Warsaw Eagles walczący o przepustkę do półfinału Topligi pokonali na własnym stadionie Kozły Poznań 36:7. Orły chcąc uniknąć kontuzji swoich najlepszych zawodników w decydującej fazie sezonu, wystąpiły bez takich graczy jak Greg Watson, Andre Whyte, czy Charles McCrea, dając szansę na pokazanie się w dłuższym okresie czasu futbolistom z Polski.
Oszczędzający swoje największe gwiazdy gospodarze nie mieli problemów z szybkim objęciem prowadzenia. Wynik tego starcia otworzył krótką akcją biegową Witold Szpotański. Podawał mu Karol Żak, który wobec nieobecności odpoczywającego Grega Watsona, zanotował cały występ. Już kilka minut później Żak zagrał ponownie do Szpotańskiego, a ten przedarł się przez defensywę najsłabszej drużyny tego sezonu Topligi i swój rajd zakończył w polu punktowym Kozłów. Po obu przyłożeniach running backa warszawian celnie za jeden punkt podwyższał Piotr Pamulak. Jeszcze w pierwszej kwarcie długie podanie rozgrywającego Warsaw Eagles zamienił na touchdown Tomasz Ochnio. Również po tej akcji, która przyniosła sześć punktów gospodarzom, Pamulak udanie kopnął i podwyższył rezultat na 21:0.
W drugiej kwarcie dość niespodziewanie to Kozły zdołały momentami przejmować inicjatywę. Zbliżali się systematycznie do pola punktowego gospodarzy i udało im się nawet zanotować przyłożenie, co w tym sezonie nie jest częstym zjawiskiem. Po udanym kopnięciu rezultat brzmiał zatem 21:7. Orły nie dały się jednak zdominować, czego efektem było przyłożenie Jakuba Kłoskowskiego jeszcze przed przerwą. Podwyższenie poprzez kopnięcie nie powiodło się i do szatni Warsaw Eagles schodzili z prowadzeniem 27:7.
Druga połowa nie obfitowała w przyłożenia. Dopiero w ostatniej akcji trzeciej kwarty Ignacy Studziński znajdujący się w polu punktowym gości złapał podanie Karola Żaka, powiększając przewagę punktową Warsaw Eagles. Trzecia odsłona meczu dzięki kolejnemu udanemu podwyższeniu za jeden punkt dała rezultat 34:7. Na zakończenie spotkania dzięki sefety Eagles dopisali sobie kolejne dwa punkty, dzięki czemu odnieśli przekonujące zwycięstwo 36:7.