“Nie mogę powiedzieć, że byliśmy faworytami do zdobycia kwalifikacji. Byliśmy kolejnym zespołem, który walczył o bilet do Tokio” przyznał po zakończonym turnieju w Gdańsku Wilfredo Leon. Polacy jednak kwalifikację zdobyli, a Kubańczyk był jedną z wyróżniających się postaci na boisku.
Wilfredo Leon pierwszy raz wziął udział w kwalifikacjach olimpijskich gdy miał 14 lat i niestety zawody nie przebiegły po myśli Kubańczyków. Kolejny turniej, również nieudany, miał miejsce na chwilę przed tym jak Leon zrezygnował z gry w swojej narodowej drużynie. Dopiero trzecie podejście, w Biało-Czerwonych barwach, było dla przyjmującego udane.
– Różnica między tymi turniejami jest ogromna. Przede wszystkim jestem starszy (śmiech). Teraz mam na swoich barkach więcej doświadczenia. To były moje trzecie kwalifikacje i w końcu się udało. Oczywiście przy pomocy drużyny, bo sam nic bym nie mógł zdziałać. Dziękuję chłopakom, wszystkim kibicom i wam dziennikarzom też (śmiech) – powiedział po zakończonym turnieju w Gdańsku Wilfredo Leon – Nie mogę powiedzieć, że byliśmy faworytami do zdobycia kwalifikacji. Byliśmy kolejnym zespołem, który walczył o bilet do Tokio. Pracowaliśmy bardzo ciężko, tak samo jak inne drużyny. Wszyscy chcieli wygrać i na ich nieszczęście to nam się udało. Często modlę się: Boże, proszę, pracujemy tak ciężko, dołóż do tego swoja rękę. Możemy teraz zobaczyć tego wynik (śmiech).
Kluczowym i najtrudniejszym momentem rozgrywek miało być spotkanie z Francją. Polacy pokonali rywali 3:0, ale według Wilfredo ta przeprawa wcale nie była taka prosta…
– Nie mogę powiedzieć, że to było proste, bo graliśmy przeciwko jednej z najlepszych drużyn na świecie, a to nigdy nie jest łatwe, nawet gdy jesteś w drużynie mistrzów świata. Graliśmy bardzo dobrze, na wysokim poziomie. Nawet trener powiedział, że to było 80% naszych możliwości. Nadal mamy kilka problemów, popełniamy głupie błędy. Wygraliśmy, bo umiemy wywierać na przeciwnikach presję, ale nie było to łatwe. Od początku pierwszego seta byliśmy zmotywowani. Mówiliśmy sobie: “nie możemy im pozwolić zrobić show na naszej ziemi”. Inaczej po co mielibyśmy organizować taki turniej.
Przyjmujący był wyróżniającą się postacią w kadrze Vitala Heynena. W meczu przeciwko Francji zdobył łącznie 18 punktów, co dawało najwyższy wynik w zespole. W pozostałych spotkaniach skuteczność Kubańczyka wcale się nie zmniejszała, chociaż jak sam twierdzi, nie jest do końca zadowolony ze swojego występu:
– Nie jestem zadowolony z mojej gry na tym turnieju. Wiem, że mogę grać lepiej, to nie jest sekret dla nikogo. Muszę popełniać mniej błędów na zagrywce i w ataku. Jeżeli chodzi o przyjęcie – było lepsze niż w klubie, ale nadal mam nad czym pracować.
– Nie czuję się liderem – dodał Leon – Każdy w zespole ma określoną rolę. Mówią mi “Leo, powinieneś zrobić to i to”, a ja staram się wykonać zadanie jak najlepiej. Jak się nie uda biorę winę na siebie, przepraszam i próbujemy jeszcze raz.
Gdański turniej był debiutem Leona w meczach o stawkę. Wcześniej Kubańczyka mogliśmy oglądać jedynie w grach sparingowych z Holandią i towarzyskim Memoriale Wagnera. Przyjmujący opowiedział o swoich początkach z polską kadrą narodową:
– Na początku było mi trudno, teraz jest coraz lepiej – przyznał Kubańczyk – Z czasem stajemy się pełną drużyną. Dużą przeszkodą był język i to, że znałem zawodników, ale nigdy nie spotkałem się z żadnym z nich po tej samej stronie siatki. Teraz już wszystko jest w porządku. Czułem się paskudnie, bo wywoływaliście na mnie ogromną presję (śmiech). Ale z drugiej strony to rozumiem – to kraj, w którym każdy kocha barwy narodowe. Pomyślałem: okej, jeżeli chcę tu grać muszę zrozumieć ludzi, pochylić głowę i nie myśleć tyle o tym. Muszę skupić się na mojej pracy, którą jest gra w siatkówkę, potem stworzyć fajne relacje z chłopakami.
Kolejnym wyzwaniem Polaków w tym sezonie są Mistrzostwa Europy. Czempionat starego kontynentu dobywać się będzie w dniach 12-29 września. Polska zagra w grupie D w Rotterdamie i Amsterdamie z Holandią, Czechami, Estonią, Ukrainą oraz Czarnogórą. Sezon reprezentacyjny zakończymy Pucharem Świata: 1-15 października, gdzie zawalczymy z Tunezją, Japonią, USA, Argentyną, Włochami, Rosją, Egiptem, Australią, Brazylią, Kanadą i Iranem.
– Jestem na liście trenera Heynena i jeżeli nie będę miał żadnych problemów ze zdrowiem jestem gotów zagrać i na Mistrzostwach Europy i w Pucharze Świata – zadeklarował Wilfredo Leon.