W ramach Turnieju Noworocznego o Puchar Prezydenta miasta Krosna po raz kolejny w meczu towarzyskim spotkała się drużyna Mistrzów Polski, Asseco Resovia Rzeszów oraz mistrzowie Europy, Zenit Kazań. Po bardzo emocjonującym, pięciosetowym spotkaniu Polacy ulegli Rosjanom 2:3.
Pierwszy set rozpoczął się bardzo wyrównanie (3:2), jednak po wejściu na zagrywkę Oliega Achrema i dwóch kolejnych asach serwisowych oraz fantastycznej grze Resovii w bloku przewaga rzeszowian zwiększyła się do czterech cennych punktów (6:2). Obydwa zespoły popełniały sporo niepotrzebnych błędów na zagrywce, jednak to Mistrzowie Polski zeszli na pierwszą przerwę techniczną na prowadzeniu (8:5). Po powrocie na boisko Zenit Kazań zaczął jednak błyskawicznie odrabiać straty (8:7), w czym pomagały błędy gospodarzy. Rzeszowianie wrócili jednak do swojego rytmu gry bardzo szybko (10:7) i dalsza walka toczyła się wyrównanie, punkt za punkt (12:9), co udało się przełamać dopiero po serii niezwykle skutecznych zagrywek Dominika Witczaka (14:9). Asseco Resovia Rzeszów przez całą partię świetnie pracowała blokiem, przez który przebić nie mógł się nawet Wilfredo Leon (16:10). Mimo zrywu Zenitu Kazań w końcówce i stopniowego odrabiania strat Rosjan (23:20), przewaga gospodarzy okazała się zbyt wysoka i tym po ostatniej, niezwykle długiej wymianie rzeszowianie zapisali na swoim koncie pierwszego zwycięskiego seta (25:21).
W drugiej partii początek okazał się równie wyrównany, jak w poprzednim secie (3:2), tym razem jednak żadnemu z zespołów nie udało się wyrobić większego prowadzenia i na pierwszej przerwie technicznej Zenit Kazań prowadził zaledwie jednym punktem (7:8). Po powrocie na boisko obydwa zespoły nadal grały niezwykle (12:12) i aż do drugiej przerwy technicznej nikomu nie udało się wyjść na większe niż jednopunktowe prowadzenie (16:15). Tuż przed zejściem z boiska pierwszą żółtą kartkę za dyskutowanie z sędzią głównym otrzymał Igor Kobzar. Po drugiej przerwie technicznej obydwa zespoły zaczęły popełniać sporo niepotrzebnych błędów własnych, przede wszystkim na zagrywce, jednak nadal sytuacja punktowa była bardzo wyrównana (19:18). Asseco Resovii Rzeszów w końcu udało się powiększyć prowadzenie do dwóch cennych punktów (20:18), które Zenit Kazań błyskawicznie jednak zniwelował (20:20). W końcówce nie brakowało emocji i bardzo widowiskowych obron, po obydwu stronach siatki (21:21), jednak po serii skutecznych zagrywek Igora Kobzara i świetnej grze w bloku duetu Kuleshov-Anderson Zenit Kazań wyszedł na prowadzenie w niezwykle istotnym momencie (21:23). W decydującej akcji błąd popełnił Thomas Jaeschke, przekładając ręce przez siatkę (22:24) i chwilę później, po skutecznym ataku Wilfredo Leona Zenit Kazań wyrównał wynik w całym spotkaniu (22:25).
Od świetnej serii trzeciego seta rozpoczął Zenit Kazań przy niezwykle silnej zagrywce Igora Kobzara (0:4). Rosjan udało się zatrzymać dopiero blokiem Dominika Witczaka (1:4), jednak dalsza walka była niezwykle wyrównana i Asseco Resovia Rzeszów miała problemy z odrobieniem strat (3:6). Przewaga gości utrzymywała się podczas pierwszej przerwy technicznej (4:8), a tuż po powrocie na boisko serią niezwykle celnych zagrywek zwiększył ją Wilfredo Leon (5:11). Rzeszowianie mieli ogromne problemy z zagrywką, która co chwilę lądowała w siatce, lub bardzo daleko poza boiskiem (8:14). Mimo zaciętej walki po stronie Mistrzów Polski i wejściu na boisko Aleksandra Śliwki, zespołowi nie udało się zmniejszyć strat podczas drugiej przerwy technicznej (11:16), a po powrocie na boisko sytuacja nie uległa zmianie i przewaga gości rosła z akcji na akcję. Rzeszowianie popełniali błędy w każdym elemencie, dodatkowo grając bardzo niedokładnie, co błyskawicznie przejawiało się w wyniku (12:21). Świetną zmianę w rosyjskim zespole zrobił także Aleksiej Spiridonov, który dodał swojemu zespołowi kolejne dwa cenne punkty (13:23) i mimo kolejnych świetnych akcji w wykonaniu Asseco Resovii Rzeszów przy zagrywce Thomasa Jaeschke (17:24), przewaga Mistrzów Europy była zbyt duża do odrobienia i tym samym zapisali oni na swoim koncie kolejnego zwycięskiego seta (17:25).
Czwarta partia od początku była znacznie bardziej wyrównana, niż set poprzedni (4:4), jednak tym razem to Asseco Resovii udało się wyjść na prowadzenie podczas pierwszej przerwy technicznej (8:7). Po powrocie na boisko świetnie radzili sobie gospodarze, którym udało się utworzyć kilkupunktowe prowadzenie (11:8), do którego dokładały się kolejne błędy w drużynie Zenitu Kazań (13:9). Do drugiej przerwy technicznej rzeszowianom udało się powiększyć istniejącą już przewagę (16:11), jednak po powrocie na boisko świetną serię zagrywek w stronę Mistrzów Polski posłał Matthew Anderson, co w połączeniu z niezwykle precyzyjnymi atakami Wilfredo Leona pozwoliło Zenitowi Kazań znacznie zmniejszyć straty do gospodarzy (16:14). Rzeszowianie szybko ponownie powiększyli jednak prowadzenie (21:17), dzięki czemu w końcówce to Rosjanie grali pod wpływem większych nerwów. Bardzo skuteczny w ostatnich akcjach był Dawid Dryja, kończący wiele niezwykle ważnych akcji (23:18) i tym samym po kończącym ataku Oliega Achrema Asseco Resovia Rzeszów wyrównała wynik w całym spotkaniu (25:21).
Tie-break rozpoczął się od wyrównanej gry po obu siatki (2:2), jednak chwilę później to Zenit Kazań wyszedł na pierwsze prowadzenie w tej partii (2:4), które rzeszowianie błyskawicznie jednak zniwelowali (4:4). Dalsza walka była bardzo wyrównana, jednak po dotknięciu siatki przez zawodników Asseco Resovii Rzeszów podczas zamiany stron gospodarze tracili dwa cenne punkty (6:8). Po powrocie na boisko rywalizacja była bardzo wyrównana (9:10), jednak przez cały czas to Zenit Kazań utrzymywał się na niewielkim prowadzeniu (11:13) i w kluczowym momencie seta przewaga to okazała się kluczowa do zwycięstwa Zenitu Kazań (13:15).
Asseco Resovia Rzeszów – Zenit Kazań 2:3 (25:21, 22:25, 17:25, 25:21, 13:15)
MVP: Wiktor Poletaev
Asseco Resovia Rzeszów: Jaeschke, Tichacek, Dryja, Achrem, Pashytskyy, Witczak, Ignaczak, Śliwka, Holmes, Perłowski, Karakuła.
Zenit Kazań: Anderson, Kuleshov, Bagrei, Leon, Kobzar, Gustayluk, Babichev, Poletaev, Spiridonov, Demakow.