W ramach 20. kolejki siatkarskiej ekstraklasy zdobywcy Pucharu Polski podejmowali w swojej hali Jastrzębski Węgiel. Podopieczni Ferdinando de Giorgiego pokazali się ze swojej najlepszej strony, jednak gdańszczanom udało się zupełnie odwrócić losy spotkania. Zwycięzcę miał wyłonić tie-break.
Jastrzębianie dobrze otworzyli premierową odsłonę. Już od samego początku wypracowali sobie bezpieczną przewagę (3:6). Zawodnicy Trefla z całych sił próbowali doprowadzić do wyrównania, jednak nie było to takie proste zadanie (5:10). Niespodziewanie jastrzębianie zanotowali słabszy okres w grze i gospodarzom udało się nadrobić trochę punktów (10:12). Podopieczni Ferdinando de Giorgiego bardzo szybko zareagowali i już po chwili z powrotem mogli cieszyć się z pięciopunktowego prowadzenia (12:17). Nie do zatrzymania byli Maciej Muzaj i Salvador Hidalgo Oliva, a ze środka siatki wspierał ich Wojciech Sobala (17:22). Pierwszy set padł łupem przyjezdnych, a zakończyła go nieudana zagrywka Patryka Niemca (20:25).
Rozpędzeni jastrzębianie dobrze zaczęli następnego seta (2:6). Miejscowi dwoili się i troili, aby choć trochę zbliżyć się do rywali i ostatecznie po ataku Artura Szalpuka zmniejszyli straty do trzech oczek (5:8). Przyjezdni nie pozwolili im jednak zniwelować różnicy do zera i szybko wrócili do wysokiej przewagi (10:15). Na nic zdawały się czasy na żądanie Andrei Anastasiego, jego zawodnicy nie potrafili dogonić przeciwników. Wiele wskazywało na to, że zakończenie partii będzie tylko formalnością (11:18). Set zakończył sprytny atak Olivy (18:25).
Inaczej niż w poprzednich odsłonach, trzecią partię zaczęliśmy od remisu 3:3. Tym razem zawodnicy Trefla Gdańsk nie pozwolili rywalom od razu zdobyć wysokiej przewagi (6:7). Chwilę później doprowadzili do wyrównania (11:11) i zespoły przez krótki czas grały punkt za punkt. Ostatecznie jastrzębianie powrócili na prowadzenie, jednak nadal nie było ono tak wysokie jak w poprzednich odsłonach (17:19). Podopieczni Andrei Anastasiego po raz kolejny wykorzystali swoje szanse i w samej końcówce po raz kolejny doprowadzili do remisu (22:22). Ta partia była zdecydowanie bardziej zacięta niż poprzednie (24:24). Goście mieli do wykorzystania trzy meczbole, jednak ostatecznie z sytuacji obronną ręką wyszli gdańszczanie, wygrywając 28:26.
Podobnie jak w poprzedniej odsłonie, początek tej partii zwiastował bardzo zaciętą grę punkt za punkt (5:5). Rzeczywiście, tak się stało – zespoły szły łeb w łeb, jednak ostatecznie to gdańszczanie zdobyli kilka “oczek” przewagi (10:7). Tym samym zapewnili sobie komfort gry, który pozwalał im więcej ryzykować. Zdecydowanie się to opłaciło, nim się obejrzeliśmy przewaga miejscowych urosła do czterech punktów (14:10). Jastrzębianie jednak bardzo szybko dogonili rywali. Set powoli wkraczał w decydującą fazę, a gdańszczanom udało się utrzymać przy prowadzeniu (20:18). Czwarty set zakończył Mateusz Mika efektownie punktując bezpośrednio z zagrywki (25:19).
Gdańszczanie rozpoczęli tie-break z przytupem, zaczynając od asa serwisowego Wojciecha Grzyba (4:1). Pomimo interwencji ze strony trenera, sytuacja jastrzębian nie ulegała poprawie (8:3). Ostatecznie udało im się zmniejszyć straty do jednego “oczka”, ale to gospodarze w dalszym ciągu pozostawali na prowadzeniu (12:11). Mimo wszystko, podopieczni trenera Anastasiego nie dali odebrać sobie szansy i triumfowali 15:13
Trefl Gdańsk – Jastrzębski Węgiel 15:13 (20:25, 18:25, 28:26, 25:19, 15:13)
MVP: Artur Szalpuk
Trefl Gdańsk: Sanders, Mika, McDonnell, Schulz, Szalpuk, Nowakowski, Jakubiszak, Grzyb, Gunter, Niemiec, Ferens, Olenderek, Majcherski
Jastrzębski Węgiel: Boruch, De Rocco, Ernastowicz, Oliva, Kampa, Lushtaku, Muzaj, Quiroga, Sobala, Strzeżek, Turski,Gdowski, Popiwczak