Akademicy z Częstochowy opuścili ostatnie miejsce w tabeli!

6 kwi 2016, 20:00

W 25. kolejce Plus Ligi w Bielsku-Białej miejscowy BBTS podjął AZS Częstochowę. Obydwie ekipy zajmują miejsca w dolnej części tabeli i tym spotkaniem bardzo chciały choć trochę je poprawić. Zwłaszcza gościom zależało na tym, by odbić się od ligowego dna. Cel zrealizowali – zwyciężając pojedynek z BBTS-em w czterech setach, wyprzedzili Effector Kielce oraz MKS Banimex Będzin i  wskoczyli na dwunaste miejsce.

Mecz zaczął się od nietypowej akcji – z drugiej piłki zaatakował skutecznie Rafael Redwitz (0:1). Zespoły grały punkt za punkt, a minimalne prowadzenie wciąż się zmieniało, choć trzeba przyznać, że większość punktów gospodarzy była efektem pomyłek AZS-u (4:3). Po skutecznym ataku Mateja Pataka, to Akademicy schodzili na pierwszą przerwę techniczną z dwoma oczkami więcej (6:8). Kolejne błędy podopiecznych trenera Michała Bąkiewicza pozwoliły jednak rywalom szybko zniwelować straty (9:9). Jeszcze szybciej swą niewielką przewagę odbudowali częstochowianie, m.in. dzięki świetnie funkcjonującemu blokowi (10:12). Ta różnica punktowa powiększyła się jeszcze, gdy mylić się w polu zagrywki zaczęli zawodnicy BBTS-u (13:16). Coraz gorzej wyglądała gra podopiecznych trenera Krzysztofa Stelmacha, których skuteczność ataku pozostawiała wiele do życzenia (16:21). Jedynie Serhiy Kapelus i Kamil Kwasowski kończyli czasami swoje akcje, niekiedy pomagał blok (21:24), nie mogło to jednak uratować tego seta – częstochowianie nie oddali już przewagi i pewnie zwyciężyli w tej partii. Zakończył ją udanym atakiem Bartosz Buniak (21:25).

Druga odsłona rozpoczęła się od wyrównanej gry (2:2). Coraz lepiej blokiem grali goście, z kolei gracze z Bielska-Białej wciąż nie mogli swoimi atakami wstrzelić się w pomarańczowe pole (3:5). Ku zadowoleniu miejscowych kibiców, BBTS doprowadził w końcu do remisu, co nie udałoby się bez Kapelusa i Bartłomieja Krulickiego (7:7). W dodatku ten drugi popisał się asem serwisowym, wyprowadzając zespół gospodarzy na prowadzenie (9:8). Przez jakiś czas wynik oscylował wokół remisu (12:13), jednak dzięki swej dokładności i cierpliwości, to gracze z Częstochowy schodzili z przewagą na drugą regulaminową przerwę (13:16). Niemały udział miał w tym świetnie dysponowany Felipe Bandero. Jednak kiedy swoją skuteczność poprawił nieco Bartosz Janeczek, zaczął funkcjonować blok, a Marcin Wika upolował w przyjęciu Rafała Szymurę, gwałtownie stopniała przewaga częstochowian (19:19). Końcówka seta okazała się niezwykle zacięta (22:22), choć jej obraz psuły błędy, zwłaszcza w polu serwisowym. Więcej zimnej krwi zachowali goście, a konkretniej, niezwykle skuteczny w tej fazie seta Rafał Szymura (23:25).

Na początku trzeciej partii dominowała drużyna AZS-u (1:4). Nie poddawali się jednak bielszczanie, dla których ostatnią deską ratunku wydawał się być blok (6:6). To głównie ten element pozwolił im wyjść na prowadzenie tuż przed pierwszym regulaminowym czasem (8:6). Niesamowicie wręcz zatrzymywał ataki częstochowian Mateusz Sacharewicz, dobrze też spisywał się w ofensywie (11:7). Utrzymywali tę przewagę gospodarze przez dłuższy czas  (16:11). Wyraźnie złapali wiatr w żagle m.in. Kamil Kwasowski i Bartosz Janeczek (20:14). As serwisowy Redwitza tchnął jeszcze nadzieję w zespół gości (20:16), zmuszając jednocześnie Krzysztofa Stelmacha do wzięcia czasu. Partię, w której wynik kontrolowali przez większość czasu gospodarze, zakończył punktowy blok Krulickiego (25:18).

Od błędu Kwasowskiego w przyjęciu rozpoczął się czwarty set (0:1). Zmobilizowani zawodnicy AZS-u Częstochowa szybko wypracowali sobie przewagę (0:4). Przypomniał sobie najwyraźniej swoją grę z pierwszych dwóch partii Bandero, zdobywając punkt za punktem (4:7). Nie udało się jednak wyeliminować błędów w polu zagrywki (5:8). Na szczęście dla Akademików, pozostałe elementy ich gry funkcjonowały w tym momencie bez zarzutu – dzięki dokładnemu przyjęciu Adriana Stańczaka, mogli spokojnie rozgrywać swoje akcje (9:14). Na drugiej przerwie technicznej mieli już spory zapas punktowy (9:16). Kompletnie pogubieni w tej partii wydawali się być gracze BBTS-u (14:19). Gdy do swojej świetnej gry Bandero dołożył asa serwisowego, losy meczu były przesądzone (15:22). Przysłowiową kropkę nad “i” postawił nie kto inny, jak właśnie brazylijski atakujący (18:25).

BBTS Bielsko-Biała – AZS Częstochowa 1:3 (21:25, 23:25, 25:18, 18:25)

MVP: Felipe Bandero

BBTS Bielsko-Biała: Neroj, Pilarz, Kwasowski, Modzelewski, Wika, Kapelus, Janeczek, Stabrawa, Krulicki, Sacharewicz, Siek, Bogdan, Lewis, Koziura

AZS Częstochowa: Redwitz, Kowalski, Wawrzyńczyk, Stelmach, Szymura R., Patak, Bandero, Lipiński, Polański, Szalacha, Buniak, Janus, Stańczak, Szymura K.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA