Setna edycja Giro d’Italia już za nami. Z racji swojego jubileuszu tegoroczne Giro powinno być wyjątkowe, ale włoscy kibice przez organizatorów byli rozczarowani. Postanowiono nie przyznać dzikich kart dwóm włoskim drużynom prokontynentalnym – Androni-Sidermec i Nippo-Vini Fantini. O ile można zrozumieć brak tych pierwszych, o tyle wykluczenie z włoskiego wielkiego touru ekipy Nippo-Vini Fantini było ogromnym zaskoczeniem. W zamian za to na starcie pojawiła się polska drużyna CCC Sprandi Polkowice. “Pomarańczowi” na pewno nas nie rozczarowali, spisując się o niebo lepiej niż dwa lata temu. Łącznie w 100. edycji wystartowało pięciu Polaków: Marcin Białobłocki, Łukasz Owsian, Maciej Paterski (CCC), Tomasz Marczyński (Lotto Soudal) oraz Michał Gołaś (Team Sky).
Po żałobie związanej ze śmiercią Michele Scarponiego włoscy sympatycy kolarstwa tuż przed Giro otrzymali kolejny cios. Stefano Pirazzi i Nicola Ruffoni zostali przyłapani na dopingu. Decyzja ekipy Bardiani nie mogła być inna – obu zawodników wyrzucono z Giro. Tym samym składająca się tylko z włoskich kolarzy drużyna musiała wystartować w siódemkę.
Sardynia była gospodarzem trzech pierwszych etapów. Na początek zaplanowano trasę z Alghero do Olbii. Niezbyt wymagający, 206-kilometrowy odcinek przebiegał zgodnie z planem aż do ostatnich kilometrów. Wystartowała ucieczka (w niej był Marcin Białobłocki), która została złapana w końcowej fazie etapu. W walce sprinterskich pociągów na czoło wysunęła się Bora-Hansgrohe, nagle niespodziewanie od peletonu odjechał jeden z zawodników Bory, Lukas Postlberger. Żadna ekipa nie była w stanie go doścignąć i zaskakująco, to właśnie Austriak został pierwszym kolarzem, który założył różową koszulkę lidera podczas setnego Giro.
Z Olbii kolarze drugiego dnia wystartowali do Tortoli. W odjeździe tym razem znalazł się Łukasz Owsian. Nieco dłuższa i bardziej pagórkowata trasa nie przyniosła niespodzianki i jako pierwszy na metę wjechał peleton. Przyprowadził go Andre Greipel (Lotto Soudal), który na finiszu pokonał reprezentanta gospodarzy, Roberto Ferrariego (UAE Team Emirates). Niemiec tym samym został drugim liderem trzytygodniowej rywalizacji.
W niedzielę peleton żegnał się z Sardynią krótkim (148 km) i płaskim etapem do Cagliari. Z zawodników w pomarańczowych barwach uciekał tym razem Jan Tratnik. W końcówce karty rozdawał wiatr, co świetnie wykorzystała belgijska ekipa Quick-Step Floors. Praca kolarzy z tej drużyny sprawiła, że na metę przyjechała 7-osobowa grupka z trzema zawodnikami Quick-Stepu. W Cagliari po raz pierwszy swoimi sprinterskimi umiejętnościami błysnął Kolumbijczyk Fernando Gaviria. 22-latek dzięki przewadze wynoszącej 13 sekund nad główną grupą został nowym liderem wyścigu.
Po przenosinach na Sycylię odbył się pierwszy górski etap. Portella Feminna Morta i podjazd pod Etnę miały przenieść do czołówki klasyfikacji generalnej faworytów całego wyścigu. Na pierwszym wzniesieniu było dosyć spokojnie, ale na finałowym rozpoczęła się selekcja. Na metę jako pierwszy dojechał Jan Polanc (UAE Team Emirates). Słoweniec cały dzień kręcił w ucieczce, ale pomimo tego dojechał 19 sekund przed drugim Ilnurem Zakarinem (Katusha). Prowadzenie w klasyfikacji generalnej objął Bob Jungels (Quick-Step Floors), który na Etnę dojechał siódmy. Pierwszy przedstawiciel CCC, Jan Hirt pojawił się na mecie prawie pięć minut po Polancu (44. miejsce). Dwa oczka wyżej uplasował się Tomasz Marczyński. W “generalce” w jednej minucie straty do lidera mieściło się już tylko 19 zawodników.
Następny etap był kolejną szansą dla sprinterów. Przed peletonem jechał Maciej Paterski, który zdobył aż 40 punktów do klasyfikacji punktowej, ale oczywiście niewiele to Polakowi dało. Zgodnie z przewidywaniami ucieczka na odcinku z Pedary do Messyny została doścignięta. W Messynie, mieście Vincenzo Nibalego (Bahrain-Merida) jako pierwszy finiszował jego kolega Luka Pibernik. Słoweniec świętował swój sukces, ale nie miał pojęcia o tym, że do przejechania została jeszcze jedna runda. Na właściwym finiszu ponownie najszybszy był Fernando Gaviria, który naturalnie tym razem różowej koszulki nie zdobył, ale mógł cieszyć się z drugiego sukcesu etapowego w Maglia Ciclamino, czyli trykocie lidera klasyfikacji punktowej. Drugi w Messynie był reprezentant gospodarzy z Jarosława, czyli Jakub Mareczko (Willier Triestina).
Koleny dzień przyniósł miłe dla kibiców rozstrzygnięcie, ponieważ do Terme Luigiane dojechała ucieczka. Niestety, nie było w niej przedstawiciela CCC Sprandi. Na finałowym podjeździe ciekawą walkę stoczyli ze sobą Silvan Dillier (BMC) i Jasper Stuyven (Trek-Segafredo). To Dillier okazał się lepszy na kresce. Główna grupa podzieliła się, ale w czołówce klasyfikacji generalnej nic się nie zmieniło. Wśród kolarzy jadących w grupie faworytów nie znalazł się żaden z zawodników CCC. Jan Hirt dojechał kilkanaście sekund za nią (41. miejsce), wyżej, bo 33. był Tomasz Marczyński.
Płaski odcinek z Castrovillari do Alberobello w ucieczce spędził Simone Ponzi, czyli Włoch jeżdżący w barwach CCC Sprandi. W środkowej części etapu po defekcie Ponzi wrócił do peletonu. Do konca etapu niewiele się już działo. W sprinterskiej batalii najlepszy tym razem okazał się Caleb Ewan (Orica-Scott), ale drugi Fernando Gaviria zachował cyklamenową koszulkę. Podium uzupełnił Sam Bennett (Bora-Hansgrohe). Liderem nadal był Jungels.
Sytuacja na ósmym etapie była bardzo dynamiczna. Najwięszą trudnością na tym 189-kilometrowym odcinku miało być Monte Sant’Angelo. Tempo od początku było wysokie. W pierwszej ucieczce znaleźli się Maciej Paterski i Branislau Samoilau. Podczas wjazdu na Monte Sant’Angelo pierwsza, kilkunastoosobowa grupa znacznie się podzieliła, a na czele samotnie kręcił Luis Leon Sanchez (Astana). Na zjazdach do ucieczki z CCC dojechał już tylko Samoilau. Na kolejnych pagórkach odjazd znowu się podzielił i z przodu zostało już tylko kilku zawodników. Na ostatnim kilometrze o zwycięstwo walczyło już tylko czterech. Jako pierwszy po upadku na zakręcie odpadł bardzo aktywny Valerio Conti (UAE Team Emirates). Na sprincie pod górkę w Peschici najlepszy był Gorka Izaguirre (Movistar), który przyjechał przed Giovannim Viscontim (Bahrain-Merida) i Lulu Sanchezem. Główna grupa również się podzieliła, ale nie na tyle, żeby w czołówce klasyfikacji generalnej zaszły zmiany.
Dziewiąty etap wiązał się już z poważnymi emocjami w kontekście klasyfikacji generalnej. Pierwsze 120 kilometrów było dosyć płaskie, ale na sam koniec na kolarzy czekał podjazd pod Blockhaus. W odjeździe w tym dniu pojawili się Tomasz Marczyński i Jan Tratnik, którzy do samego końca próbowali utrzymać się przed główną grupą. Peleton był jednak bezlitosny i jeszcze przed rozpoczęciem podjazdu doścignął uciekinierów. Dwanaście kilometrów przed metą doszło do poważnej kraksy z powodu motocyklisty. Ucierpieli dwaj faworyci z Teamu Sky – Mikel Landa oraz Geraint Thomas, a także Adam Yates z Orici-Scott. Najlepiej na Blockhausie jechał Nairo Quintana, który zostawił wszystkich rywali w tyle. Na metę wjechał 24 sekundy przed Pinotem (FDJ) i Dumoulinem (Team Sunweb). Potem pojedynczo dojeżdżała reszta stawki. Jan Hirt na metę dojechał 26. (+4’39”). Oczywiście Kolumbijczyk został nowym liderem wyścigu, z 28 sekundami przewagi nad Francuzem i 30 sekundami nad Holendrem.
Po drugim dniu przerwy zaplanowana była blisko 40-kilometrowa czasówka z Foligno do Montefalco. Tutaj konkurencję wykosił Tom Dumoulin, który nadrobił 49 sekund nad Geraintem Thomasem i 56 sekund nad Bobem Jungelsem. Bardzo blisko pierwszej dziesiątki był jedenasty Jan Tratnik. Słoweniec z CCC Sprandi do Dumoulina stracił 2 minuty i 18 sekund, ale gdyby pojechał pięć sekund lepiej, to zostałby sklasyfikowany na siódmym miejscu. Nowym liderem został Tom Dumoulin z ogromną przewagą wynoszącą 2 minuty i 23 sekundy nad Nairo Quintaną. Trzeci był Bauke Mollema (Trek-Segafredo), który po pierwszej czasówce tracił do swojego rodaka 2 minuty i 38 sekund.
Jedenasty odcinek można spokojnie porównać do ósmego. Dojechała ucieczka, tempo było dosyć wysokie, tylko góry nieco większe. Peleton miał do pokonania cztery oznaczone podjazdy: Passo della Consuma, Passo della Calla, Passo del Carnallo i Monte Fumaiolo. 161-kilometrowy etap kończył się zjazdem z Monte Fumaiolo do Bagno di Romagna. W pierwszej ucieczce kręciło ponad 20 zawodników (w tym Tomasz Marczyński), więc niektórzy zawodnicy próbowali ją porwać. Tym samym polski zawodnik Lotto Soudal odpadł z odjazdu. Ostatnie kilometry były bardzo emocjonujące, ale zwycięstwo wywalczył Omar Fraile (Dimension Data). Na finiszu Hiszpan pokonał Rui Costę (UAE Team Emirates) i Pierre’a Rollanda (Cannondale-Drapac). W kilkunastoosobowej głównej grupie dojechał Tomasz Marczyński, a minutę później w następnej Jan Hirt. Koszulkę lidera utrzymał Tom Dumoulin.
Na dwunastym etapie faworyci wyścigu mogli odpocząć, ponieważ 229-kilometrowa trasa z Forli do Reggio Emilia była płaska. Po raz trzeci z najlepszej strony zaprezentował się lider klasyfikacji punktowej, Fernando Gaviria. Tym razem Kolumbijczyk pokonał na finiszu Jakuba Mareczko i Sama Bennetta.
Dzień później odcinek z Reggio Emilia do Tortony był zupełnie płaski i w przeciwieństwie do poprzedniego, nie miał żadnego wzniesienia. W Tortonie Gaviria rozpoczął finisz z około dziesiątej pozycji, ale nawet to nie przeszkodziło 22-letniemu sprinterowi w odniesieniu czwartego zwycięstwa etapowego. Za nim uplasowali się Sam Bennett i Jasper Stuyven. Kolumijczyk w klasyfikacji Maglia Ciclamino już po tym etapie miał na swoim koncie ponad trzysta punktów.
Zupełnie płaski był również następny etap, aż do rozpoczęcia ostatnich dziesięciu kilometrów, podczas których peleton pokonywał podjazd pod sanktuarium w Oropie. W Bielli na metę pierwszy dojechał posiadacz różowej koszulki, Tom Dumoulin. Holender oprócz zwycięstwa etapowego zyskał trochę w klasyfikacji generalnej, pomimo tego, że tuż za nim na metę dojechali Zakarin, Landa i Quintana. Wysoko przyjechał Jan Hirt, który z minutą straty do Dumoulina zajął dwunaste miejsce. Tempa na podjeździe nie wytrzymał trzeci do tej pory w “generalce” Bauke Mollema, który dojechał 22. Nairo Quintana po czternastym etapie w klasyfikacji generalnej tracił do kolarza Sunwebu 2 minuty i 47 sekund. Na trzecie miejsce wskoczył Thibaut Pinot z 3 minutami i 25 sekundami straty.
Kończący drugi tydzień zmagań 199-kilometrowy odcinek nie był bardzo trudny, ale rozgrywane w trakcie ostatnich pięćdziesięciu kilometrów podjazdy Miragolo San Salvatore i Selvino mogły namieszać. Po starcie w Valdengo na odjazd mógł sobie pozwolić lider klasyfikacji punktowej, Fernando Gaviria. Ucieczka podzieliła się na podjazdach, ale następnie i tak została wchłonięta przez również poszatkowaną główną grupę. Z czołowej dwunastki w Bergamo najlepiej finiszował lider klasyfikacji młodzieżowej Bob Jungels. Za nim na podium znaleźli się Nairo Quintana i Thibaut Pinot. Jan Hirt dojechał 26. z czterdziestoma sekundami straty do pierwszej grupy. W czołówce klasyfikacji generalnej nic się nie zmieniło oprócz tego, że Quintana i Pinot zmniejszyli straty do lidera o bonifikaty uzyskane na finiszu. Jan Hirt przesunął się na wysokie, osiemnaste miejsce.
Na początek ostatniego tygodnia Tom Dumoulin przeżył na trasie Giro prawdziwy dramat. Szesnasty etap został oznaczony przez organizatorów jako pięciogwiazdkowy. Peleton startował z Rovetty, a do pokonania podczas 222 kilometrów miał Passo del Mortirolo, Passo dello Stelvio (Cima Coppi) i Umbrailpass na terenie Szwajcarii, po którym zjazd prowadził do mety w Bormio. W pierwszej ucieczce pojawili się dwaj “górale” CCC Sprandi Polkowice, Jan Hirt i Felix Grosschartner. Górską premię na Mortirolo wygrał Lulu Sanchez, który został przepuszczony przez uciekających wraz z nim kolarzy, aby zadedykować ten podjazd zmarłemu Michele Scarponiemu. Obie grupy na Cima Coppi się rwały, w czołówce cały czas utrzymywał się Jan Hirt. W peletonie nie było większych ataków, co zapowiadało bardzo ciekawą walkę na ostatnim podjeździe. Przedwcześnie odpadł z niej lider klasyfikacji generalnej Tom Dumoulin, który jeszcze przed rozpoczęciem Umbrailpass został za peletonem z powodu pilnej potrzeby fizjologicznej. Holendrowi dosyć długo to zajęło, więc pozostałe drużyny nie czekały na niego (nie po to wcześniej selekcjonowały główną grupę, uciekinierzy też nie zwalniali tempa). Ucieczkę w tyle zostawił Mikel Landa, który postanowił jechać po zwycięstwo etapowe. Nadal wysoko utrzymywał się Jan Hirt. Z peletonu na atak odważył się Vincenzo Nibali. Na decydującym zjeździe Rekin z Messyny zgubił swoich rywali i dogonił Mikela Landę. Hiszpan, który cały dzień kręcił w ucieczce, przegrał finisz w Bormio i musiał zadowolić się drugim miejscem na tym etapie. Dwanaście sekund po nich przyjechał Nairo Quintana. Jan Hirt był jedenasty ze stratą 1 minuty i 35 sekund. Dumoulin stracił do Nibalego 2 minuty i 18 sekund. Zawodnik Teamu Sunweb utrzymał różową koszulkę lidera, ale miał już tylko 31 sekund przewagi nad Quintaną. Na trzecią lokatę wysunął się Nibali z 1 minutą i 12 sekundami straty. Hirt w generalce przesunął się dwa miejsca wyżej i był już 16. Z kolei w klasyfikacji młodzieżowej wysoko znalazł się inny czeski zawodnik “Pomarańczowych” – Michal Schlegel, który zajmował siódmą pozycję.
Kolejny etap był już o wiele lżejszy i peleton pozwolił na rozegranie dwóch wyścigów. Dzięki temu o wysokie miejsca mogli walczyć czterej zawodnicy CCC – Felix Grosschartner, Łukasz Owsian, Branislau Samoilau i Michal Schlegel. Ucieczka została odpuszczona na ponad czternaście minut, dzięki czemu w wirtualnej różowej koszulce jechał już Jan Polanc. Niektórzy zawodnicy nie utrzymywali wysokiego tempa w odjeździe, wśród nich byli Schlegel i Owsian, którzy w końcowej fazie etapu wrócili do peletonu. Podczas jazdy pod górę do Canazei wielu kolarzy atakowało. Najlepszym odjazdem popisał się Pierre Rolland, który po kilku latach znów wygrał etap wielkiego touru. Po nim, z 24 sekundami straty przyjechała 13-osobowa grupa. Na finiszu Felix Grosschartner był siódmy. Branislau Samoilau dotarł na metę dwie minuty później, na dwudziestym miejscu. Peleton przyjechał niecałe osiem minut po zwycięzcy, więc w czołówce klasyfikacji generalnej oprócz awansu Polanca na 10. miejsce nie doszło do żadnych zmian.
Osiemnasty odcinek Giro był drugim z pięcioma gwiazdkami. Zaledwie 137-kilometrowa trasa była naszpikowana pięcioma podjazdami: Passo Pordoi, Passo Valparola, Passo Gardena, Passo di Pinei i podjazdem pod Val Gardenę. W pierwszy odjazd ruszył Jan Hirt. Końcówka Passo Gardena przyniosła pierwsze ataki w peletonie. Śmiałkami byli Nairo Quintana i Vincenzo Nibali, jednak obaj podczas swoich przygód przed “peletonem” niewiele zyskali i po chwili wrócili do grupy lidera. Na długim zjeździe przed finałową wspinaczką od ucieczki oderwali się Mikel Landa i Tejay van Garderen. Na końcowych kilometrach pierwsza trójka klasyfikacji generalnej (Dumoulin, Quintana i Nibali) do samego końca zwlekała z mocnym przyspieszeniem, dzięki czemu zyskali pozostali faworyci, którzy ruszyli do przodu. Tymczasem na mecie w finałowej rozgrywce lepszy okazał się kolarz BMC. Jan Hirt dojechał na bardzo wyskoim, piątym miejscu. Był trzecim zawodnikiem z ucieczki, wyprzedzić przed metą zdołali go jeszcze Pinot i Pozzovivo, którzy zyskali prawie minutę nad trzema pierwszymi zawodnikami generalki. Nieco mniej zyskali jeszcze Ilnur Zakarin, Bauke Mollema oraz Steven Kruijswijk. Dumoulin, Quintana i Nibali utrzymali swoje trzy pierwsze pozycje w klasyfikacji generalnej, ale szósty Pozzovivo tracił już tylko 2 minuty i 7 sekund do lidera. Hirt pozostał na szesnastym miejscu.
Dzień później było lżej, ale na sam koniec czekał podjazd pod Piancavallo. Po starcie w Innichen w odjazd ruszył Maciej Paterski, jednak ucieczka z nim w składzie nie przetrwała przed peletonem. Dopiero kolejna, 18-osobowa grupa kręciła przed główną grupą jako ucieczka dnia. Aż dziesięciu zawodnikom z niej udało się dojechać do mety przed peletonem. Walkę o zwycięstwo etapowe znacznie wygrał (w końcu) Mikel Landa, za którym z prawie dwoma minutami straty przyjechali Rui Costa i Pierre Rolland. Z grupy faworytów pierwszy na mecie był Thibaut Pinot, który zyskał tylko kilkanaście sekund nad pozostałymi rywalami z wyjątkiem Dumoulina. Holender przyjechał na metę ponad minutę za swoimi rywalami. W grupie faworytów znów etap ukończył Jan Hirt, który zajął 19. miejsce. Dzięki zgubieniu Dumoulina koszulkę lidera klasyfikacji generalnej odzyskał Nairo Quintana. Tom Dumoulin tracił 38 sekund, a trzeci Vincenzo Nibali 43 sekundy. Jan Hirt przesunął się o dwie pozycje wyżej i zajmował 14. lokatę.
Przedostatni etap wyścigu był ostatnim ze startu wspólnego. 190 kilometrów z Pordenone do Asiago prowadziło przez dwa podjazdy pierwszej kategorii – Monte Grappa i Fozę. Do samego końca nadzieje na etapowy sukces mieli dwaj uciekinierzy – Dries Devenyns (Quick-Step Floors) i Dylan Teuns (BMC). Faworyci na Fozie nie dali im już żadnych złudzeń. Na podjeździe i później na zjazdach poszczególni zawodnicy próbowali ataków, aż do momentu, gdy na czele zostało 11 kolarzy. Grupa ta ostatecznie się podzieliła i do mety w Asiago dojechała piątka. Pasjonujący finisz wygrał Thibaut Pinot, za nim przyjechali Zakarin, Nibali, Pozzovivo i Quintana. Tom Dumoulin przyjechał w drugiej grupce z 15 sekundami straty. Pięć sekund za nim na finiszu zjawił się Jan Hirt, który zanotował jedenaste miejsce. W klasyfikacji generalnej faworyci dołożyli Dumoulinowi po kilkanaście sekund. Zawodnik typowany do zwycięstwa w końcowej czasówce miał przed nią 53 sekundy straty do prowadzącego Quintany. Jan Hirt awansował na dwunastą pozycję.
Decydująca jazda indywidualna na czas, która kończyła setną edycję Giro d’Italia zaczynała się na torze wyścigowym Monza i prowadziła do Mediolanu. W grze o ostateczne zwycięstwo wciąż liczyło się jeszcze sześciu zawodników, choć do niego typowano tylko dwóch – Quintanę i Dumoulina. Już na drugim punkcie pomiaru czasu Tom Dumoulin udowodnił, że jedzie po swoje. Na czterdziestu kilometrach pokonał Kolumbijczyka aż o 1 minutę i 24 sekundy. Nieco mniej zyskał nad Nibalim, bo 54 sekundy, ale to w żaden sposób nie przeszkodziło Holendrowi w zdobyciu różowej koszulki. Tym samym to Holender z Teamu Sunweb został zwycięzcą 100. Giro d’Italia. Ostatni etap wygrał jego rodak – Jos van Emden (Lotto NL-Jumbo). Wysoko uplasowali się również dwaj zawodnicy CCC. Jan Tratnik był dziewiąty (57 sekund straty), a Marcin Białobłocki jedenasty (1 minuta i 4 sekundy straty). W klasyfikacji generalnej Dumoulin zakończył wyścig z 31 sekundami przewagi nad Quintaną i 40 sekundami nad Nibalim, jednak na mecie w Mediolanie zadowoleni byli i holenderscy, i kolumbijscy i również włoscy kibice. Jan Hirt zakończył wyścig na znakomitym, dwunastym miejscu. W klasyfikacji drużyn prokontynentalnych drugi był Michal Schlegel, a dopiero trzeci Cristian Rodriguez z Willier Triestiny. W klasyfikacji drużynowej CCC uplasowało się na siedemnastym miejscu, wyprzedzając dwie worldtourowe drużyny – Dimension Data i Lotto Soudal.
Klasyfikacja generalna 100. Giro d’Italia:
1. Tom Dumoulin (Team Sunweb)
12. Jan Hirt (CCC Sprandi Polkowice) +0:20:49
45. Michal Schlegel (CCC Sprandi Polkowice) +2:18:19
47. Tomasz Marczyński (Lotto Soudal) +2:20:09
78. Felix Grosschartner (CCC Sprandi Polkowice) +3:19:04
88. Łukasz Owsian (CCC Sprandi Polkowice) +3:37:32
106. Jan Tratnik (CCC Sprandi Polkowice) +4:11:13
112. Branislau Samoilau (CCC Sprandi Polkowice) +4:15:18
126. Simone Ponzi (CCC Sprandi Polkowice) +4:26:46
137. Maciej Paterski (CCC Sprandi Polkowice) +4:36:56
141. Michał Gołaś (Team Sky) +4:40:34
159. Marcin Białobłocki (CCC Sprandi Polkowice) +5:26:00
Klasyfikacja punktowa:
1. Fernando Gaviria (Quick-Step Floors) 325 pkt.
22. Maciej Paterski (CCC Sprandi Polkowice) 42 pkt.
Klasyfikacja górska:
1. Mikel Landa (Team Sky) 224 pkt.
17. Jan Hirt (CCC Sprandi Polkowice) 30 pkt.
Klasyfikacja młodzieżowa:
1. Bob Jungels (Quick-Step Floors)
12. Michal Schlegel (CCC Sprandi Polkowice) +2:11:15
17. Felix Grosschartner (CCC Sprandi Polkowice) +3:12:00
Klasyfikacja drużynowa:
1. Movistar Team
17. CCC Sprandi Polkowice +4:09:42