Po porażce w półfinale z PSG, mistrzom Polski pozostała walka o brązowy medal. Ich rywalem był katarski Al Sadd. Vive Tauron Kielce dostało szansę na to, aby zostać pierwszym zespołem w historii polskiej piłki ręcznej, który stanie na podium klubowych mistrzostw świata. Wykorzystali ją, chociaż rywalizacja na początku spotkania była wyrównana. Ostatecznie kielczanie wygrali 36:25.
Dobrze w mecz weszli nasi zawodnicy i szybko objęli prowadzenie, lecz nie trwało to długo i po akcji Tomicia nastąpił remis (2:2). Katarczycy od początku grali ostro i od trzeciej minuty musieli sobie radzić bez jednego wykluczonego zawodnika. To jednak nie osłabiło rywala polskiej ekipy i drużyny szły “łeb w łeb”. Liderem Vive był Karol Bielecki, który świetnie trafiał z dystansu (5:5). Tymczasem karę dostał Paczkowski, a skutecznie rzucił Reichmann. Tempo meczu było szybkie, ale żadna z ekip nie była w stanie “odjechać”. Vive udało się objąć prowadzenie po bramce Strleka. Kielczanie zaczęli się rozpędzać – dzięki Chrapkowskiemu i Djukiciowi powiększyli różnicę, i o czas poprosił szkoleniowiec Al Sadd (11:8). Natomiast dobrymi interwencjami popisywał się Ivić, a jego koledzy z drużyny wykorzystywali kontry. Pod koniec pierwszej połowy wykluczony został Kus, ale nie wpłynęło to znacznie na rezultat starcia. Dodatkowo również rzucili Lijewski i Djukić, i na przerwę kielczanie schodzili z bezpieczną przewagą (20:12).
Od początku drugiej części to Vive dominowało, a problem ze skończeniem akcji mieli Katarczycy, którzy podawali piłki niedokładnie. Natomiast w naszej drużynie trafiali Bielecki z Paczkowskim (25:13). W 38. minucie z koła znakomicie rzucił Aguinagalde. Mistrzowie Polski byli coraz bliżej wygranej w tym spotkaniu. Zawodnicy Al Sadd próbowali odrabiać straty, ale były one zbyt duże, aby myśleć o wyrównaniu – kielczanie mieli już dwanaście bramek zapasu. W katarskiej ekipie trafiał jedynie Saied (28:16). W międzyczasie skuteczną obronę na swoim koncie zapisał Stanić, ale różnica nadal była ogromna. O czas poprosił trener Katarczyków, a tuż przed kontrę wykorzystał Djukić. Przerwa niewiele pomogła gospodarzom, chociaż Albishi trafił z prawego skrzydła. Al Sadd nie odpuszczało, a nasz zespół przestał trafiać. Przez pięć minut nie zdobyli żadnej bramki, ale gorszy moment przełamał Zorman. W końcówce starcia Ivić obronił rzut karny, a Jachlewski rzucił z lewej flanki. Tuż przed gwizdkiem sędziego trafił Saied, lecz nie miało to wpływu na wynik meczu (36:25).
Vive Tauron Kielce – Al Sadd 36:25 (20:12)
Vive Tauron Kielce: Szmal, Ivić – Aguinagalde, Bielecki, Chrapkowski, Djukić, Jachlewski, Jurkiewicz, Kus, Lijewski, Paczkowski, Reichmann, Strlek, Vujović, Walczak, Zorman
Al Sadd: Stanić, Yusuff – Alkrad, Bannour, Al Karbi, Murad, Awn Albishi, Saied, Omahić, Tomić, Al Ghamdi, Elsayed, Hassab Alla, Ali Kenaoui, Soussi, Zouaoui