Kiedy w krakowskiej Tauron Arenie w meczu przeciwko Polsce Manuel Strlek zdobywał trzydziestą bramkę dla Chorwacji, która oznaczała przewagę aż siedemnastu trafień rywali Polaków, kibice na hali załamywali ręce. Chwilę później jednak stało się coś jeszcze bardziej sensacyjnego. Cała hala ze wszystkich sił dopingowała biało-czerwonych i śpiewała „Mazurka Dąbrowskiego”.
Dziewięć lat temu, 4 lutego 2007 roku polscy piłkarze ręczni przegrali z reprezentacją Niemiec w finale Mistrzostw Świata. Od tego czasu w Polsce „szczypiorniak” przeszedł drogę od zaściankowej, świetlicowej dyscypliny sportu do jednej z najbardziej popularnych w kraju. Dziś piłkarze ręczni zapełniają potężne hale widowiskowo-sportowe. O prawa do transmisji telewizyjnych biją się największe telewizje w kraju, pojawili się możni sponsorzy, a dyscyplina przeżywa rozkwit.
Punktem kulminacyjnym tej erupcji zainteresowania piłką ręczną w Polsce były Mistrzostwa Europy nad Wisłą. Mimo, że nasi szczypiorniści nie zdołali spełnić marzeń swoich oraz kibiców o medalu, to do końca turnieju fani tłumnie odwiedzali hale. Pochwały od Europejskiej Federacji, zagranicznych fanów i dziennikarzy spływały od samego początku aż do zakończenia mistrzostw.
Sukces odniosły też miasta-organizatorzy imprezy, a zwłaszcza Kraków, który gościł mecze Polaków oraz fazę finałową. Spotkania rozgrywano w ultranowoczesnej Tauron Arenie, którą możemy chwalić się w całej Europie. Organizatorzy zainwestowali w turniej sporo pieniędzy, ale już teraz można być pewnym, że była to inwestycja trafiona.
Ręce zaciera także Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej, która przyznała Polsce i Szwecji prawo organizacji Mistrzostw Świata. Polska jako kraj jest dziś całkowicie gotowa na takie wydarzenie. Nie musimy – tak jak to było przed EURO 2012 w piłce nożnej – do końca drżeć o to, czy wszystko będzie przygotowane na czas. Mamy odpowiednią infrastrukturę i ogromną rzeszę fanów, coraz lepiej rozumiejących specyfikę szczypiorniaka.
21 września 2014 roku, kiedy w katowickim Spodku Mariusz Wlazły wbijał piłkę w parkiet, zapewniając Polsce tytuł mistrza świata, Polska odtrąbiła wielki sukces. Siatkarze zostali najlepszą drużyną globu, a polscy kibice mogli wykrzyczeć: „Jesteśmy mistrzami świata”. Polscy szczypiorniści nie powtórzyli sukcesu siatkarzy, ale Polska podstawiła na ten turniej wielką, błyszczącą scenę. Wyznaczyła nowe, nieosiągalne dla innych standardy organizacji imprez sportowych. Do końca balu bawili się na tej scenie goście z zagranicy, ale jako organizator tego przyjęcia możemy być z siebie dumni. W tej kwestii, bez fałszywej skromności, możemy znów powiedzieć: jesteśmy mistrzami świata.
Autor: Dawid Kaźmierczak