BBTS Bielsko-Biała ma w tym sezonie dwie twarze. Raz potrafią zagrać bardzo dobry mecz i postraszyć groźnych rywali, a innym razem oddają mecz kompletnie bez walki. Akademicy z Warszawy przyjechali na Podbeskidzie jak po swoje i odjadą do stolicy bez straty seta i po bardzo dobrym meczu (21:25, 20:25, 23:25).
Początek spotkania w hali pod Dębowcem to bardzo wyrównana gra obu zespołów, choć to ekipa ze stolicy minimalnie lepiej weszła w to spotkanie (2:4). Stan dwóch punktów przewagi gości utrzymywał się przez chwilę, ale już przed przerwą techniczną podopieczni Krzysztofa Stelmacha opanowali sytuację, choć jeszcze minimalnie przegrywali (7:8). Po chwili widzieliśmy naprawdę dobre widowisko – twardy mecz, pełen dobrej siatkówki i bardzo wyrównany wynik (12:12). Seria dwóch punktów gospodarzy dała im pierwsze w meczu prowadzenie, ale zaraz znowu był remis i oba zespoły od początku musiały walczyć o przewagę (15:15). Świetnie dysponowany w ekipie gospodarzy był Siergiej Kapelus, który brał na siebie cały ciężar ataku. Po przerwie technicznej w dalszym ciągu widzieliśmy wyrównany mecz, z minimalnym wskazaniem na gospodarzy (19:18). Tak wyrównana gra musiała się w końcu skończyć. Trzy akcje Akademików, atak Michała Filipa, świetny blok Radomskiego i przyjezdni objęli prowadzenie (21:24). Set skończył się już w kolejnej akcji, gdy błąd w ataku popełnił Janeczek (21:25).
Drugi set przebiegał dość podobnie, a zaczął się bardzo wyrównaną grą punkt za punkt (4:4). Stołeczni zaraz ponownie uzyskali przewagę i grając bardzo konsekwentnie, nie dawali chwili oddechu gospodarzom (6:8). Po dobrym serwisie Bartłomieja Lemańskiego przewaga jeszcze się powiększyła (7:10). Gospodarze kompletnie nie przypominali zespołu, który we własnej hali prawie zawsze toczył z rywalem wyrównaną walkę. Odrzuceni od siatki nie mogli za bardzo nic poradzić na dobrze dysponowanych Akademików (9:14). Kolejne trzy akcje padły łupem bielszczan, co było ich najlepszym osiągnięciem w tym meczu (12:14). Dodało im to skrzydeł, gdyż na drugiej przerwie technicznej – po dobrym ataku Filipa – przegrywali już tylko jednym punktem (15:16). Po przerwie widzieliśmy znowu wymianę punkt za punkt, co znowu zapowiadało świetną końcówkę (17:18). I nagle… można było poczuć deja vu z ubiegłego seta. Bielszczanie kompletnie stracili pomysł na grę, oddali inicjatywę przeciwnikom i zaczęli popełniać sporo błędów (18:23). Tego seta nie dało się już uratować. Zakończył się on świetnym blokiem Jakuba Kowalczyka (20:25).
Początek seta trzeciego wskazywał na kompletne załamanie gospodarzy, którzy stracili trzy pierwsze punkty (0:3). Akademicy grali niesamowicie konsekwentnie i wykorzystywali każdy możliwy błąd rywali (3:7). Świetnie grał Filip, który w ataku nie mylił się, dając spory komfort gospodarzom (4:8). Po przerwie gospodarze zdobyli dwa punkty, lecz to było za mało na dobrze dysponowanych gości, którzy odrzucali rywali serwisem (6:10). Co odrobili gospodarze to zaraz tracili i nie mogli zbliżyć się do rywali (9:13). Nikt nie potrafił wspomóc Kapelusa i Janeczka, którzy łącznie zdobyli ponad 30 punktów w tym spotkaniu (11:15). Kolejne minuty tylko pogrążały zespół z Podbeskidzia. Dużo błędów, dobra gra rywali i przewaga cały czas się utrzymywała (14:18). BBTS zebrał się do odrabiania strat i przewaga gości stopniała do dwóch punktów (18:20). Goście nie byli już tak skuteczni, ale ratowani przez zepsute serwy BBTS-u powoli brnęli do końca meczu (20:22). Gra punkt za punkt mimo wszystko sprzyjała stołecznym, którzy zakończyli mecz po udanym ataku Filipa (23:25).
BBTS Bielsko-Biała – AZS Politechnika Warszawska 0:3 (21:25, 20:25, 23:25)
MVP: Paweł Zagumny
BBTS Bielsko-Biała: Krulicki, Lewis, Siek, Modzelewski, Neroj, Janeczek, Bogdan, Koziura, Wika, Kapelus, Sacharewicz, Kwasowski, Stabrawa
AZS Politechnika Warszawska: Kowalczyk, Olenderek, Radomski, Zagumny, Lemański, Świrydowicz, Samica, Filip, Łapszyński, Firlej, Wierzbowski, Mikołajczak