednak bardziej mylnego. Zabrzanie w ten mecz weszli fatalnie, pudłowali niemiłosiernie, a pierwszą bramkę zdobyli dopiero po upływie dziewięciu minut.
Nie dziwi więc, że po upływie 20. minut, trener Ratislav Trtik wziął czas i w swoim bardzo ekspresyjnym stylu, zrugał zawodników NMC Górnika. Taka “motywacja” na nic się jednak nie zdała. PGE Vive Kielce ani przez chwilę nie mogło się czuć zagrożone.
Wciąż jednak wydawało się, że szansą Górnika będzie druga połowa. Logika nakazywała domyślać się, że osłabieni kadrowo kielczanie, zaczną opadać z sił.
Takie rozumowanie szybko spaliło na panewce. W 40. minucie spotkania bramkę na 20:11 zdobył Blaz Janc, który w powietrzu złapał piłkę rzuconą do niego z przeciwległego skrzydła przez Angela Fernandeza. Choć Jan Czuwara cały czas czuwał nad Alexem Dujshebaevem, to i jemu udawało się sprytnie wymknąć spod pieczy skrzydłowego i zdobywać kolejne trafienia.
Kielczanie zakończyli mecz wynikiem 32:23, z poczuciem bardzo dobrze wykonanego zadania. Kolejne spotkanie rozegrają już we wtorek, 11 września, na wyjeździe w Gdynii.
Górnicy z kolei powinni naprawdę mocno uderzyć się pierś. Nie wykorzystali wspaniałej okazji na dobranie się do skóry PGE Vive Kielce.
PGE VIVE Kielce – NMC Górnik Zabrze 32:23 (14:9)
PGE VIVE Kielce:Ivić, Cupara – Dujshebaev 5, Aginagalde, Jachlewski 5, Janc 5, Lijewski 5, Moryto 4, Fernandez Perez 5, Karalok 3.
NMC Górnik Zabrze:Kornecki, Kazimier, Zapora – Gluch 3, Daćko 3, Tomczak 2, Gromyko 2, Sluijters 4, Czuwara 1, Pawelec, Bushkou 1, Tatarintsev 2, Gliński 2, Gogola 1, Bąk 2, Adamuszek.