W otwierającym trzydziestą serię spotkań meczu Anwil Włocławek nie dał żadnych szans King Wilkom Morskim. Podopieczni Igora Milicicia są coraz bliżej zakończenia sezonu zasadniczego na trzecim miejsce w tabeli.
Anwil Włocławek podejmował King Wilki Morskie Szczecin zaledwie trzy dni po bolesnej porażce w derbowym spotkaniu w Toruniu. Mimo tej przegranej, włocławianie wciąż zachowali szanse na zajęcie trzeciego miejsca przed startem fazy play-off. Spotkanie z ekipą ze Szczecina miało też inny smaczek: podopieczni Igora Milicicia stanęli przed szansą pobicia dwudziestoletniego rekordu zwycięstw z rzędu we własnej hali. W sezonie 1995/96 licznik zatrzymał się na liczbie czternaście. Pokonanie King Wilków byłoby dla włocławian piętnastą wiktorią z rzędu we własnej hali w tym sezonie. -Myślenie o rekordzie jest w naszej sytuacji niepotrzebne, nie musimy sobie zakrzątać tym głowy – asekuracyjnie przed meczem zapowiadał Michał Chyliński.
Pierwsza kwarta była bardzo wyrównana. Przez pierwsze kilka minut nieznaczna przewagę utrzymywali goście ze Szczecina, lecz ostatnie słowo w tej części gry należało do Anwilu, a konkretnie do będącego ostatnio w świetnej formie Fiodora Dmitriewa. Silny skrzydłowy skutecznie zakończył trzy ostatnie akcje swojej ekipy i wyprowadził Anwil na prowadzenie 15:14.
Oba zespoły w pierwszych fragmentach spotkania starały się prezentować agresywną i szybką koszykówkę. O ile to zdanie bardzo dobrze opisuje grę i jednej i drugiej drużyny w pierwszej kwarcie, o tyle następne odsłony należały do gospodarzy. W drugiej kwarcie „odpalił” Andjusić, który kilkukrotnie rzucał z pół dystansu i raz popisowo przedarł się pod kosz, efektownie zdobywając dwa punkty. Wilki Morskie zaczęły razić niefrasobliwością. Zawodnicy ze Szczecina w pierwszej połowie popełnili aż 11 strat. Gospodarze zaś byli bardziej dokładnie i z każdą kolejną minutą powiększali swój dystans nad przyjezdnymi.
Losy spotkania zostały rozstrzygnięte w trzeciej kwarcie, którą podopieczni Milicicia wygrali 35:12. Jelinek, Chyliński i Andjusić zaczęli punktować seriami, a King Wilki Morskie nie potrafili przeciwstawić się świetnie zorganizowanym gospodarzom. Obrona strefowa przynosiła efekty – goście ze Szczecina byli nieskuteczni i oddawali rzuty z nieprzygotowanych pozycji.
Ostatnia cześć gry to już dopełnienie formalności przez gospodarzy. Największe spustoszenie pod koszem Anwilu siał Jelinek, który trafiał prawie wszystko. W całym spotkaniu podopieczni Milicicia trafili czternaście rzutów za trzy punkty i to właśnie trafienia zza linii 6,75 były główną bronią gospodarzy. Za to goście popełnili w całym spotkaniu 23 straty. Notując takie statystyki i mając naprzeciw sobie tak poukładanego przeciwnika jak Anwil, zawodnicy ze Szczecina mogli tylko prosić o jak najmniejszy wymiar kary.
Anwil Włocławek – King Wilki Morskie Szczecin 94:63 (15:14, 25:19, 35:12, 19:18)
Anwil: Jelinek 17, Andjusić 16, Diduszko 11, Chyliński 10, Bristol 10, Stelmach 9, Dmitriew 9, Tomaszk 6, Skibniewski 3, Łączyński 3, Hanke, Warszawski
Wilki: Gaines 14, Kikowski 10, Nowakowski 9, Aiken 8, Brown 5, Leończyk 4, Majewski 4, Garbacz 3, Robinson 2, Majcherek 2, Galdikas 2, Nikolić