Hubert Hurkacz na ćwierćfinale zakończył występ w turnieju ATP World Tour 500 w Dubaju. Polak po raz drugi w ciągu ośmiu dni musiał uznać wyższość greckiej rewelacji -Stefanosa Tsitsipasa.
Już w pierwszych gemach serwisowych 20-letniego ateńczyka starał się wywrzeć na nim presję swoim returnem. 11. tenisista świata potrzebował trochę czasu, aby złapać właściwy dla siebie rytm. Nie uniknął błędów i już w trzecim gemie stracił podanie. Było to pierwsze przełamanie na rzecz wrocławianina w krótkiej historii jego spotkań z Grekiem.
Grek szybko otrząsnął się po pierwszym niepowodzeniu i rozpoczął starania o odrobienie straty. Polak znalazł się pod presją już w czwartym gemie, gdy rywal posłał kilka głębokich wymian. Zepsuty bekhend zakończył się stratą podania. Potem gra się wyrównała i obaj uważnie pilnowali serwisu. Pokazali też parę nietuzinkowych uderzeń. Nasz reprezentant zagrał m.in. bardzo trudnego pół-woleja, po którym piłka spadła tuż za siatkę. Więcej przełamań w partii otwarcia nie było, dlatego rozstrzygnięcie zapadło w tie breaku. Do pierwszej zmiany stron obaj wykorzystywali swoje podania i było po 3. To wtedy Grek przepuścił kapitalny atak, zwieńczony smeczem przy siatce. Niesamowita akcja, podczas której Hurkacz odegrał piłkę z pozycji leżącej, dała Tsitsipasowi trzy setbole. Przy drugim rozstawiony z “piątką” gracz posłał wspaniały return, czym zakończył premierową odsłonę.