Kilku punktów zabrakło Mariuszowi Fyrstenbergowi i Santiago Gonzalezowi do tego, aby zostali sprawcami największej niespodzianki we wczesnej fazie turnieju deblowego. Polak i Meksykanin przegrali po zażartym boju z rozstawionymi z ,,dwójką” Ivana Dodiga i Marcelo Melo. Ich przeciwnicy to mistrzowie tegorocznego French Open.
Przez większość pierwszego seta serwujące pary nie miały żadnych problemów z wygrywaniem punktów przy własnym podaniu. Wszystko zmieniło się w gemie 11., w którym Chorwat i Brazylijczyk wyszli na prowadzenie 40-0. Na szczęście Fyrstenberg z Gonzalezem się nie załamali i pewnie obronili pierwsze break pointy w meczu wygrywając pięć punktów z rzędu. W tie-breaku zdecydowanie lepsi byli przeciwnicy, którzy od początku osiągnęli w nim znaczną przewagę. Dobra końcówka w wykonaniu wielkoszlemowych mistrzów pozwoliła na zwycięstwo w pierwszym secie 7-6(2).
W drugim secie coraz więcej na korcie zależało od Polaka i Meksykanina. Zawodnicy, którzy dopiero co wyleczyli urazy weszli w odpowiedni i rytm i w przeciągu całego seta mieli aż 6 okazji na przełamanie. Nie udało się wykorzystać ani jednej, ale dzięki temu, że tracili bardzo mało punktów przy własnym podaniu, znów udało się doprowadzić do tie-breaka. Fyrstenberg i Gozalez nie przejęli się tym, że we wcześniejszej fazie seta nie wykorzystali piłki setowej i w dodatkowym gemie szli jak po swoje. Nie przegrali ani jednej piłki przy własnym podaniu i pewnie zwyciężyli 7-6(4).
Trzeci set to fantastyczna gra polsko-meksykańskiego debla. Nie minęło 20 minut, a losy seta już były przesądzone. Zarówno Brazylijczyk jak i Chorwat nie utrzymali własnego podania i błyskawiczne zrobiło się 0-4 patrząc od ich strony. Do końca tej odsłony obie pary grały już bardzo spokojnie, nie zanotowano więcej przełamań, a my mogliśmy się cieszyć ze zwycięstwa 6-2 naszej pary.
Czwarty set mógł nieco przypominać drugą partię. Z tym że oba duety zamieniły się rolami. Tym razem sześciu szans na przełamanie nie wykorzystali Dodig i Melo, którzy przy własnym serwisie nie pozostawiali złudzeń. Po trafionym pierwszym serwisie przegrali tylko jeden punkt. W 11 gemie zawodnicy rozstawieni z numerem drugim nie wykorzystali trzech piłek meczowych i po raz 3 do rozstrzygnięcia w secie potrzebny był tie-break. Tuż przed regulaminową zmianą stron nastąpił decydujący mini-break. Jeden, jedyny punkt zaważył o losach całego seta, w którym ostatecznie górą byli Chorwat i Brazylijczyk, którzy wygrali 7-6(5).
Decydujący set zaczął się dla ,,Fryty” i Santiago fatalnie. Po raz pierwszy w meczu przegrali gema, w którym któryś z nich serwował i faworyzowani rywale znaleźli się w bardzo dogodnej pozycji. Mimo, że w dalszej fazie seta pojawiła się szansa na odrobienie strat, to doświadczeni rywale nie dali się dogonić. Wykorzystali drugą piłkę meczową i wygrali w decydującym secie 6-4.
Polakowi i Meksykaninowi należą się jednak wielkie brawa za podjęcie walki przeciwko tak utytułowanej parze.
Fyrstenberg/Gonzalez-(2) Dodig/Melo 6-7(2) 7-6(4) 6-2 6-7(5)