TBL play-off: Twierdza Włocławek zdobyta po raz pierwszy w tym sezonie!

Aktualizacja: 17 maj 2016, 23:30
17 maj 2016, 21:55

W trzecim meczu półfinałowym fazy play-off Tauron Basket Ligi, Anwil Włocławek niespodziewanie poległ na własnym parkiecie z Rosą Radom, przegrywając 56:71. Gości do zwycięstwa poprowadził były zawodnik Anwilu – Michał Sokołowski, dzięki czemu radomianie odzyskali przewagę własnego parkietu.

Po dwóch pierwszych meczach serii półfinałowej rozgrywanych w Radomiu, rywalizacja przeniosła się do Włocławka. Rosę czekała więc bardzo trudna przeprawa, bowiem musieli sobie radzić bez swojego najlepszego strzelca – kontuzjowanego C.J Harrisa, poza tym Anwil nie zaznał jeszcze w tym sezonie goryczy porażki na własnym terenie.

Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęli jednak przyjezdni- najpierw cztery punkty zdobył doświadczony Robert Witka, a po celnej “trójce” Sokołowskiego prowadzili już nawet 11:2. Sytuację próbował ratować celnym rzutem za trzy David Jelinek, lecz pięknym za nadobne odpowiedzieli mu Thomas i Jeszke, przez co Anwil przegrywał aż 5:17. Zawodnicy Rosy świetnie radzili sobie z obroną strefową gospodarzy, równocześnie ograniczając poczynania ofensywne rywali. W całej kwarcie włocławianie trafili zaledwie 3 z 19 rzutów z gry, przez co pierwszą część meczu przegrali aż 8:23.

Na początku drugiej kwarty Anwil w końcu zaczął trafiać trójki – najpierw Jelinek, a później Andjusić dali sygnał do odrabiania strat. Radomianie pogubili się wyraźnie w tej części meczu, pozwolili na łatwą zbiórkę i dobitkę Tomaszka, następnie popełnili stratę, po której łatwe punkty zdobył Łączyński i gospodarze przegrywali już tylko 18:25. Dopiero po przerwie wziętej przez trenera Kamińskiego, goście wyrwali się z letargu za sprawą Michała Sokołowskiego, który najpierw trafił za trzy, potem zdobył punkty efektownym wsadem, a następnie dorzucił kolejną “trójkę” i Rosa znów objęła bezpieczne prowadzenie. Ostatecznie włocławianie wygrali tą kwartę tylko jednym punktem, i na przerwę schodzili przegrywając 26:40.

Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmieniał. Zawodnicy z Radomia w dalszym ciągu kontrolowali grę, rozbijając obronę rywali i panując pod tablicami. Zdesperowany trener Milicić zdecydował się nawet na wystawienie wydawało się kontuzjowanego Diduszki, który jednak w swojej pierwszej akcji został zablokowany. Swój show kontynuował natomiast Sokołowski oraz Adams, którzy bezlitośnie wykorzystywali każdy błąd w obronie, kończąc akcje efektownymi wsadami. Po jednej z takich akcji Adamsa Rosa prowadziła już 20 punktami (54:34). Kwintesencją wybornej gry obydwu zawodników była akcja w samej końcówce, gdy Adams po przechwycie podał pod kosz do niepilnowanego Sokołowskiego, a ten zdobył łatwe punkty równo z syreną kończącą kwartę. W tej chwili Rosa prowadziła aż 62:38.

Ostatnia część spotkania w myśl zasady “jak nie idzie, to nie idzie”, nie przyniosła już większych zmian w grze gospodarzy. Gracze Anwilu nie trafiali nawet z czystych pozycji, gubili piłkę pod koszem i wyraźnie zniechęceni czekali już tylko na końcowy wymiar kary. Jakby nieszczęść było mało kontuzji doznał jeszcze Robert Skibniewski. Rosa już spokojnie kontrolowała przebieg wydarzeń na parkiecie, rozmiar porażki zmniejszyli jeszcze trójkami Diduszko i Andjisić, przez co ostatecznie Rosa pokonała Anwil 71:56.

Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem meczu był wspomniany wcześniej Michał Sokołowski, który skończył spotkanie z 26 punktami i 8 zbiórkami. W pokonanej drużynie 14 “oczek” rzucił David Jelinek.

Anwil Włocławek – Rosa Radom 56:71 (8:23, 18:17, 12:22, 18:9)

Anwil:Jelinek 14, Andjusić 10, Tomaszek 9, Łączyński 8, Diduszko 5, Bristol 4, Stelmach 3, Skibniewski 2, Chyliński 1, Warszawski 0, Dmitriew 0.

Rosa: Sokołowski 26, Thomas 13, Adams 11, Szymkiewicz 6, Wika 6, Zajcew 5, Jeszke 3, Hajrić 1, Zegzuła 0, Schenk 0, Bonarek 0.

Stan rywalizacji: 2-1 dla Rosy


Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA